Gdyby nie pandemia to Dirty Honey byli by już na równi z Gretą Van Fleet, jednak lockdown podciął im skrzydła. Póki co dyskografia nie jest pokaźna, bo mają tylko Dirty Honey EP (2019) i pełnoprawny album Dirty Honey (2021). Pierwsze wydawnictwo jest dużo lepsze, jednak polecam przesłuchać oba. Grupa ma potencjał i mam nadzieję, że już nic im nie stanie na drodze. Obecnie kończą wspólną trasę z Mammoth WVH i po nagraniach widać, że koncertowo dają radę. Czysty rock bez zbędnej otoczki. Jako support możemy liczyć na solidne 6-8 kawałków. Sam Mark LaBelle na scenie wygląda jak połączenie Vince'a Neila i Axla Rose'a z lat świetności.
Dirty Honey jako support GN'R
Zespół po raz pierwszy wystąpi w Polsce.
Już w 2020 mieli zagrać w Proximie przed zespołem Bush, jednak z wiadomych przyczyn koncert odwołano.