Niedawno Dizzy Reed ponownie rozmawiał na temat albumu „Rock ‘N Roll Ain’t Easy”.
Wywiad przeprowadził Carl O’Rourke z Metal Wani.
Rozmowa dotyczyła między innymi…
… okoliczności powstania płyty: „Miałem pomysły na piosenki i przygotowałem demówki. Uwielbiam się upijać, a potem puszczać demówki przyjaciołom… i tak to się właśnie potoczyło [śmiech]. Byli ludzie, którzy zachęcili mnie, żebym poszedł do studia i nagrał ten materiał tak, jak należy. Te osoby to Del James, który wraz ze mną wyprodukował płytę, a także Richard Fortus i Mike Duda [W.A.S.P.], którzy zagrali na albumie. Tyle że w tamtym czasie nie było łatwo zrealizować ten plan.
Byłem właśnie w trasie, zdaje się, że z Psychedelic Furs, kiedy Del zadzwonił z informacją, że znalazł studio, z którym możemy współpracować na zasadzie ‘speculation deal’ – czyli zapłacić dopiero wtedy, gdy sami zaczniemy zarabiać. Nie miałem stałego zespołu, współpracowaliśmy z tymi, którzy mieli ochotę przyjść i zagrać jeden kawałek, czasem dwa, trzy, cztery… i tak to się toczyło.
To był długotrwały proces. Z powodu trudności podczas nagrywania, naszych zobowiązań… Wielokrotnie chciałem to rzucić, ale moja żona, Del, Richard i paru innych przyjaciół dopingowali mnie, przekonywali, żebym nie rezygnował. W końcu się udało. Znalazłem właściwego człowieka, który zmiksował materiał – to był Jason Mezilis – oraz właściwą wytwórnię, Golden Robot. Nie miałem żadnych oczekiwań, po prostu chciałem wydać ten album. Wszystkie pozytywne reakcje ogromnie mnie cieszą. Doceniam to”.
… mnogości obecnych na płycie stylów: „Dobra piosenka to taka, która dobrze brzmi zarówno w postaci samej gitary i wokalu, jak i fortepianu i wokalu. Na płycie nie ma nic sztucznego, żadnych komputerów. Muszę jednak powiedzieć, że podczas wielu spędzonych w Guns N’ Roses lat, głównie dzięki współpracy z Axlem, nauczyłem się mieć umysł otwarty na wszelkie nowości, nowe techniki tworzenia muzyki. To niewątpliwie słychać na płycie. Tworząc album, nie należy narzucać sobie granic”.
… różnic między graniem w klubach a koncertami na stadionach z Guns N’ Roses: „W klubach więcej piję. Mniej śpię. Inaczej podróżuję. To rock and roll.
Z Gunsami nie muszę, rzecz jasna, tyle śpiewać. W Hookers & Blow to ja odpowiadam za wokal. Śpiewanie to gówniana robota. Sprawia pieprzone trudności. Naprawdę!
[śmiech] Jeżeli masz wybór, rób coś innego.
Ja zaczynałem jako wokalista. Miałem wtedy dwanaście lat. Założyłem mój pierwszy zespół i śpiewałem w nim. I tak do dwudziestego roku życia. Potem powiedziałem sobie: ‘dość’. Presja była zbyt duża. Jako że umiałem grać na klawiszach, postanowiłem się przerzucić. Sądzę, że dokonałem właściwego wyboru. Te doświadczenia uświadomiły mi jednak, jak wielki jest Axl. To, co robi, jest fantastyczne”.
Źródło