Gilby Clarke, były gitarzysta Guns N’ Roses, był gościem 176. odcinka „Appetite for Distortion with Brando” – audycji inspirowanej zespołem, w którym swego czasu zajął miejsce Izzy’ego.
Od czasu ukazania się ostatniej płyty Clarke’a minęło kilkanaście lat, ale dalsze oczekiwanie nie potrwa długo. W tym roku nakładem wytwórni Golden Robot Records ukaże się bowiem „The Gospel Truth”.
Znamy już pierwszy z utworów z nowego albumu, „Rock N’ Roll Is Getting Louder”.
Dlaczego prace nad płytą trwały tak długo?
Gilby stwierdził, że materiał był gotowy od dawna, ale wytwórnia jest stosunkowo młoda, wciąż się rozwija i to ona zdecydowała o tym, żeby płyta ujrzała światło dzienne dopiero teraz, „we właściwym momencie”.
„Płyta jest ukończona, jednak w wytwórni doszło w międzyczasie do pewnych przetasowań personalnych. Tak czy owak, pełen album ukaże się niebawem, a wcześniej najprawdopodobniej wypuścimy jeszcze parę singli”, poinformował Clarke.
Muzyk wyjaśnił ponadto, że jeszcze całkiem niedawno kariera solowa nie należała do jego priorytetów. Była czymś, czemu Gilby poświęcał się niejako w wolnym czasie. Jednak pewnego dnia, po koncercie Mötley Crüe, spotkał się z Dave’em Darlingiem i wyłuszczywszy mu powody, dla których nie warto męczyć się wydawaniem nowej płyty (sprzedaż płyt jest mała, piosenki z nich rzadko trafiają do radia itp.), poczuł się jak człowiek przegrany. Dlatego zdecydował się zakasać rękawy, skrzyknąć właściwą ekipę i poważnie zająć się „The Gospel Truth”.
Co popchnęło Gilby’ego ku muzyce?
Clarke wyjaśnił, że zanim dołączył do Guns N’ Roses, zawsze był „naczelnym” gitarzystą w zespołach, w których grywał.
„Zawsze uważałem się za kogoś w rodzaju Keitha [Richardsa] czy Rona Wooda”, powiedział. „Tak przynajmniej patrzyłem na to jako młokos. Moją główną motywacją było to, że chciałem się rozwijać”.
Co napawa Clarke’a szczególną dumą?
Gitarzysta wyjaśnił, że taką rzeczą jest jego pierwsza płyta solowa, „Pawnshop Guitars”.
Na ów album złożyły się piosenki powstałe przed podjęciem współpracy z Guns N’ Roses oraz w jej trakcie. O poziomie płyty decyduje również klasa muzyków, którzy wnieśli swój wkład w jej powstanie – Axla, Slasha, Duffa.
„Kwestie finansowe to zupełnie inna para kaloszy”, uściślił Gilby, „choć jak na pracę solową płyta sprzedała się wcale dobrze. Wytwórnia nigdy nie robiła mi problemów, ponieważ nie podobał jej się sam materiał; raczej kładła nacisk na fakt, że albumy solowe sprzedaje się znacznie trudniej. To między innymi dlatego solowa kariera nigdy nie należała do moich priorytetów”.
Na nowym albumie ma wystąpić gościnnie między innymi Nikki Sixx („Nikki jest zaje***sty!”, zapewnił Clarke), a w najbliższej przyszłości możemy spodziewać się wydania tytułowego kawałka – „The Gospel Truth”.
W trakcie audycji Gilby odpowiadał również na – zadawane przez telefon – pytania fanów.
Jedno z nich dotyczyło „This I Love”.
Czy to prawda, że ta piosenka – a także kilka innych utworów, które ostatecznie znalazły się na płycie „Chinese Democracy” – istniała już w roku 1994?
Gilby odparł, że owszem, za czasów swojej kadencji w Guns N’ Roses usłyszał „to i owo”, nie chciał jednak wdawać się w szczegóły.
O samej „Chinese Democracy” powiedział oględnie:
„Tak, to dobra płyta, bez wątpienia, ale nie należy do tych, których słucham”.
Jak to się stało, że na koncertach Guns N’ Roses Clarke grywał „Wild Horses”?
„Powiedzieli mi”, wyjaśnił Gilby, „że Izzy lubił grywać coś z repertuaru Stonesów, pomyślałem więc: ‘Czemu by nie zagrać „Wild Horses”?’.
Co Gilby myśli o Rock N’ Roll Hall of Fame? Czy bycie wprowadzonym tam rzeczywiście jest tak istotne?
„Nie, to nie powinno zaprzątać muzykom głowy”, wyjaśnił gitarzysta. „Nie jest tego warte”.
O wprowadzeniu Guns N’ Roses Gilby dowiedział się w ostatniej chwili.
„Pewnego dnia gadałem o tym ze Slashem”, wytłumaczył. „Powiedziałem mu: ‘Słuchaj, kiedy myśli się o GNR, do głowy przychodzi klasyczna piątka. To dotyczy nawet mnie. Ale skoro Dizzy i Matt zostali wprowadzeni, to mam prawo czuć się wykluczonym!’”.
„Z drugiej strony”, dodał Clarke, „kogo to może obchodzić. Przecież nie dostaje się z tego tytułu ani dolara!”
[śmiech].
ŹródłoŹródło