bylem na obu koncertach Duffa w PL i oba mi sie podobaly. W mojej pamieci nie zapiszą sie jak takie same koncerty. Ten pierwszy bardziej pamieta mi sie jako country rock, pewnie przez to , ze grala ta babka na skrzypeczkach akurat kolo miejsca gdzie stałem, i Shooter Jennings, i support tez grał country rocka.
Tym razem bylo bardziej akustycznie. Chociaz z tym akustycznym to tez bym nie przesadzal, bo po rozgrzewce z akustykiem bylo juz nawet dosc rockowo. Bardzo to byl fajny koncert dla mnie, ktory moze zacementował wreszcie to w moich oczach kim Duff obecnie stara sie byc, tzn jakim typem muzyka. O wiele ciekawiej bylo popatrzec jak Duff wczuwa sie w role Prince'a albo kogos tego pokroju, niz zobaczyc ponowną reinkarnacje np Loaded. Fajnie tez bylo zobaczyc jak Duff wychodzi poza swoje dotychczasowe ramy, bo od razu rzucilo mi sie w oczy ze ma nową manierę w spiewaniu. Tak jak nas przyzwyczail do okularow przeciwslonecznych i czarnej pikowanej kurtki i poszarpanych wlosow, rzucia gumy i nie spiewania tylko krzyczenia jakby zaraz miał kogos opluc, ala 40 lat wykonywania It's so Easy, tak teraz faktycznie spiewał, zachowywał sie jak frontman, co szczegolnie zapadło mi w pamiec w tym momencie pod koniec koncertu jak stał na srodku sceny z mikrofonem na statywie, nie chowajac sie za gitarą. Stal, gibał sie jak wokalista bluesowy, jedna reką trzymal mikrofon drugą machał. Akurat jak jechalem pociagiem na koncert to ogladalem klip the rolling stones i mi sie skojarzyla scena jak Jagger biegl na lewa strone sceny, unosil rece do gory jakby dyrygował tłumem zeby krzyczeli glosniej, potem biegl na srodek i robil to samo,i na koniec po prawej stronie sceny. Duff tez sie podobnie zachowywal. Serio bylem pod wrazeniem bo zaserwował mi cos zupelnie nowego, na starosc.
I tez taki szacunek mam do niego nowy za to, ze w ogole mu sie tak wlasciwie chce to robic, bo nie wiem jaka jest pojemnosc Stodoły, moze 2 000 ? Razy srednio 200 zl za bilet. Do podziału na chyba sto osób. Wiadomo, ze w zespole jest ich niewielu, ale jak po koncercie czekalismy na autografy, czy wyjdą, i tak patrzylem na kazdego kto sie kręcił w około, czy to moze juz Duff czyy jeszcze nie, i widzialem naprawde duzo osob ktore przy takim koncercie muszą sie stawić w pracy i napewno nie za darmo. Dwa zespoly, kierowcy, ochrona, ci wszyscy tragarze co tam nosili wszystko, Duff chyba mial swoje video crew bo biegali po scenie i go nagrywali. Kokosow napewno nie zarobi, najmlodszy nie jest, a po 7 letniej trasie z Gunsami musi miec miliony monet i moglby sobie siedziec w domu, cieszyc sie ostatnimi 10 latami zycia. A jednak sie tlukł do stodoły pospiewac dla nas. Fajnie. Moze tak sobie o tym akurat myslalem bo stalem na mrozie, caly obolały od tłuczenia sie 4 godziny pociagiem na koncert , a jeszcze mnei czekalo 4 godziny powrotu do ciepłego łożka i całego wolnego dnia na odespanie, a oni tam pod bramką mowili ze jadą ciasnym busem do Niemiec. Myslalem sobie o tym jak wracalem pociagiem i juz mnie dupsko bolało od siedzenia, mimo ze w domu na komputerze siedze po 16 godzin i nie narzekam. Ja jakbym mial kase to bym lezal w domu, gral na konsoli, a nie uczyl sie spiewac zeby jechac na drugi kontynent spiewac za darmo, szczerze mowiac.