No miałem problem by wybrać. Zastanawiałem się nad dwoma wokalistami: Mylesem a Scottem Weilandem. Wybrałem jednak tego pierwszego. Powodów jest kilka. Pierwszym z nim jest to, że Myles ma jak na moje ucho bardzo przyjemny w odbiorze głos. Nie wiem dlaczego ale mnie potrafi uspokoić. Po drugie Myles to tenor z tego co czytałem więc jest mi bliski bo ja również w chórze śpiewam tenorem i wiem jak ciężko jest wydobywać z siebie wysokie dźwięki. Po trzecie przy całej mojej sympatii do głosu Axla, Myles ma bardziej spokojny niż piskliwy głos. Jeśli chodzi o Scotta to powiem szczerze, że jego wokal mi nie przeszkadza, też ma w sobie coś i trzeba powiedzieć, że umie skorzystać z walorów swojego głosu. Jednak jeśli mam już wybierać pomiędzy tymi dwoma wokalistami wybrałem Mylesa za to, że mimo wielkiej krytyki jaka na niego spadła od kiedy zaczął grać ze Slashem on dalej się trzymał i nie przejmował się tym co mówią inni.