...gdyby wymienic wokaliste, to byloby bardzo dobrze...
gdyby wymienic wokaliste w myslovitz czy coldplay to tez daloby sie tego sluchac
yyy...wiec Twoim zdaniem Myslovitz ma jakas solowke, ktora moznaby zestawic z ta w Saharze ?
rozumiem intencje Twej wypowiedzi, ale chyba porownanie nie do konca trafne mimo wszystko
gdyby wyciac wokal, zostalaby naprawde niezla solowka Slasha...jedyny mocny punkt tego kawalka, ale wg mnie najwazniejszy - czyz nie? ja najbardziej jestem ciekawa "kondycji" muzycznej pana Hudsona i jego realnych muzycznych mozliwosci
po Saharze wnosze, ze gra przyzwoicie i mozna sobie cos po nowym albumie obiecywac
oczywiscie zgodze sie, ze nie wspial sie tym utworem na wyzyny, bo jest on ogolnie rzecz ujmujac przecietny, ale do samego Slasha w tym kawalku nie mozna sie przyczepic...
szkoda tylko, ze eksperymetuje z japonskim i dobiera wokaliste, ktory ten numer w moim odczuciu zepsul...gdyby kawalek zostal zaspiewany rockowym, meskim, drapieznym i chropowatym wokalem, byloby git, a tak to jednak zbyt malo, aby powalic zarowno mnie jak i Was na kolana...