1) Porównywanie Anthraxa,czy Overkill z Gn'R to nieporozumienie. Owszem Gn'R czadem nie dorównuje tym zespołom,ale też nie o to w tym chodzi,gdyż grają podobną,ale jednak inną muzykę. Gn'R znacznie bliżej jest do Aerosmith,na którym zreszta sie wzorowali. Między Pearl Jam,a Sex Pistols też nie ma porównania,Pistolsi są o wiele bardziej czadowi,ale to akurat też świadczy tylko o różnicach gatunkowych. Rozumiem,że bliższe Ci jest granie spod znaku Overkill,czy Exodus,ale Gunsi nigdy nie mieli ambicji,żeby być zespołem "metalowym". Nawet w szalonych czasach Hollywood Rose nie mieli nic wspólnego z "ciężką muzą".
2) A tak zdołał przynajmniej nagrać kilka mniej lub bardziej udanych płyt. O rozpadzie zespołu trochę się tu już dyskutowało,więc nie chce mi się tego wałkować,ale co do Izzy'ego się zgadzam. Swoją drogą,jak na człowieka nie interesującego się Gn'R masz jednak trochę wiedzy.
3) Takie czasy.Pytanie ile z tych dzieciaków jest fanami po tych wszystkich latach. Tyle,że to nie zarzut do zespołu,a bardziej do tych,co go promowali.
Temat jest o Duffie i proponuję,żebyśmy się jednak na tym skoncentrowali.
Duff zanim zagrał w Gn'R nagrał trochę materiału,zresztą po odejściu z zespołu też,znasz coś z tego,oprócz Believe in me?
Co do Duffa znam też jego wypociny z formacji ktorą założył z Stevem Jonesem i kolesiem z Duran Duran (neurotic outsiders) no i rzecz jasna velvet Revolver.
Jeśli chodzi o materiał pogunsowy to proponuję jeszcze Loaded i 10 Minut Warning ( ex The Fartz
) No i oczywiście nie wydany,ale krążący w sieci 2 solowy album Duffa Beautiful Disease,uważany przez wielu za o wiele lepszy album solowy Duffa niż Believe in me.