Tutaj chyba ryzykuję swoim tyłskiem, ale cóż, nie mogę się powstrzymać...
Chciałem zaznaczyć, że Maszyniusz właśnie okazał, iż posiada jakikolwiek pozytywny stosunek do starych członków GnR, czego nie można było zauważyć w innych jego postach (przynajmniej nie w tych, które ja czytałem
).
Ryśka nie oceniam, kiepsko znam jego twórczość. Wiem tylko, że mnie niespecjalnie kręci
A wracając nieco bardziej do tematu: Aniu, śmiem podważyć. "Oj tam, oj tam" było kompletnie dla jaj, jednakże nie uważam, by wszystkie substancje uznawane za "dragi" powinny przez to wydarzenie zostać wyeliminowane z mojego życia. Zasadniczo wydarzenie to nie zmieniło mojej psychy, był to jedynie kolejny "próf", że jeżeli już się spróbuje jakichś "konkretniejszych" (oby nie!), to należy poddać to pod jak największa kontrolę swoją i bliskiej osoby ;-)
Natomiast Duff... Ciekawe, jak sprawa bedzię opisana w książce