Duff McKagan był gościem najnowszego odcinka „Life In The Stocks”.
W pewnym momencie sięgnął pamięcią do roku 2016, mówił o tym, jak zapatruje się na występy Axla z AC/DC, i odpowiedział na pytanie, czy jego zdaniem miały one jakiś wpływ na Guns N’ Roses.
„Zaczęliśmy koncertować, grywać na stadionach. [Axl] złamał stopę [podczas pierwszego koncertu, w kwietniu 2016], ale to go nie powstrzymało. [Dave] Grohl pożyczył mu tron [którego używał w 2015 roku, kiedy to z kolei on złamał w Szwecji nogę]… A sama umiejętność śpiewania na siedząco to jest, bracie, coś…
Śledzę każdą sylabę, każdą nutę, którą [Axl] wyśpiewuje, bo to jest, k***a, mistrz. Obserwuję, jak oddycha, jak wydobywa z siebie dźwięki, pod jakim kątem pochyla głowę… To wybitny wokalista, od którego należy się uczyć, a ja mogę to robić na każdym koncercie.
Potem wystąpiliśmy na Coachelli, a Axl tamtego roku był kimś na kształt bohatera. Tak właśnie myślę. Później zaczęła się historia z AC/DC…”.
„Ja i Slash graliśmy na przestrzeni lat z cała plejadą różnych ludzi”, ciągnął Duff. „Kogokolwiek byś nie wymienił, jest prawdopodobne, że graliśmy z tą osobą… albo prawie. Axl, przeciwnie, nigdy tego nie robił. W dodatku on zawsze kochał AC/DC. Dlatego postanowił spróbować. «Wybieram się na przesłuchanie», powiedział. A ja na to: «Nie ma takiej potrzeby. Ja na twoim miejscu byłbym spokojny». [A on:] «Cholera, strasznie się denerwuję». To było fantastyczne! My – to znaczy ja i Slash – wiedzieliśmy, że dostanie ten angaż. I to bardzo dobrze mu zrobiło.
[Kiedy to się zaczęło,] nosił jeszcze gips. Wydaje mi się, że na paru pierwszych koncertach śpiewał, siedząc na tronie. Ja i Slash zrobiliśmy mu niespodziankę, zjawiając się na koncercie AC/DC w Londynie. To możliwe: za odpowiednią opłatą możesz wyjść z lotniska w Heathrow niezauważony. Przemknęliśmy bokiem, tak żeby nikt na lotnisku nas nie zauważył, bo naprawdę chcieliśmy sprawić mu niespodziankę i wesprzeć go w tej nowej przygodzie. Wiedzieliśmy przecież, że granie z innymi ludźmi będzie dla niego niełatwe.
Myślę, że to naprawdę pomogło. Poza tym miał okazję sprawdzić, jak w takich zespołach jak AC/DC wyglądają sprawy organizacyjne. Może pomyślał: «W takim razie my też możemy wychodzić na scenę punktualnie»... itp. Bo czy był gotowy, czy też nie, AC/DC po prostu zaczynali koncert”.
Duff nazwał Axla „naprawdę świetnym liderem zespołu”.
„On podchodzi do swoich obowiązków bardzo poważnie”, powiedział. „Przed każdym koncertem przez półtorej godziny się rozgrzewa, a potem przez kolejne półtorej odpoczywa. Później wychodzimy na scenę i gramy niekończące się koncerty. Jeżeli cisza nocna zaczyna się o 23:00, zaczynamy grać już o 19:30, żeby zdążyć wykonać wszystkie kawałki. Gdybyśmy wyszli o 20:00, koncert musiałby być krótszy, a tego Axl nie chce”.
„Tak”, podsumował basista, „przez ostatnich osiem lat z radością oglądałem jego triumf… To było naprawdę wspaniałe. Po prostu wspaniałe”.
Źródło