29 lipca br. Frank Ferrer był gościem „Rock Talk With Mitch Lafon”.
Mówił tam o kapeli PSSR, o Guns N’ Roses i nie tyko.
O PSSR: Wszystko zaczęło się w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy Frank grał w kapeli o nazwie Honky Toast.
„PSSR wyłonili się z popiołów Honky Toast. Eric J. [wokalista] powołał ów projekt do życia w pierwszych latach XXI wieku, a ja i Richard Fortus przychodziliśmy i odchodzili w zależności od innych zobowiązań, w tym zobowiązań wobec Guns N’ Roses”.
„Ilekroć wracałem do Nowego Jorku, grałem [z PSSR] koncerty, a w końcu postanowiliśmy zacząć nagrywać”.
Album ukaże się nakładem wytwórni Golden Robot i, jak twierdzi Frank, „jest gotowy od paru lat”.
Jeżeli dotąd nie pojawił się na rynku, to stało się między innymi za sprawą trasy Not In This Lifetime, która nie pozwoliła Frankowi zaangażować się w odpowiednią promocję płyty.
O tym, jak Richard Fortus pomógł Frankowi „zaaklimatyzować się” w Guns N’ Roses: „Richard sprawił, że poczułem się komfortowo. Grał w Guns N’ Roses od 2002. Ja dołączyłem do zespołu w 2006. Ja i Richard mieliśmy już wtedy za sobą dwanaście lat muzycznej współpracy. (…) Zresztą dzięki niemu w przeszłości miałem również okazję grywać z Tommym Stinsonem”.
Kto miał na Franka wpływ jako na bębniarza: Pierwsza taką osobą był ojciec Franka, dopiero potem pojawił się KISS, a także pałkarze pokroju Bonhama, Wattsa czy Phila Rudda.
„Potem zdarzało mi się słuchać występów w różnych nowojorskich klubach muzycznych. Grali tam znakomici bębniarze, którzy w gruncie rzeczy… mieszkali po sąsiedzku. (…) Szczęście mi dopisało, że mogłem ich poznać”.
O stylu gry na „Chinese Democracy”: „Próbowałem wczuć się w ducha piosenek, balansując pomiędzy Brainem [Mantią] a Joshem Freese. Zarazem starałem się to wszystko przefiltrować przez własny styl. Nie jest łatwo, ale nadal to robię i mam nadzieję, że chłopcy z zespołu są zadowoleni”.
O zmieniającym się (na lepsze) stosunku fanów do „Chinese Democracy”: „Myślę, że sam fakt, że Duff i Slash grają kawałki z tej płyty i nadają im własne brzmienie, każe fanom inaczej spojrzeć na ten materiał”.
„To, że Slash i Duff wykonują ‘Better’, ‘Chinese Democracy’, ‘This I Love’, a Axl śpiewa ‘Slither’, pokazuje, jak bardzo my wszyscy – ale zwłaszcza ta trójka – staramy się znowu stworzyć jedną całość. Sądzę, że jest w tym coś wspaniałego i cieszę się, że mogę brać w tym udział”.
Źródło