NighTrain Station Guns N' Roses

Nie wiem czy ktoś z Was ma podobnie, aczkolwiek ja dziś wiem że zostałam tam w środę w spodku i trudno mi się ogarnąć po koncercie i wrócić do normalności... po gunsach miałam podobnie, jednakże bardziej nostalgicznie podchodziłam do tego. Od środy na okrętkę Myles leci, zdjęcia pod ręką, filmiki do poduchy ... ehhh  :wub:co oni ze mną zrobili ?

W środę od rana targały mną okrutnie skrajne emocje od podekscytowania, przez niepokój, po ekscytację, wzruszenie , ogromną radość i na koniec złość, ze tak szybko to minęło .... Chyba zbyt emocjonalnie się związałam z tymże wydarzeniem

Ja tak samo. Duchem to ja nadal jestem w Spodku na koncercie. Nie wierzę, że od tego czasu minął już tydzień. Dziś pewnie będę patrzeć na zegarek i rozmyślać o czymś w stylu: "O już jest 20.00, czyli tydzień temu o tej godzinie wszedł support", "O już jest 21.00 czyli o tej godzinie na scenę weszli chłopcy".

Ja też jakoś nie mogę się ogarnąć po tym koncercie... Wydaje mi się jakby już minął  co najmniej  miesiąc a nie tydzień.
Jak sobie pomyślę że Slash i reszta wrócą do nas dopiero za około półtora roku to dosłownie wpadam w depresję.

PS czy wasi znajomi, przyjaciele, rodzina, DOMOWNICY też mają dość słuchania o koncert i na słowo Slash klepią się w głowę?

Taak!!! Nikt już tego nie może słuchać.... Ale co ja na to poradzę ze od tygodnia w głowie mam tylko Slasha i chłopaków....?

U mnie normalnie  Znika rozgoryczenie, że mnie tam nie było 

Proszę was.... Zaraz sobie coś zrobię....
Dobrze ze chociaż tutaj możemy sobie o tym porozmawiać...

a ja sobie wlasnie ogladam po raz milionowy filmiki...czemu to tak zleciało czemu nie mam tyle pieniazkow zeby jezdzic za nim po europie ;d

ja tam wierzę Slashowi zaraz chyba położę się spać ze słuchawkami w uszach... nie wytrzymam inaczej