Parę lat temu - ploty o odejściu Rona, odejście DJ-a. Postawiłem kreskę na GN'R.
Było miło, ale się skończyło. Aż tu nagle - przegrupowanie.
Szok. Pozytywny szok.
Z czasem entuzjazm się zmniejszył, ale oglądanie Axla ze Slashem wciąż cieszy bardziej niż cieszyło oglądanie Axla z jakimkolwiek innym gitarzystą, oczywiście oprócz Izzy'ego.
Od pewnego czasu set się nie zmienia, więc z naszej perspektywy to nudne. Jednak perspektywa ludzi na koncercie jest inna. Nasza też by była, gdybyśmy tam byli.
A płyta?
"Someone told me long ago
There's a calm before the storm"
Moja ocena przegrupowania - zadowolony.
Dostałem więcej niż oczekiwałem, bo, pamiętajmy, że na początku mówiło się jedynie o Coachelli.
I tej wersji się trzymam