Autor Wątek: Duff: Cieszę się, że dostałem drugą szansę  (Przeczytany 1135 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3532
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3631
Duff: Cieszę się, że dostałem drugą szansę
« dnia: Sierpnia 14, 2019, 07:08:19 pm »
+3
Wywiad dla „GQ Magazine” – sierpień 2019


GQ: W Los Angeles jest teraz około wpół do dziesiątej rano. Prawdopodobnie masz już za sobą trening na rowerze, a może przez cały ranek ćwiczyłeś się w sportach walki?

Duff: Mam być szczery? Dopiero wybieram się na trening. Kiedy tylko skończymy rozmawiać.

GQ: Jak tam trasa?

Duff: W porządku. Amerykańska część właśnie dobiegła końca. Wydaje się, że zebrała dobre recenzje. Przy nagrywaniu płyty przyświecały mi dwa cele. Po pierwsze, zależało mi na tym, żeby zrobić coś z Shooterem [Jenningsem] i zespołem. Po drugie, chciałem przekazać coś poprzez teksty moich piosenek. I wesprzeć społeczne organizacje, z którymi współpracuję. Poza tym chciałem przesłać pewien przekaz, przekonać Amerykanów, żeby wyłączyli serwisy informacyjne i trochę odetchnęli. Myślę też, że [płyta] jest dobra muzycznie. Niebawem zagramy w Londynie. Jeśli masz taką możliwość, szczerze polecam wybrać się na koncert kapeli Shootera. Dla mnie granie z tymi chłopakami jest czymś naprawdę wyjątkowym.

GQ: W wywiadzie z Markiem Maronem powiedziałeś, że nie lubisz słuchać samego siebie. Czy to prawda?

Duff: No cóż, myślę, że wielu wokalistów nie lubi słuchać własnego głosu. Sądzę, że to dosyć powszechne zjawisko. Choć szczerze mówiąc, nie chodzi tylko o śpiew… Nie przepadam też za odsłuchiwaniem audycji czy wywiadów z moim udziałem. To nie dla mnie.

QK: Jak się czujesz, stojąc na środku sceny, a nie „z boku”, jak ma to miejsce w Guns N’ Roses?


Duff: Tak naprawdę to dwie różne rzeczy. Ja i Loaded nagraliśmy trzy płyty, zjeździliśmy świat… Tak więc nie jest to dla mnie pierwszyzna. Wiele nauczyłem się dzięki Gunsom. Axl [Rose] całkowicie dominuje nad sceną. Myślę, że to, iż mogłem patrzeć na jego sceniczną swobodę, bardzo mi pomogło. Axl nie przejmuje się błahostkami, a ja miewam do tego skłonności. Martwię się z powodu byle drobiazgu. Natomiast jako basista czuję się jak ryba w wodzie.

GQ: Od jednego do dziesięciu… jak bardzo jesteś dzisiaj szczęśliwy?

Duff: Bardzo. Powiedziałbym: dziesięć. Cudownie układa mi się z żoną. Moje córki dojrzały i to świetne młode kobiety. Kapela Grace [The Pink Slips] wyruszyła w trasę z jednym z moich ulubionych zespołów, Killing Joke. Zdarza mi się myśleć: „Dobra robota. Sprawdziłem się jako ojciec!”.
Moja druga córka, Mae, niedawno skończyła pierwszy rok college’u i właśnie lansuje swoją pierwszą kolekcję ubrań. Marzy o zostaniu projektantką. Na zorganizowanej przez nią imprezie pojawiła się Debbie Harry…
Powieść mojej żony [„The Velver Rose”] już pierwszego dnia wyprzedała się na Amazonie. [Susan] pracowała nad nią przez dziewięć lat. Książka jest rewelacyjna. Wiesz, potrafię pisać. Mam na swoim koncie parę książek, pisywałem do gazet, ale nigdy nie stworzyłem powieści. Remont domu, który trwał od trzech lat, w końcu dobiegł końca. Właśnie wygodnie siedzę na łóżku… Tak, powiedziałbym: dziesięć.

GQ: Czy był taki czas, kiedy odpowiedziałbyś: zero? 

Duff: Owszem. Miałem wówczas dwadzieścia dziewięć lat i, jeżeli to możliwe, byłem poniżej zera. W pewnym momencie było mi obojętne, czy żyję, czy nie. Nie byłem w stanie zerwać z narkotykami i piciem; czułem, że koniec jest blisko. To, że był mi obojętny mój własny koniec, było jak dotknięcie dna. Żyłem z dnia na dzień… Człowiek chyba nie może upaść niżej.

GQ: Czy pamiętasz, co wówczas czułeś?

Duff: Niczego nie czułem. Niczego. Tak nie można żyć. Jeżeli dzisiaj jeżdżę na rowerze górskim, uprawiam kickboxing  tak dalej, to dlatego, że zacząłem żyć od nowa. Moja trzustka, jak wiadomo, nie wytrzymała. Wtedy dotarło do mnie, że mogę żyć w trzeźwości, wyswobodzić się z łańcuchów. Uczepiłem się tego. Miałem szczęście, otrzymując od życia drugą szansę. Miałem szczęście, że wydarzyło się to, co się wydarzyło. Kiedy porównuję moje dawne życie z obecnym, czuję, że spotkało mnie coś nadzwyczajnego.

GQ: Czy dużo trenujesz? Masz ponad pięćdziesiąt lat i jesteś w świetnej formie.

Duff: Dzięki. Tak, dużo trenuję. Wiem, co jest dla mnie dobre. Myślę, że to przychodzi z wiekiem. Zważam na to, co jem, używam suplementów, izotoników i tak dalej. Zdrowo się odżywiam i dobrze się czuję.

GQ: Czy martwi cię to, że ukończyłeś już pięćdziesiąt lat?   

Duff: Opowiem ci coś. Drużyna, której kibicuję, Seattle Seahawks, nigdy wcześniej nie grali w Super Bowl. W czasie, kiedy wszyscy przyjaciele naigrywali się ze mnie i mojej pięćdziesiątki, moi sportowi idole szli od zwycięstwa do zwycięstwa. Gdy doszli do finału i w nim też odnieśli sukces, nie posiadałem się z radości. Trzy dni później odbył się triumfalny pochód… i było to właśnie w dniu moich urodzin. Dlatego jeśli ukończenie pięćdziesiątego roku życia kiedykolwiek mnie martwiło, to Seahawks skutecznie poprawili mi humor.

GQ: Czy tęsknisz za swoją burzliwą przeszłością?

Duff: Boże, nie!

GQ: Zostawiłeś ją za sobą?

Duff: Nie tylko za sobą, ale i za każdym, kto czyta ten wywiad, przychodzi na nasze koncerty czy kupuje płyty… Starczyłoby dla wszystkich! I dobrze mi z tym. Rozliczyłem się z przeszłością. Wiem, że po tym, co zafundowałem własnemu ciału, prawdopodobnie będę żył krócej niż inni. Pewnych szkód nie da się naprawić. Jednak jestem szczęśliwy i próbuję być jak najlepszym mężem i ojcem. Staram się rozwijać jako muzyk, tworzyć dobrą muzykę, pisać coraz lepsze piosenki. Nie marzyłem o tym, żeby grać w wielkim zespole rockowym, ćpać i pić. Tego nie było w planach… Chciałem grać i kropka.

GQ: Dobrze się bawisz, grając z Guns N’ Roses na trzeźwo, na wielkich stadionach, czy może brakuje ci koncertów w małych lokalach, tych z początku twojej muzycznej kariery?

Duff: Teraz bawię się zdecydowanie lepiej. Aczkolwiek doskonale pamiętam pierwsze, szalone koncerty Guns N’ Roses. W tamtych czasach nie nadużywałem jeszcze alkoholu i moje wspomnienia są klarowne. Do tej pory rozmawiam na temat tamtych występów z Axlem i Slashem. Axl ma zdumiewającą pamięć do szczegółów. Świetnie jest o tym gadać, ale bardzo się cieszę, że to już przeszłość.

GQ: Jak miewają się Axl i Slash? Czy z wiekiem złagodnieli?

Duff: No cóż, Slash zawsze był raczej łagodny…

GQ: Tak naprawdę chodziło o Axla…

Duff: Prawda jest taka, że oni obaj, ale zwłaszcza Axl, nie uznają półśrodków. Axl nigdy nie robi czegoś na pół gwizdka. Angażuje się na sto dziesięć procent. Zresztą atmosfera w Guns N’ Roses jest tak niewiarygodna, że na koncertach nie sposób nie dać z siebie wszystkiego. Gunsi jednoczą ludzi i cudownie jest być częścią tego zespołu. Wciąż jest w nas ogień, choć – w przeciwieństwie do tego, co było kiedyś – nie podpalamy niczego poza sceną.

GQ: Co sprawia ci w życiu największą radość?

Duff: Na pierwszym miejscu jest rodzina. To nią się zajmuję. Jestem głową rodziny, staram się dawać dobry przykład. Moją [najnowszą] płytę, „Tenderness”, nagrałem po to, żeby pokazać moim córkom, iż los świata leży mi na sercu. Pewnego dnia zapytają: „Co zrobiłeś, tato, kiedy świat tkwił po uszy w gównie?”. Oto co zrobiłem. Oto co staram się robić.

GQ: Jakiej rady udzieliłbyś rodzicom?

Duff: Trudne pytanie. Myślę, że pierwszych dziewięć lat życia ma dla przyszłości dzieci przełomowe znaczenie. Jeżeli między rodzicami dochodzi do kłótni, a w domu panuje napięcie, to odbija się na dzieciach. Dlatego przez pierwszych dziewięć lat rodzice powinni być przykładną parą. Myślę, że nieźle sobie poradziliśmy. Zawsze staraliśmy się dawać miłość naszym córkom i sobie nawzajem. Kiedy dzieci kończą dwanaście lat, rodzice powinni przede wszystkim dobrze im doradzać. 

GQ: W czym tkwi sekret udanego małżeństwa?

Duff: To dosyć banalne, ale sądzę, że klucz to trzy „u”. Trzeba poświęcać drugiej osobie uwagę. Okazywać jej uczucie. I darzyć ją uznaniem. Oczywiście to wszystko powinno być naturalne. Niewymuszone.

GQ: Bez czego nie mógłbyś się obejść?

Duff: Nie mógłbym się obejść bez grania. Myślę, że u muzyka z prawdziwego zdarzenia to nieuniknione. Jeżeli możesz odstawić muzykę na bok i przez jakiś czas zajmować się czymś innym, to znaczy, że ona nie jest twoim powołaniem.

GQ: Jak się czujesz, rozmawiając o uczuciach?

Duff: Dobrze. Sądzę, że moje irlandzkie pochodzenie odgrywa tutaj ważną rolę. W naszej rodzinie witamy się pocałunkiem w usta. W takim środowisku dorastałem. Poprzez mój najnowszy album dotykam takich spraw jak strzelaniny w szkołach i tak dalej. Bywa, że to mnie porusza, bo te sprawy są dla mnie ważne. Nie jestem zbyt wylewny, ale nie boję się mówić o tym, co czuję. Cieszę się, że mogę się tym dzielić.

GQ: Nastały trudne czasy. Mam na myśli Me Too, choroby psychiczne, odsetek samobójstw…Czy patrzysz w przyszłość optymistycznie?

Duff: Tak, jestem optymistą. Myślę, że rzeczywistość odbiega od obrazu, który kreują portale społecznościowe. Staram się nie otaczać pewnymi ludźmi. Człowiek, z którym przyjaźniłem się, kiedy miałem trzy lata, nadal jest moim najlepszym przyjacielem. Osoby, z którymi spędzam czas, słucham muzyki i buduję przyjaźń, to równi goście. W jednej z moich książek umieściłem pewne bliskie mi motto: „Ludzie, bardzo proszę, nie bądźcie dupkami”. Jeżeli wybierasz się na spotkanie, przygotuj się, ubierz, spójrz do lustra i powiedz sobie samemu: „Nie bądź dupkiem”. To takie proste!

GQ: Co lubisz w sobie najbardziej? Czy to, że nie jesteś dupkiem?

Duff: Staram się nim nie być. Nie wiem… Chyba podoba mi się fakt, że moim priorytetem jest bycie dobrym ojcem. Cieszę się, że jestem tam, gdzie jestem; uszczęśliwia mnie bycie ojcem i mężem. Daję z siebie wszystko. Cieszę, że po tym, co przeszedłem, nadal żyję.

GQ: A czego w sobie nie lubisz?                     

Duff: Był taki czas, kiedy miałem obsesję na punkcie serwisów informacyjnych i Twittera. Czytałem wszystko, dopóki nie dotarło do mnie, że mam dość i że to bzdury.

GQ: Czego przede wszystkim nauczyło cię życie?

Duff: Wdzięczności. I tego, żeby niczego nie uważać za pewnik.





Źródło



       
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 18, 2019, 10:28:46 pm wysłana przez naileajordan »
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8693
  • 17000 postów
  • Respect: +4406
Odp: Duff: Cieszę się, że dostałem drugą szansę
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpnia 14, 2019, 10:11:14 pm »
0
Cytuj
Axl ma zdumiewającą pamięć do szczegółów

szkoda ze Duffster nie podal zadnego przykladu
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline whatashame

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 996
  • Respect: +269
Odp: Duff: Cieszę się, że dostałem drugą szansę
« Odpowiedź #2 dnia: Września 21, 2019, 04:20:07 pm »
0
Axl ma zdumiewajaca pamiec do szczegolow bo potrafi wyrecytowac set z kazdego koncertu od reunion
GNR fan since 1993

 

Ludzie powinni cieszyć się, że ten zespół nadal istnieje - Ron "Bumblefoot" Thal

Zaczęty przez krelke

Odpowiedzi: 42
Wyświetleń: 15139
Ostatnia wiadomość Lipca 28, 2012, 11:34:31 pm
wysłana przez Canis_Luna