Gitarzysta Doug Aldrich wyjawił niedawno w audycji „Appetite for Distortion”, że swego czasu (na początku XXI wieku) Dizzy Reed skontaktował się z nim w sprawie ewentualnego angażu do Guns N’ Roses.
Dizzy i Doug mieli już wówczas na koncie współpracę w związku z solową płytą Aldricha z 1997 roku, zatytułowaną „Electrovision”.
Aldrich, który w 2003 roku dołączył do Whitesnake i pozostał w zespole do 2014 roku, zdradził, że Dizzy był jedyną osobą, z którą rozmawiał o Guns N’ Roses.
„Dizzy skontaktował się ze mną. Znałem go, mamy wspólnych przyjaciół. Poza tym Dizzy zagrał na solowej płycie, którą wydałem w latach dziewięćdziesiątych. Wypadł rewelacyjnie. W każdym razie zadzwonił do mnie i oświadczył:
Hej, szukamy kogoś, kto grałby materiał Slasha. W zespole są już Richard Fortus i Robin Finck. Po czym dodał:
Teraz poszukujemy kogoś, kto grałby bardziej rockowe partie”.
„Tak się złożyło, że w tamtej chwili siedziałem obok Davida Coverdale’a. Właśnie zaczynaliśmy pracę nad pierwszą wspólnie skomponowaną płytą Whitesnake [
Good To Be Bad z 2008 roku]. Powiedziałem:
Wielkie dzięki, Dizzy, naprawdę to doceniam, ale właśnie nagrywam płytę z Whitesnake. Miałem swój udział w jej tworzeniu, teraz uczestniczę w produkcji”.
„Dizzy zapytał, czy to moja ostateczna odpowiedź, a Coverdale musiał go usłyszeć, bo przynaglił:
Douglas, powiedz mu, że jesteś zajęty. W każdym razie było blisko. Dizzy uważał, że powinienem stawić się na przesłuchanie. Powiedział:
Axl by cię polubił. A jak wiadomo, Axl nie lubi byle kogo”.
Źródło