Duff McKagan udzielił niedawno wywiadu Planet Rock.
Wrócił w nim do kwietnia 2016 roku i mówił o koncercie w Troubadourze w Hollywood w Kalifornii, kiedy to po przeszło dwóch dekadach znowu stanął na jednej scenie z Axlem i Slashem.
„Muszę przyznać, że nigdy nie zmęczy mnie powtarzanie, iż sam fakt, że spotkaliśmy się ze sobą, obgadali pewne rzeczy i nawiązali porozumienie, był dla mnie bardzo ważny”, powiedział. „Potem pojawiła się myśl: ‘Dobra, spróbujmy dać koncert. Organizatorzy Coachelli chcą, żebyśmy tam zagrali. Możemy to zrobić. A czemu by nie przygotować czegoś na prima aprilis? Nie rzucić takiej sugestii, choćby ze znakiem zapytania?’.
Jednak w Troubadourze Axl przy trzeciej piosence złamał stopę. To kosztowało nas sporo nerwów, bo koniec końców, chodziło o pierwszy koncert. Był tam monitor. Wszystko widziałem. [Axl] jest raczej wysportowany, potrafi skakać po scenie i tak dalej. [W pewnym momencie] poślizgnął się i powiedział do mikrofonu: ‘Sądzę, że złamałem stopę’. Ale nie poddał się i dokończył koncert. Pomyślałem: ‘Dobra, może to tylko skręcenie’, tymczasem on złamał stopę w sześciu miejscach! Mimo to nie przestaliśmy grać. On nie chciał, żebyśmy przestali”.
„Śpiewanie na siedząco…”, dodał Duff. „W tamtym czasie dotarło do mnie, że stał się prawdziwym mistrzem. Mam na myśli ćwiczenia, które wykonuje – półtorej godziny przed koncertem, a później także po. Tak, osiągnął mistrzostwo. Może zawsze tak było, a ja po prostu tego nie zauważałem. Każdy koncert to dla niego ciężka praca – gimnastyka, rozgrzewka, trzy i pół godziny grania, a potem kolejne ćwiczenia… Ja w międzyczasie zdążę się już położyć”.
Zespół powróci na scenę jesienią tego roku.
Źródło