"Robiliśmy sobie jaja za sceną, żartując że po tym jak dostanę nagrodę wepchniecie mnie do jakiejś rury czy czegoś w tym stylu tak jak „Uciekinierze“ (odsyłam do filmu z Arniem - przyp. tłum.), będę musiał z kimś walczyć...“
Ku uldze Rose’a, nie wysłano go by walczył z kimkolwiek tuż po odebraniu nagrody Ronnie James Dio Lifetiem Achievement Award. Ale po pochwalnych mowach ze strony legendarnego komika Andrew „Dice“ Claya i pelnego werwy Nicka Cage’a, Rose faktycznie zabrał się do pracy. Wokalista i członkowie GNR: DJ Ashba, Bumblefoot, Richard Fortus, Dizzy Reed, Chris Pitman, Frank Ferrer i jeden z oryginalnych gunsów, czyli Duff McKagan (który zastępował Tommy’ego Stinsona koncertującego z The Replacements) przejęli scenę w swoim stylu by niczym huragan przedrzeć się przez ponadgodzinny set skomponowany ze starych dobrych hitów ("It's So Easy," "Welcome to the Jungle," "Paradise City", "You Could Be Mine," "November Rain," "Knockin' on Heaven's Door") jak również nieco nowszych utworów („Better“ i „This I Love“ z Chinese Democracy). Był to występ dynamiczny i obejmujący wszystkie etapy kariery Rose’a - idealnie dopasowany do kogoś kto właśnie odebrał nagrodę za całokształt twórczości, co wcale nie oznacza, że wszystkie te osiągnięcia miały miejsce w przeszłości. Zgodnie z tym co Rose mówi w tak rzadkim i ekskluzywnym wywiadzie dla Revolver, przed GNR jest jeszcze dużo pracy zarówno na scenie jak i w studio. Zespół ma zamiar wydać nowe DVD i Blu-Ray, „Appetite For Democracy 3D: Live at the Hard Rock Casino - Las Vegas“, więc będąc zaszczycony nagrodą, Rose jasno mówi, że ma jeszcze dużo paliwa w baku. „Mam nadzieje, że jest przed nami przynajmniej jeszcze kilka lat i potem będziemy mogli ocenić wszystko nieco lepiej“ i ze śmiechem dodaje „Jeśli będę miał szczęście!“.
Revolver: Gratulacje z powodu odebrania Ronnie James Dio Lifetime Achievement Award. Axl: Dziękuje, w sumie była to dla mnie mała niespodzianka. Doceniam to, ale osobiście nie czuję żebym zrobił tyle by móc odebrać nagrodę za całokształt twórczości. Ale to po prostu ja. Wiem, że wielu ludzi cieszy się z tego powodu, więc to fajna sprawa. Po prostu czuje, że z Chinese Democracy to był bardzo wolny proces, naprawdę trudny do ogarnięcia, ale dalej idziemy do przodu i mamy nadzieje jeszcze trochę zdziałać.
R: Miłym momentem było to, że Nicolas Cage wręczał Ci tę nagrodę.Axl: Jest naszym fanem. Nie poznaliśmy się wcześniej, ale wg. moich informacji to była jego inicjatywa. Doszła do skutku, poznaliśmy się tuż przed galą i było naprawde fajnie. Ale nie słyszałem nic co on i Dice mówili o mnie na scenie, nie miałem na sobie odsłuchu. Z tego co wiem bardzo nas chwalili, więc w sumie lepiej, ze tego nie słyszałem bo czułbym sie jeszcze bardziej zażenowany.
R: Nicolas Cage przyznał się, że przygotowując się do roli Johnny’ego Blaze’a w filmie „Ghost Rider“ studiując Twoje, cytuję: „wężowe ruchy sceniczne“. Axl: Opowiedział mi o tym tuż przed występem! Rozmawialiśmy o niektórych z jego filmów i powiedziałem, że naprawdę podobał mi się sequel Ghost Rider’a. Powiedział, że to tak jakbym był w jego filmie.
R: Wiec oglądając nie miałeś poczucia „zaraz, zaraz...“Axl: (śmiech) W sumie nie wiem. Ale chciałbym mieć niektóre z jego mocy...
R: W jaki sposób Dice stał się częścią ceremonii?Axl: Znam go od dłuższego czasu, ale chyba nie widziałem go od momentu kiedy w 2006 graliśmy w Gibson Amphitheatre w L.A. Nie wiem jak to wszystko się poskładało, ale tuż przed ceremonią spytał czy nie wymieniałem z nim ostatnio maili. Odpowiedziałem, że nie, więc wychodzi na to, że ktoś podszywał się do mnie wysyłając do niego wiadomości.
R: Główny wykonawca na Golden Gods Awards zazwyczaj gra ok. 5 utworów. GNR zagrało 9. Axl: Chcieliśmy to zrobić. Byliśmy bardzo szczęśliwi bo nam na to pozwolono, świetnie się bawiliśmy.
R: Z drugiej strony jak na GNR był to bardzo krótki występ, jesteście znani z grania prawie 3-godzinnych koncertów. Axl: Jako zespół wiemy, że daliśmy z siebie wszystko i to dobre uczucie. Zwykle chcemy żeby ludzie poczuli, że dostają więcej niż to za co zapłacili. Nie sądzę, że całkiem fair jest oczekiwać tego od nas, niemniej i tak dobrze się czujemy kiedy to robimy. To tak jakby podołać pewnemu wyzwaniu, nie odpuszczać. Lubimy to.
R: Czy masz jakiś ulubiony utwór do grania na scenie?Axl: Nie jestem w stanie pomyśleć o ulubionym. Patrzę na koncert jako na integralną całość. Ale lubię robić jedną rzecz - kiedy nie śpiewam, opowiadam chłopakom przez słuchawki jakieś śmieszne historie, żeby spróbować wyprowadzić ich z równowagi (śmiech).
R: Naprawdę? Kogo najłatwiej rozśmieszyć?Axl: Dizzy’ego i DJ-a. Robię to podczas ich solówek, zawsze jest niezły ubaw.
R: Duff powiedział nam, że to wspaniałe doświadczenie zagrać znowu z Gunsami. Axl: Poszło naprawdę dobrze. Bardzo mocno pracował nad swoimi partiami i podobało mu się granie nowych utworów z Chinese. To całkiem zabawne, bo kiedy rozmawiamy o czasach Illusions jest wiele rzeczy których i on i ja nie pamiętamy. Trochę jakbyśmy uzupełniali własne wspomnienia. I ten Duff, który grał teraz z nami to zupełnie inny Duff niż ten z czasów tzw. „starych gunsów“. W obecnym składzie każdy z chłopaków stara się dać z siebie wszystko, każdy jest nabuzowany. To motywowało również Duffa i podobało mu się to wyzwanie. Świetnie dogadywał się z chłopakami, ćwiczył nawet yogę z niektórymi członkami zespołu i ekipy kiedy mieliśmy wolne.
R: Domyślam się, że kiedyś inaczej spędzaliście czas.Axl: Nie, zdecydowanie nie. Na pewno nie było yogi (śmiech). Wtedy pili ile tylko mogli. Mieli taką grę gdzie skakali nad rowem i wpieprzali się w płot. Potem zsuwali się do tego rowu będąc półprzytomnymi, to była ich wersja ćwiczeń.
R: Świetnie było zobaczyć i usłyszeć jak razem z Duffem śpiewacie „It’s so easy“ tak jak w starych czasach. Axl: Tak, to było fajne. Są jeszcze takie rzeczy jak ten wers w „Civil War“, gdzie śpiewa „peace could last forever“. Duff to napisał i zaśpiewał. Zawsze byłem fanem jego głosu, jest w nim punk i pewna szczerość, lubię go słuchać.
R: Myślisz, że będziecie jeszcze pracować razem?Axl: Możliwe, jeszcze nie wiem. Wszystko zależy od terminów, czy tego co Tommy chce zrobić z The Replacements. Każdy w zespole ma jakieś swoje problemy życiowe, niektórzy stracili członków rodziny, inni przechodzą separacje. Czasem po prostu sądy mieszają nam w terminach. Życie!
R: Na jakim etapie jesteście jeśli chodzi o nagrywanie nowej muzyki?Axl: Nagraliśmy dużo jeszcze przed wydaniem Chinese Democracy. Pracowaliśmy nad częścią tego materiału i napisaliśmy też trochę nowego. Ale generalnie mamy coś co nazywam drugą połową Chinese. I to jest już nagrane. Mamy też remiksy utworów z Chinese, też gotowe od dłuższego czasu. Po Vegas zaczniemy bardzo poważnie rozmawiać o tym co zamierzamy z tym zrobić.
R: Kiedy zaczynaliście z Gunsami, jaka była Twoja definicja sukcesu?Axl: Cóż, myślę, że Gunsi osiągnęli wiele z tego co postrzegam jako sukces. Wiele rzeczy rozczarowało, ale inne można postrzegać jako sukces. Liczba sprzedanych płyt, liczba fanów, takie rzeczy. Niemniej myślę, że nasza chęć pozostania na topie w tym biznesie była równie wielka co nasza naiwność odnośnie tego właśnie biznesu. Wiele rzeczy mogliśmy zrobić lepiej i czuję, że wytwórnie, adwokaci i specjalne działy w wytwórniach to wiedzą. Ale chcieli ustawić zespół w pozycji gdzie mogliby nim manipulować. A to nie wyszło najlepiej dla nikogo, wliczając ich samych. Wiesz, nadal nie zagraliśmy naprawdę porządnej trasy po stanach, ponieważ poprzedni managerowie starali się to tak zmanipulować, żeby trasa nie była sukcesem. Ciągle chcieli nakierować mnie bym chciał reunionu ze starym składem.
R: Czujesz, że ludzie naciskali Cię żebyś to zrobił?Axl: Cóż, czuję że w branży jest wiele osób, które myślą że mogłyby na tym zarobić. Więc tego właśnie chcą. Nawet nasza ostatnia trasa po stanach była zorganizowana przez managera i agentów, których w końcu zwolniliśmy i sami przejęliśmy rolę organizacyjną. W tym momencie większość aspektów była już w porządku. Więc zorganizowaliśmy to po swojemu, ale wiem że gdyby było tak od początku, cała trasa odniosłaby większy sukces niż miało to miejsce.
R: Wygląda na to, że patrząc wstecz żałujesz pewnych rzeczy.Axl: Mówienie, że niczego się nie żałuje stało się modne w ostatnich latach np. wśród gwiazd popu. Ale ja tego nie kupuję. Więc, tak - są rzeczy, które mogłem zrobić lepiej....lub nie. Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie zrobić wiele rzeczy odnośnie GNR w inny sposób.
R: Kto wg. Ciebie zasługuje na nagrodę, którą sam dostałeś?Axl: Ciężko powiedzieć. Mick Jagger? Dla mnie Mick Jagger to jeden z największych atletów na scenie, wkłada w to niesamowicie wiele wysiłku. Widziałem Stonesów na ich ostatniej trasie w Vegas i gołym okiem widać jak ciężko pracują.
R: Widzisz się koncertującego w wieku 70 lat jak Jagger?Axl: Zaczynam tam dobijać! (śmiech) Gnojek narzuca tempo, prawda?
Źródło