A więc tak
:
Spotkanie rozpoczęło się w okolicach godziny 17 w Lizard Kingu - świetna knajpa, potem udalismy sie na koncert Hey'a
Ścisk niesamowity, gorąco jak cholera, pogo na całej sali, latający ludzie nad głowami
Pierwszy support Power Of Trinity nawet przyjemne granie, chociaż miejscami łączenie muzyki reggae z ostrymi brzmieniami wypadało dziwnie
Następnie zagrał Naiv - podobało mi się.
Trzecim supportem byl Happysad - plus za melodyjnośc, przebojowśc i w ogóle skocznie było
kawałki sprawdzają się live
Kala ma autograf basisty
No i gwiazda wieczoru czyli Hey z Kasią na czele - niestety Kasia miała problemy z głosem i dwa kawałki zostały skrócone, widac było, ze setlist zmieniają na bieżąco i koncert w sumie był troszke improwizowany.. ale narzekać nie mam zamiaru, jak zwykle pokazali klasę i już mysle o następnym ich koncercie
potem knajpa Iron Horse w Łodzi i około 4 droga na dworzec.
Szkoda tylko, że przespałem swoją stację
i w efekcie byłem w domu jakieś 2,5 godziny pózniej
Bardzo dziękuję Kali, Viperowi i Hubikowi za wspólną zabawę