Slash powiedział, że niedawne koncerty Guns N’ Roses – podczas których zespół musiał borykać się z ograniczeniami wynikłymi z obowiązujących norm sanitarnych – były dla niego bardzo pozytywnym doświadczeniem. Zarazem jednak przyznał, że lata temu nigdy by nie uwierzył, że można się tak wybornie bawić… bez imprezowania.
Gunsi musieli dostosować się do ściśle określonych restrykcji – żadnych przyjęć, żadnych gości za kulisami, żadnych eskapad.
„Na scenie czułem się niesamowicie”, powiedział Slash w niedawnym wywiadzie dla
Daily Star. „Publiczność wprost tryskała energią, co miało na nas bardzo pozytywny wpływ”.
„Nie było żadnych pokoncertowych imprez, żadnych balang… i szczerze mówiąc, to zaprocentowało na scenie. Cały ten kryzys sprawił, że odżyła w nas pasja do muzyki. Nigdy przedtem granie nie sprawiało nam takiej radości”.
„Cała nasza ekipa nosiła maski. Nie mieliśmy żadnych kontaktów ze światem zewnętrznym. Z hotelu jeździliśmy prosto na miejsce koncertu, a z miejsca koncertu prosto do hotelu, w którym pozostawialiśmy aż do wyjazdu do kolejnego miasta. Gdybyś w latach osiemdziesiątych powiedział mi, [że koncertowanie może tak wyglądać], nie uwierzyłbym”.
Niebawem rozpoczną się koncerty z Mylesem Kennedym oraz Konspiratorami i Slash jest przygotowany na to, że trasa będzie wyglądała bardzo podobnie.
„Myślę, że będziemy musieli nauczyć się żyć z wirusem i przystosować się do tej sytuacji”.
Źródło