Autor Wątek: Vicky Hamilton: Izzy był klejem, który jednoczył GNR  (Przeczytany 1245 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 3470
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3547
Vicky Hamilton: Izzy był klejem, który jednoczył GNR
« dnia: Lutego 05, 2020, 10:34:33 pm »
0


Vicky Hamilton przyprowadziła się ze Środkowego Zachodu do Los Angeles w roku 1980.
Zdobywała ostrogi, pracując w sklepie z płytami na Sunset Strip i pomagając Mötley Crüe  stawiać pierwsze kroki na drodze do muzycznej kariery. Później pomagała również takim kapelom jak Poison, Stryper, Faster Pussycat i Guns N’ Roses, okupując to krwią, łzami i potem (czasem jak najbardziej dosłownie). 
Wreszcie, jako jednej z niewielu kobiet, udało jej się wybić w tym zdominowanym przez mężczyzn sektorze.


Swego czasu, kiedy organizowała im koncerty i negocjowała warunki kontraktu, Gunsi zdewastowali jej mieszkanie. Slash napisał potem w swojej książce: „Bardzo lubię Vicky. Była szczera i zawsze miała dobre intencje. Współdziałałem z nią, robiąc, co było w mojej mocy, żeby pomóc nam się wybić. To między innymi dzięki niej wypłynęliśmy”.    

Dzisiaj Vicky ma 61 lat i nadal z pasją i entuzjazmem wspiera młodych artystów. Mówi o nich „baby band”. Ciągle też śledzi losy byłych „baby bandów”, choć te nie zawsze zachowywały się w stosunku do niej właściwie. 
W niedawnej rozmowie z Heavy Consequence Hamilton mówiła o swojej książce, „Appetite for Dysfunction”, wiarygodności filmowego obrazu „The Dirt”, a także o reunionie Guns N’ Roses i szansach na ich nową muzykę.
 


O reunionie:

„Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że kiedykolwiek do niego dojdzie. Jednak myślę, że dobrze się stało. Miałam nadzieję, że zaproszą również Izzy’ego [Stradlina] i Stevena [Adlera]. To byłby dla mnie prawdziwy reunion.
Widziałam ich dwa razy. Świetne koncerty, muszę to przyznać. [Gunsi] są bardzo profesjonalni, wszystko dopinają na ostatni guzik, ale nigdy nie będą tym zespołem, z którym pracowałam na początku lat osiemdziesiątych. Wtedy całkowicie zatracali się na scenie i chociaż człowiek miał świadomość, że to może skończyć się katastrofą, nie mógł oderwać od nich wzroku. Ale owszem, nadal dają wielkie koncerty. Mam przyjaciół, którzy widzieli ich na żywo 40 razy”.

O nowym materiale:

„Myślę, że faktycznie nad nim pracują, ale czas pokaże. Miałam wrażenie, że Izzy był klejem, który ich jednoczył, i głównym twórcą. Nie chcę przez to niczego ująć Axlowi, bo kiedy zobaczyłam go przy fortepianie, grającego ‘November Rain’, powiedziałam: ‘Boże, nie sądziłam, że potrafisz tak grać’. A on opuścił okulary i rzucił: ‘Vicky, wielu rzeczy o mnie nie wiesz’.
Tak, Axl potrafi wspiąć się na twórcze szczyty, tym niemniej sądzę… pozwól, że ujmę to dyplomatycznie… że gdyby Izzy nadal był w zespole, mieliby więcej materiału”.   
 
O swoim spojrzeniu na Guns N’ Roses (które różni się od spojrzenia innych ludzi):

„Niewielu ludzi pracuje z ‘baby bandami’. Ja lubię to robić. Kiedy nawiązałam kontakt z June Carter Cash i Johnnym Cashem, oboje mieli już status legendy. Przeważnie jednak brałam pod skrzydła młodych.

Może dlatego postrzegam Slasha czy Axla inaczej niż ludzie, którzy ich ubóstwiają. Gdy miałam z nimi do czynienia zawodowo, nie byli jeszcze sławni.

Nadal mam dobre relacje ze Slashem. Dla mnie zawsze był kimś w rodzaju syna. Nigdy nie widziałam w nim legendy rocka, chociaż zdaje sobie sprawę, że nią jest, bo ludzie tydzień w tydzień dzwonią do mnie, prosząc, żebym go o to czy owo zapytała. Trudno mi sobie wyobrazić, jak się z tym czuje, z czym musi mierzyć się każdego dnia. Choć akurat jeśli o niego chodzi, to chętnie byłby w trasie 365 dni w roku”. 

O książce „Appetite for Dysfunction”:

„To nie jest książka o Guns N’ Roses. Raczej o podróży, jaką odbyłam, i o moich spostrzeżeniach na temat przemysłu muzycznego. Tylko cztery rozdziały mają jakiś związek z Gunsami. 
Jest coś niezwykłego w tym, że pochodzę z Indiany i wzięłam pod skrzydła trzy najlepsze zespołu z tamtych stron. Myślę, że fakt, iż pochodzę ze Środkowego Zachodu, pomógł mi się wybić. Nasłuchałam się w radiu tyle komercyjnej muzyki, że nauczyłam się rozpoznawać dobre piosenki. Bo powiedzmy to sobie otwarcie: możesz być najlepiej grającym na żywo zespołem na świecie, ale jeśli nie masz dobrych kawałków, to daleko nie zajdziesz”. 

 





Źródło
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8571
  • 17000 postów
  • Respect: +4333
Odp: Vicky Hamilton: Izzy był klejem, który jednoczył GNR
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 05, 2020, 10:54:45 pm »
0
Cytuj
O książce „Appetite for Dysfunction”:

„To nie jest książka o Guns N’ Roses.

tylko tytul zerznelam z ich najlepiej sprzedajacego sie debiutanckiego albumu zeby sie lepiej sprzedawala

NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline Luk

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 853
  • Respect: +205
Odp: Vicky Hamilton: Izzy był klejem, który jednoczył GNR
« Odpowiedź #2 dnia: Lutego 06, 2020, 06:05:06 pm »
0
Ciekawe ile ta książka ma rozdziałów?
Bo jak 4 nawiązują do GnR, a książka ma 6 rozdziałów no to chyba raczej o GnR niż innych.

 

Dizzy: Mam szczęście, że gram w GNR [dizzy]

Zaczęty przez naileajordan

Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 1460
Ostatnia wiadomość Listopada 29, 2019, 01:21:33 pm
wysłana przez sunsetstrip