Opisałam swoje wrażenia na gorąco tuz po koncercie, ale w nieodpowiednim wątku, więc teraz mogę już na spokojnie napisać tu gdzie trzeba (hehe o ile w ogóle o TAKIM WYDARZENIU można mówić spokojnie
).
Czekałam na ten koncert 17 lat i... BYŁO WARTO! Przyznam się Wam, że po przeczytaniu opinii o wcześniejszych koncertach GN'R w tym składzie, strasznie bałam się, że zderzenie moich wyobrażeń o Gunsach z rzeczywistością będzie bolesne, że słuchając w zasadzie tylko pierwotnego składu oczekiwałam zbyt wiele... Jestem przeszczęśliwa, że moje obawy się nie sprawdziły
Axl w super formie (chyba jakoś zmężniał, kiedyś wydawał mi się bardziej "cherlawy
ale może to telewizja tak wyszczupla), głos i charyzma jak za dawnych lat, bez zadęcia i gwiazdorskiej pozy, którą kiedyś niestety zdarzało mu się przybierać
Izzy i Dizzy super, ale co by nie mówić, gdybym jeszcze mogła zobaczyć na żywo Slasha, to już byłby totalny odlot
Może Wam się narażę, ale solówki jak dla mnie były fatalne
I strasznie się wkurzyłam, że Sebastian Bach wyszedł na scenę wcześniej niż było zapowiadanie i załapałam się tylko na Youth Gone Wild, a moje ukochane 18 and Life słyszałam dojeżdżając na stadion
I też dziwię się ludziom z trybun
Jak kupowałam bilet, to wyszło mi, że jestem już za stara na przepychanki pod sceną i kupiłam miejscówkę w loży VIP
I...posiedziałam na swoim miejscu może 3 minuty, bo jak tylko zobaczyłam Axla, od razu poleciałam pod scenę i skakałam tam do samego końca
Jedyna korzyść, że browar dawali, ale to był najdroższy browar w moim życiu
Tylko, kurczę, dlaczego dzisiaj tak paskudnie boli mnie gardło?