Autor Wątek: moja ciekawa obserwacja z VR  (Przeczytany 14159 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline whatashame

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 988
  • Respect: +263
moja ciekawa obserwacja z VR
« dnia: Marca 02, 2013, 09:33:38 pm »
+3
Hejka.
Jesli ktos tu stwierdzi odgórnie, ze bezczeszcze forum zakladając nowy topic, który nie bedzie mial 5000000 odpowiedzi wsród gimbazy, tylko 3 wsród starszych analizerów, wyjadaczy i dyskutantów, to od razu posypuje głowe popiołem. Głownie tylko tematy w stylu "co 3 dni wklej kolejną fote" albo "wymieniajmy coś w nieskonczonosc i piszmy czemu akurat to wymieniamy" mają wiecej odpowiedzi niz to co chce teraz napisac. ALe uwazam to za ciekawe spostrzeżenie, ktore by mnie osobiscie zainteresowało , i napewno 1-2 osoby tutaj zainteresuje

Ogladam sobie wlasnie koncert VR z kolonii, 29.03.2008 Palladium, Cologne, Germany , i tu mi sie przypomina że ich ostatni koncert mial miejsce zaraz potem, 01 kwietnia , bodajze w Amsterdamie.

Pamietam jak mnie ta informacja po 1 kwietnia uderzyla mocno, ze zapada rozłam na lini Scott i VR, tak nagle i raptem, z dnia n dzien praktycznie, bez zadnej awantury widocznej i paru dni oczekiwania na decyzje czy sie pogodzą czy nie. Tym bardziej ze w tamtych latach był mega podjar na VR, ze to jest wlasnie ten skład, ktory zrobi wszystko to co GNR nie potrafili zrobic i osiagnac z Axlem. Czyli ze zespol przyjaciol, ze na scenie o czasie, i te sprawy. Of kors ,szybko sie okazalo ze tak nie jest, bo o ile w 2oo3 Slash zjezdzał na ręcznym że Scott to jego odnaleziony brat z innej matki, to juz w 2oo7 przez Scotta odwolywano trasy, nie pojawial sie na koncertach niektorych, opozniał je, i podrozowal osobnym atuobusem - z czego Slash zawsze w wywiadach drwił z Axla w erze post-GNR.

No ale te informacje wyciekły dopiero po czasie, my szarzy fani nie zdawalismy sobie sprawy, ze coś jest aż tak nie tak. I ogladam sobie ten koncert,pewnie przed ostatni albo trzeci od końca, nie chce mi sie sprawdzać 29 marzec - 1 kwietnia to dwa dni roznicy. I jest tu taki fajny fragment tego koncertu jak po Get Out The Door panowie zaczynaja grac It's So Easy.

Do tego czasu mozna bylo jawnie zauwazyc ze tamten dzien nie lezał Scottowi, mial cos z gardlem jawnie, szczegolnie pierwsza polowa koncertu, nie wyciagał wyzszzych nut. Chodz ja wyksztalcenia muzycznego nie mam, to w paru momentach brzmi to tak jakby podał mikrofon w publike do spiewania. No i graja to It's So Easy i Duff spiewa praktycznie cala piosenke, razem z Weilandem. Duff zapewne zawsze spiewa w tle tę piosenke, i z GNR i na kazdym koncercie VR,a le jakos Weilandowi widać ze to nie pasuje tej nocy. Ze go Duff przyćmiewa, ze tak powiem :)

Ale to jeszcze nic, bo po tym numerze Slash dziabie solówke na gitarze. Nastepna pozycja w setliscie to Set Me Free, ale Slash tam coś pyka na gitarze. Powoli, spokojnie, przystępnie dla ucha. Weiland bierze mikrofon i megafon, przybliza sie do Slasha i zaczyna improwizowac jakies melodie, wokale i wokalizy do jego muzyki, cos w podobny deseń, zeby z nim muzycznie poflirtowac.  Pierwsza reakcja w wiekszosci sytuacji takich, szczegolnie na zywo w TV, to ze gitarzysta podchwytuje, smieje sie, udają wiekszych kumpli niż są, i cos tam razem "jammują". Tutaj mamy zupelnie inną sytuacje. Slash nie zwraca uwagi na Scotta pierw, a potem zaczyna grac co innego, jakby spyhając go zdala. Szczegolnie gdy zaczyna nagle grać bardzo głośno i szybko, zupelnie nie wynikająca logicznie z tego co grał wczesniej. Jakby go chciał strącić ze swojej solowki. Weiland sie denerwuje i siada na schodkach od perkusji, ma wyraźnie niezadowoloną mine nawet jak na niego, i spokojnie czeka. Slash po jakims czasie zaczyna grac riff do Set Me Free, po ktorym graja Sex Type Thing , z reperturau STP Weilanda.

I tutaj kolejna ciekawa sprawa, Weiland w polowie piosenki przerywa Slashowi i stawia na swoje, zaczyna robic wlasna solówke na strunach gardłowych. Nie zwraca uwagi na to co w tle gra zespol , czy Slash (swoja drogą wyśmienity slide za pomocą zapalniczki! ) tylko flirtuje tym razem z publiką.

Potem wrzucaja jeszcze standardowo Slither i wybiegaja ze sceny, nie kłaniając sie publicznosci czy tonąc we wlasnych usciskach. Zaraz potem sie rozpadają.

Podniecam sie teraz tym dlatego, ze fajnie jest takie rzeczy zobaczyc z perspektywy czasu. Wtedy ogldac te koncerty bylo to takie normalne, zwracalo sie uwage na zupelnie inne rzeczy. Dlatego ja trzymam te wszystkie koncerty, kupuje, sciagam, wypalam,  ogladam chronologicznie i taka jedna rundka zajmuje mi kilka lat.

Macie jescze jakies swoje obserwacje , ze ten wielki break up wcale nie byl taki nagły, i ze "we could see it coming?"
« Ostatnia zmiana: Marca 02, 2013, 09:36:40 pm wysłana przez whatashame »
GNR fan since 1993
#REUNION - AMERICAN HYPOCRISY TOUR 16

KAŻDY news czytam, prawie żadnego newsa nie komentuje, KAŻDY news doceniam, za KAŻDY news dziękuje,

Offline pawlik7

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • Respect: +187
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 02, 2013, 11:10:21 pm »
0
Fajny temat.
Oglądałem ten koncert i rzeczywiście chemii między nimi brakowało. Widać, już powoli ten zespół pękał. Muszę za to przyznać, że to był jeden z muzycznie lepszych koncertów VR, np. słynne już Mr. Browstone. Jedynie wokal kulał.
Dla odmiany można zobaczyć Rock am ring z 2007 roku, gdzie Scott nawet pozwalał sobie na żarty.
Całościowo patrząc to Scott w formie idealnie pasował do Velvetów i teraz boję się o to kim mogą go zastąpić.

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5006
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1686
    • Fotografia Marek Śnioch
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 06, 2013, 12:37:14 pm »
0
Nigdy nie widziałem VR na żywo więc też trudno mi oceniać jak oni się dogadywali na scenie. Takie rzeczy faktycznie lepiej ocenia się z perspektywy widza przed telewizorem ale jednak zawsze jest to sterta domysłów i dorabiania teorii do tego co niekoniecznie musi być prawdą. Ja swego czasu też obejrzałem kilka koncertów VR, nie tylko tych wydanych oficjalnie i teraz z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że Scott strasznie mi nie leżał. Jego bardzo ubogi wokal psuł cały odbiór muzyki z głośników. Czy to był koncert z 05 roku czy też z 08 roku nigdy też nie widziałem tej chemii pomiędzy Slashem i Scottem. Pokuszę się tutaj o porównanie z Conspiratorami: Slash jest o wiele bardziej zadowolony z tej inkarnacji, co też często obrazuje śmiechem na scenie. W VR coś nie grało. Cały czas mam wrażenie, że na zatrudnienie Scotta zdecydowali się głównie managerowie VR, dla których był to łatwy pieniądz, bo wszyscy kupią płytę takiego zespołu: i fani GNR, i fani STP. Zapewne stąd ta świetna sprzedaż Contrabanda - z ciekawości.
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.

Offline Douger

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3979
  • Płeć: Mężczyzna
  • Dżentelmenel
  • Respect: +1241
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 06, 2013, 07:11:51 pm »
+2
   Na sprzedaż Contraband miały wpływ dwie rzeczy. Pierwsza to wspomniana ciekawość, druga to taka, że po prostu była to świetna płyta. Dużo lepsza niż ta z Konspiratorami.
  Ubogi wokal Scotta... Nie zgadzam się. To nie jest pierwszy lepszy świeżak, która miał na swoim koncie 2 single. To był doświadczony wokalista i frontman. Wiedział co i jak chce zaśpiewać i tak to śpiewał. Do tego genialnie improwizował na koncertach. Płyta wydaje się bardzo podobna stylistycznie do STP, ale nie jest to przypadek. Po prostu widać jak wielki wpływ miał Weiland na jeden i drugi zespół.
   Teraz to już nieważne, czy to Slash strzelał focha na Scotta, czy było odwrotnie. Każdy świadomy słuchacz potwierdzi, że VR bez Slasha, byłoby tak samo bezsensowne, jak VR bez Scotta.
                                                                                                                                                                                              Pozdrawiam
http://drwale.blogspot.com/

Powyższy komentarz ma formę żartobliwą. Proszę nie brać go na poważnie.

Offline mikus666

  • Newsman
  • Knockin On Heavens Door
  • *****
  • Wiadomości: 423
  • Respect: +441
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 06, 2013, 08:01:34 pm »
0
Bardzo dobry temat.
Jestem tego samego zdania co Śpiochu, Slashowi ewidentnie obecny band z Mylesem leży dużo bardziej niż VR z Weilandem. Już po ich rozpadzie mówił, że w gruncie rzeczy pod koniec przypominało to troche stare GNR, zbyt duże nagromadzenie mocnych osobowości + osławione "rockstar ego". VR łupało zacnie, nie da sie ukryć, ale na koncertach Slasha ogląda sie lepiej kiedy jest naprawde widocznie zadowolony z tego co sie dzieje na scenie.

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5006
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1686
    • Fotografia Marek Śnioch
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #5 dnia: Marca 06, 2013, 08:04:42 pm »
0
Zgadzam się w jednym - VR bez Scotta to nie będzie już VR.

Nie zgadzam się co do jego możliwości - czasem wył jakby nie zażył stoperanu:

<a href="http://youtu.be/_GJEi8Moq9A?t=59s" target="_blank" class="aeva_link bbc_link new_win">http://youtu.be/_GJEi8Moq9A?t=59s</a>
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.

Offline pawlik7

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • Respect: +187
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #6 dnia: Marca 06, 2013, 08:06:54 pm »
0
Na koncertach Velvetów nie było nigdy takiej chemii jak na Konspiratorach - Myles bardziej pasuje Slashowi niż Weiland. Nie dziwię się wiec że Kudłatemu nie śpieszno wracać do VR.

Offline Gimli

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 129
  • Respect: +97
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #7 dnia: Marca 07, 2013, 10:06:17 pm »
0
Na koncertach Velvetów nie było nigdy takiej chemii jak na Konspiratorach - Myles bardziej pasuje Slashowi niż Weiland. Nie dziwię się wiec że Kudłatemu nie śpieszno wracać do VR.

Tu się akurat nie zgodzę. 2003-2004 to super chemia na scenie. VR grało wtedy mega koncerty i Slash się nad tym okresem "spuszczał" w swojej biografii podkreślając, że czuł się na scenie jak w początkach Gn'R ;) Niestety szybko się sytuacja zmieniła i Velveci poszli do piachu. Z Konspiratorami jest ta sprawa, że tu nie ma wielkich ego a frontman, czyli Myles to mega spokojny człowiek. Chyba nawet pasuje mu to, że nie gra w zespole "pierwszych skrzypiec"... Tak czy siak mam nadzieję, że VR wróci w tej czy innej formie.

Offline pawlik7

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • Respect: +187
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #8 dnia: Marca 08, 2013, 07:46:35 pm »
0
Mi nie chodziło, że nie było żadnej chemii - np. Rock am ring z 2007 roku tam wszystko grało. Oglądając jednak koncerty Velvet a koncerty Konspiratorów, to nie było takiej chemii między Weilandem i Slashem jak między Kudłaczem a Mylesem.

Offline Grzon

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3787
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +970
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #9 dnia: Marca 09, 2013, 01:58:04 am »
0
nie oglądałem nigdy koncertów z konspiratorami, ale słuchałem koncertów Slasha z Blues Ball i dla mnie to była najzajebiastsza robota ever!

a co do VR, no to dla mnie Scott jest trochę z innej bajki niż Panowie Gunsowie, może stąd były kłopoty w komunikacji między nimi. A szkoda, bo idea zespołu jak dla mnie świetna. Co jak co, Weiland jest naprawdę świetnym wokalistą, ale może Velveci osiągnęliby więcej jakby mikrofon trzymał ktoś inny?
« Ostatnia zmiana: Marca 09, 2013, 01:59:52 am wysłana przez Grzon »

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4394
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2460
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #10 dnia: Czerwca 12, 2013, 01:24:36 pm »
0
Slash jest bardziej zadowolony z Konspiratorów, bo to jego solowa kariera i to on rządzi. W VR był jedyn z pięciu członków i nie zawsze wszystko było po jego myśli. Weiland odpowiadał mi wokalnie, jednak na scenie miał styl(zachowanie i ubiór) typu 'patrzcie na mnie'. I to chyba jednak on był problemem jak już wyleciał z drugiego zespołu w tak krótkim czasie.
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / ...

Offline slawek3093

  • Right Next Door To Hell
  • ***
  • Wiadomości: 259
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +100
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #11 dnia: Lipca 05, 2013, 11:55:27 pm »
0
Czytałem jakieś pół roku temu wywiad z Gilbertem za czasów kiedy grało jeszcze VR . Gilby rozmawiał też o VR właśnie i powiedział coś w stylu "Wiesz dla mnie Slash w tym nie siedzi [...]" - mówił o chemii w zespole. Może faktycznie coś tam było nie tak ? Swoją drogą to to zachowanie w stylu "patrzcie na minie" nie odstawało niczym od zachowania Axla za czasów Iluzji ;)

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4394
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2460
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 08, 2013, 11:19:38 pm »
0
Jak dla mnie Axl był poprostu sobą, za to od Scotta biła pewna sztuczność...
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / ...

Offline SOSNA!

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1550
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +288
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #13 dnia: Marca 05, 2014, 12:07:34 am »
+1
Śledzik, lekko się popiło, wcześnie wróciło i zostało trochę czasu na odgrzanie pysznych kawałków:)
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=yKdO1uLZx_Q" target="_blank" class="aeva_link bbc_link new_win">http://www.youtube.com/watch?v=yKdO1uLZx_Q</a>

Moje przemyślenie jest takie... Zapewne bardzo subiektywne, ale widzę to tak, że ten zespół w tamtym czasie to było prawdziwe coś.
Pamiętam jak dziś, gdy jarałem się, że udało mi się ściągnąć nagranie z tego koncertu (darmowego, zorganizowanego spontanicznie przez zespół na którymś z dużych parkingów w LA). Coś pięknego, czysty rock n' roll...
Gdzie podziało się takie dzikie granie? Przy całej sympatii do Mylesa, ale to jednak nie wróci. Slash już chyba zdziadział, te kompozycje są już bardziej ułożone, nie ma iskry, która była w VR. Pewnie to wynika też z tego, że tam kawałki powstawały w zespole, nie pod dyktaturą Slasha.
Z drugiej strony zrobiło mi się przykro, że Scott Weiland dołączył do Axla w dziedzinie przepieprzania swojego talentu, bo coś chłop znów podupadł.
Pojadę teraz trochę poetycko, ale być może tak jest, że te najjaśniejsze gwiazdy nie świecą długo równym światłem...:D
Ktoś ma podobne zdanie o VR?;)

Offline Grzon

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3787
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +970
Odp: moja ciekawa obserwacja z VR
« Odpowiedź #14 dnia: Marca 05, 2014, 01:58:13 am »
0
o szit, nawet nie wiedziałem, że taki koncert miał miejsce. To był rock n' roll ;)

Jakby Slash zagrał znowu taki koncert to bym uwierzył w jego starą dobrą niesamowitą spontaniczność  :wub: