Witam!
Może opowiem swoją historię xD
W czerwcu moja koleżanka z forum o Michaelu Jacksonie wysłała mi link do ich dwóch piosenek, a mianowicie November Rain i Live and let Die. Posłuchałam no i ,,Fajne.''Nic więcej. W tym miesiącu jakoś tydzień temu czytałam sobie opowiadanie pewnej dziewczyny na forum (również o Michaelu) i jakoś tak mnie wzięło by sprawdzić ich piosenki. Zakochałam się w nich. Nie wiem, widocznie musiało minąć trochę czasu zanim po prostu zaczęłam na nich inaczej patrzeć. Za serce wzięły mnie dwie piosenki, właśnie ta ,,November Rain'' i ,,Don't Cry''. I od razu zakochałam się w Slashu. Czytałam o nim, jego historię, która mnie zainspirowała. Miał ciężkie życie, ale tego nie okazywał, szedł twardo dalej, aby pokazać, na co go stać. Spodobał mi się również jego niepowtarzalny styl. Cylinder, papieros, burza loków... Ach. Wiem, nie mam jeszcze tak wielkiego doświadczenia, ale liczę na Was.
A Michaela nadal słucham choć w mniejszej mierze. Poczułam, że... Pop i R&B nie jest dla mnie, te delikatne rytmy... Bardziej przemawia do mnie gitara, skrzeczący głos AXL'a itp. Nadal go kocham i szanuję. Tylko że tak za bardzo go już teraz nie słucham prócz piosenek ,,Give in to me'' i ,,Privacy'' z udziałem Saula
Pozdrawiam ciepło,
Całuski, K.