to i ja parę słów sklecę
Ghost – rewelacjny opener – pierwsze akordy przypominają mi paradise city.. Kill the ghost that Hides In yur soul – rock n’roll.. dynamika i energia powodują, że odruchowo wciskam prawy pedał
Crucify The Dead – ozzy jak to ozzy.. text jakby re:sorry (ale ozzy nawet w dołączonym classic rocku pisze, że to jego wizja).. mocny, rytmiczny numer ze świetnie brzmiącą solówką (dobrze się śpiewa jak nikt nie słyszy)
Beautiful Dangerous – dla mnie pozytywne zaskoczenie – oczywiście chodzi o fergie.. ma power w głosie (swoją drogą niewiele jest teraz dobrych rockowych kobiecych głosów.. po co jej to black eyed peas..), riff w stylu toma morello (najnowocześniejsze brzmienie na płycie)
Back From Cali – Cali, the Angel city where devils play.. ma klimat, niezłe
Promise – cornell jakim wszyscy go kojarzą, ballada z pazurem, rewelacyjnie się zaczyna – brzdęk, brzdęk, brzdęk i nagle z tła wychodzi mocny riff przekształcający się w rytmiczny aranż (parę pierwszych przesłuchań budziło to we mnie jakiś dziwny niepokój – ale w dobrym tego słowa znaczeniu)
By The Sword – dla mnie meganumer, klimat, riff, brzmienie, solo – numer jeden na płycie (nieważne, że stockdale brzmi jak plant, taki ma głos..) numer bez pudła, Well there is all we want To live and die by the sword, Well they tried to complicate you But you left it all behind All the worldly possessions Are left for recollection And finally it's all gone
Gotten – zaskoczenie bo dobrze się tego słucha.. gdyby wyszło na płycie maroon 5 – murowany hit, nie wiem czemu ale podoba mi się chociaż maroonów nie trawię
Doctor Alibi – lemmy rządzi.. power na trzech banalnych akordach, fakt, że ramones nagrali te 3 akordy wcześniej (nie tylko oni) ale i tak mocny numer (aczkolwiek dla mnie iggy, ozzy, lemmy na tej płycie są właśnie w tej kolejności)..
Watch This – mocne, bez zbędnych nut, zaskoczony jestem poziomem grohla na bębnach – myślałem, że nirvana to jego szczyt.. a tu.. jest naprawdę dobrze.. zwolnienie w środku – majstersztyk.. dużo muzyki zamiast onanizowania się solówkami..
I Hold On – american rock.. podobał mi się tylko za pierwszym razem – melodyjne ale takie sobie w sumie..
Nothing To Say – mocno, jak nie slash (chociaż dla mnie chains and shackles na tym samym riffie w sumie jest jeszcze lepsze – żałuję, że nie ma go na płycie)
Starlight – numer który obok i hold on przewijam – te same uwagi
Saint Is A Sinner Too – ciekawostka, nieznane oblicze slasha z intrygującym wokalem i klimatem, który jakoś nie pozwala przełączyć..
We’re All Gonna Die – obok by the sword najmocniejszy punkt programu – dokładnie tak wyobrażałem sobie numer slasha z iggym – jestem fanem brick by brick więc może to dlatego
ale iggy trzyma wysoką formę a riff jest pierwszej klasy
Baby Can’t Drive – stary dobry rock n’roll, nicole daje czadu ale do fergie jej trochę brakuje.. plus naprawdę godna solówka
resume: nie sądzę, żeby ktoś kto ceni slasha i czekał na tą płytę się zawiódł.. kawał dobrego rocka przy czym każdy numer jest aranżowany pod wokalistę (cornell z levinem nie mogliby się zamienić kawałkami na przykład) ale solo jest zawsze rozpoznawalne i nie rozczarowuje..
najlepsze solówki wg mnie to by the sword, watch this, crucify the dead, baby can’t drive (ale inne też dają radę)
płyta jest zadziwiająco przebojowa ale nie pachnie komercją (chyba, że ktoś za taką uważa 15 znanych śpiewających nazwisk na jednym lp)
jednym słowem – fani slasha się nie zawiedli, niefani są nieistotni – i tak nie kupią
'We're all gonna die
So let's get high
We're all gonna die
So let's be nice'
jak niespójnie to przepraszam – kasztelan niepasteryzowany robi swoje