Wiadomo, że po niedawnym koncercie Guns N’ Roses w Adelajdzie, podczas którego niejaka Rebecca Howe została przypadkowo ugodzona rzuconym po „Paradise City” mikrofonem, Axl zapowiedział na Twitterze, że po trzydziestu latach przerwie tradycję rzucania.
„Nie chcemy, żeby kogokolwiek spotkała krzywda na którymś z naszych koncertów”, napisał. „Rzucam mikrofonem na zakończenie występu od ponad trzydziestu lat. Zawsze traktowaliśmy to jako znak, że koncert dobiegł końca, a fani cieszyli się i byli świadomi, że dzięki temu mają szansę złapać mikrofon. Od teraz będziemy się powstrzymywać od rzucania fanom mikrofonu czy czegokolwiek innego”.
Rose powrócił do tej sprawy – aczkolwiek w dalece bardziej humorystycznym tonie – podczas dzisiejszego występu Guns N’ Roses w Wellington.
„Na pewno o tym słyszeliście: po zakończeniu koncertu nie rzucę mikrofonem”, zapowiedział ze sceny, gdy zespół skończył wykonywać
Estranged.
„Słyszeliście o AA, prawda? Otóż ja muszę chodzić na spotkania AM: Anonimowych Miotaczy”, dodał. „Tak, to prawda. Program składa się z dwunastu kroków, ale ich nie znam, bo dopiero zaczynam. W każdym razie pierwszy krok polega na przyznaniu, że ma się problem. A więc: mam na imię Axl i owszem, jestem miotaczem
*”.
Deklaracja wywołała wśród publiczności gromkie śmiechy i oklaski.
*O innym znaczeniu słowa "tosser", dosł. "miotacz", "rzucający", przeczytacie tu:
https://gunsnroses.com.pl/forum/znalazlem-newsa/gunsi-w-nowej-zelandii-wellington-08-12-2022-(set)/ Źródło