Ja widzialm VR pierwszy raz na żywo (a raczej wykonanie Slithera) na jakimś niemieckim programie, który mam nagrany, bo po tylu latach widzialam ponownie Slasha...
Było okropnie, chociaż cały wywiad był spoko
.
Wtedy zobaczyłam Scotta po raz pierwszy live i musiałam odwracać wzrok od tlewizora.
Występ na Live 8 z kolei był, jeśli chodzi o Weilanda jako frontmana, dnem...
Wtedy dopiero tak naprawdę doceniłam to wszystko, co do Gunsów zawsze wnosił Axl...
Mało tego, żadna ceniąca się kapela nie ma tak drażniącego mnie wokalisty...
.
Dopiero teraz zauważyłam temat...