Przed Wami wywiad, który Del James przeprowadził z Axlem jeszcze w 2009 roku - stąd nie ma jeszcze w ogóle mowy o Ashbie, natomiast jest kilka wzmianek odnośnie Robina Fincka i wszystkiego co działo się w Gunsach w tamtym okresie.
Axl Rose podtrzymuje, że oryginalny skład GNR jest dawno pogrzebany.
Od wydania długo wyczekiwanego albumu Chinese Democracy, w listopadzie 2008, Axl Rose bardzo rzadko wypowiadał się na jego temat, z wyjątkiem nielicznych wypowiedzi na forach internetowych. Jest jednak jedna osoba, która mogła złamać jego milczenie - Del James, wieloletni przyjaciel Rose’a, manager trasy i człowiek, którego opowiadanie Without You, zainspirowało epicki klip do November Rain.
James, dziennikarz muzyczny, który zajmował się GNR przez lata, począwszy od czasów magazynu Rip, poprzez kilka artykułów dla Rolling Stone, rozmawiał z Rose’em i dzieli się wynikami owej rozmowy. Oto i on, W. Axl Rose, o Slashu, o tym czy chciał wydać najlepszy album w historii i o starym składzie GNR.
Del James: Czy chciałeś tak jak donoszono, nagrać „najlepszy album w historii“?
Axl Rose: Nie, to śmieszny, niedorzeczny nonsens rozdmuchiwany przez prasę. Po prostu próbowaliśmy zrobić co było najlepsze dla nas i dla fanów.
Czy w jakimkolwiek momencie czułeś lub mówiłeś, że Ty albo zespół musicie nagrac „arcydzieło“?
Oczywiście, że nie - kolejny bezzasadny nonsens. Oczywiście, media, publicyści i krytycy mieli swoje nadzieje, oczekiwania, wywierali presje itp. Nie sądzę np. że ktokolwiek miałby coś przeciwko odkryciu kopalni diamentów i nie sądze, że ktoś zaangażowany w to co robi doszedłby do czegoś gdyby nie miał marzeń, aspiracji, lub po prostu nadziei że mu się uda. Mimo to, tego typu komentarze, kierowane były raczej przez naszych krytyków, brali te rzeczy z nieba.
Czy uważasz, że Twój rzekomy perfekcjonizm opóźnił wydanie albumu?
Nie. Gunsi w żadnym składzie nie wydali by niczego lepszego wcześniej. I działo się to niezaleznie od tego jak kazdy z nas się starał, naciskał na to itp. Co do tzw. perfekcjonizmu. Uważam, że ma to duży związek z celami, wymaganiami tego co ktoś próbuje stworzyć. Różne poziomy zaangażowania odnoszą się do różnych celów. Jeśli robisz hamulce do samochodu, co jest wymagane? To bardzo relatywne prawda? Próbujesz zrobić co jest tylko w Twojej mocy i to Twój punkt startowy. Generalnie, termin ten używany jest zazwyczaj w negatywnym sensie jeśli ktoś pisze o mnie - to wymówka dla ich własnych niedociągnięć. Czy kryją się z tym czy nie, niektórzy lubią stawiać innych w negatywnym świetle - czują się dzięki temu lepiej. Zbyt wiele lat i zbyt wiele durnych komentarzy to udowodniło.
Czy to Ty rozbiłeś stary skład?
W moim przekonaniu, chęć rozbicia starego składu zrodziła się dużo wcześniej w sercu i duszy jednego człowieka. Po tym, stało się to jeszcze bardziej widoczne przed/podczas UYI, kiedy różne osoby chciały nas zmusić do zmiany podejścia, stylu i metod pracowania razem. W tym czasie nieświadomie wybrałem to co uwazałem za najlepszą drogę dla siebie i GNR by zaadaptować się do przetrwania i zaangażowalem się w cokolwiek co promowałoby i wspierało nasze wysiłki.
Grupowe zdjęcie przed napisem „Dead“ nie było przypadkiem, jednocześnie czymś o czym nie chciałem otwarcie dyskutować, mając nadzieje ze to sie zmieni. Nie mogłem dogadać się z Izzym, nie moglem dogadać się ze Slashem i ukrócić jego osobistych starań by przejąć GNR. Szczęśliwie udało mi się przetrwać, wyciągnąć coś z tego i dalej cieszyć się sukcesami. Tak czy inaczej, skład z AFD był już martwy, a z przyjściem Matta, koniec ówczesnego składu był już tylko kwestią czasu. Tylko działania z głębi serca mogły to zmienić. Niestety, nic takiego się nie stało.
Jestem generalnie obwiniany za to ile czasu zajęło wydanie UYI, ale w rzeczywistości moją winą było to że nie umiałem znaleźć sposobu by zmusić Slasha żeby poradził sobie z uzależnieniami oraz by współpracował z Izzym na zasadach takich jak przy AFD, lub w inny bardziej sprzyjający Gunsom sposób, niż ten w jaki zostały ukończone UYI. Niestety, nigdy się to nie stało i zarówno Gunsi jak i sfera publiczna na tym ucierpiały. Wezme na siebie odpowedzialnosć w tym sensie, że gdybym wiedział jak to wszystko osiągnąć, zrobiliśmy w mojej opinii mocniejszy i bardziej efektywny album.
Tu jest haczyk prawda? Cały ten czas, większość myślała że to ja zmieniłem kierunek razem z UYI. Kupa idiotycznych teorii, spekulacji, nieprawd złożonych przez różnych ludzi, bazując na bzdurach Slasha i jednym wyjętym z kontekstu wywiadem z Kurtem Loderem gdzie powiedziałem, że nienawidzę AFD. To zdanie zostało użyte w każdy możliwy sposób by mnie zdemonizować i udowodnić moją winę, odpowiedzialność, podczas gdy nie mówiłem wtedy o muzyce, ale wszechogarniającym (i w tym czasie negatywnym) sukcesie tej płyty.
Moje stanowisko było specyficzną odpowiedzią na odczucia jakie miałem słuchając DJ w hardrockowej stacji KNAC, narzekającego że musi po raz n-ty grąc całą płyte dla fanów. Po prostu chciałem zrobić kolejną płytę, która byłaby tak samo dobra lub lepsza. Jeśli myślisz, że nie chciałbym nagrać pięciu AFD i żyć jak Stonesi, jesteś szalony. Każda inna droga byłaby dla nas również do osiągnięcie. Było to coś z czym nigdy nie mogłem dotrzeć do innych, dla nich ważna była osobista chęć dominacji nad Gunsami. Izzy musi rządzić, albo nie jest zadowolony, to samo ze Slashem. Duff usiłuje przekonać samego siebie, ze jest na równi ze Slashem, każdy ciągnie w swoją stronę.
Dlaczego nie napisałeś więc samemu utworów a’la AFD?
Częścią tego, co zniszczyło Gunsów była ta walka gitar, która tak dobrze sprawdziła się na AFD. Nie miałem pomysłu jak to odtworzyć, ani ze starymi Gunsami, ani z nikim innym. Podobały mi się wtedy, ale nie mogę powiedzieć, że wtedy rozumiałem ich naturę tak jak rozumiem teraz. Postawmy sprawę jasno: to była wojna i starania jednego człowieka by doszczętnie usunąć tego drugiego na ścieżce między nim a mną. Żaden gitarzysta nie chce pracować na tych zasadach z drugim, nigdy więcej. Te bitwy zostały juz rozegrane, każda ze stron poszła swoją drogą. Niezależnie od tego czy mieliby razem pracować, te mechanizmy współpracy nie są czymś czym Izzy jest zainteresowany - jeśli pozwoliłby sobie na zaangażowanie w coś takiego to tylko pod publikę. Cokolwiek wtedy pisałem, było delikatnie mówiąc odrzucane przez Slasha i Duffa zarówno podczas jak i po UYI Tour - to w wielkim stopniu zniszczyło jakąkolwiek pewnośc jaką w sobie miałem.
Dlaczego tak wiele gitar na Chinese Democracy?
Dlaczego nie?
Poprzednie płyty Gunsów miały tylko dwie. Dlaczego uważałeś, że w tym przypadku potrzebujesz więcej?
Rozumiem, że z wielu powodów jest swoistym wyzwaniem dla ludzi wyobrażenie sobie posiadania więcej niż dwóch gitar, ale technicznie rzecz biorąc nasze nagrywanie jest dużo bardziej zbliżone do starych płyt niż ktoś może pomyśleć. Na starych płytach, jest dość słyszalne że generalnie są dwie partie - każda z nich jest tak naprawdę nagrana dwa razy, dając pełniejszy dźwięk i efekt 4 gitar. Partie prowadzące i wypełniacze to kolejna sprawa, a często utwory zawierały jeszcze partie które ostały się z demówek.
Na CHD zamiast każdego gracza dublującego swoją partię, zdecydowaliśmy że każdy doda coś na partii każdego innego gracza. Do tego dochodzą solówki, wypełniacze które w zależności od utworu są grane przez jednego lub kilku graczy. Na tej płycie również, są momenty gdzie jeden gracz gra więcej niż jedną partię w całej sekcji; generalnie są dwie rozróżnialne partie, nie „nakładki“ na swoje własne partie solowe czy wypełniacze. Nie ma uniwersalnego sposobu; po prostu wybieramy to co w naszym odczuciu będzie najodpowiedniejsze.
Na tej płycie chciałem wymieszać różne style i podejścia; niektóre z nich naprawdę unikalne dla każdego gracza i ich podejścia do utworów. Uważam, że odmienne osobowości i techniki, dają materiałowi pewne poczucie oryginalności. Na żywo, wolę nieco solidniejsze podejście z 3 gitarami, zwłaszcza że wykonania z rytmem są bardziej energetyczne, zwięzłe. Fajnie było kiedy Izzy dołączył na chwilę, dodając kolejną partię do mixu i to wydawało się wychodzić lepiej dla utworu niż gdyby miał grać sam.
Rozważasz reunion ze składem z AFD czy UYI?
Nie
Dlaczego nie?
Powodów jest więcej niż teraz porusze. W odniesieniu do każdego członka i każdej wersji, jest inny powód. Dołączenie Izzyego było fajne - dlatego, że w żaden sposób nie musieliśmy na nim polegać, co on z kolei preferuje i wychodzi lepiej dla wszystkich. Mam na myśli to że nigdy nie wiedziałbym czy Izzy przyjdzie czy nie, czy będzie pamiętał utwór, czy zadecyduje że wychodzi wcześniej. Nie powodowało to żadnych problemów, bo nasz show odbywał się tak czy siak i nie musieliśmy na niczym polegać, ale to otworzyło niektórym oczy i na pewno bardzo się podobało.
Zadzwonił, chciał zagrać, wynegocjował umowę z managementem, o której nikt z nas nie wiedział i to było najlepsze wyjście. W przeciwnym wypadku, ktoś mógłby poczuć że jest wykorzystywany, co psułoby zabawę - a mieliśmy jej multum.
Wysoce wątpliwe byłoby granie z więcej niż jednym starym członkiem na jednej scenie w tym samym czasie. Myślę, że Duff mógłby zagrać gdzieś na gitarze, ale nie ma żadnej możliwości, że zestawienie mnie i Slasha spowoduje coś innego niż wojnę, a to nie byłoby fajne. Napisał że nie miał gitary w Vegas, chyba po to by zachować twarz. Ludzie z Hard Rock i inni zaangażowani w Gunsów powiedzieli mi, że byli lekko zaskoczeni widząc go tam, zwłaszcza z gitarą w ręce, ale po prostu założyli że jest to niespodzianka na samym koncercie i działa w porozumieniu ze mną.
Ze Stevenem wiąże się tabun prawników i koszmar jego matki. Jeden koncert, nawet kilka piosenek, oznaczałoby lata zakulisowej walki.
Nie zarobiłbyś większych pieniędzy?
Jeśli byłaby tam muzyka, mam na myśli nową muzykę, nie mogę w tym momencie mieć pewności - a przeprowadzono różne badania rynkowe, promotorzy zestawiali projekty, analizy gdzie faktycznie było wiecej kasy do zarobienia - mimo to, niewystarczająco by zaprzedać swoją duszę i żyć w piekle resztę swojego życia, to z pewnością. Ale to jest ten haczyk, prawda? Muzyka. Jeśli wierzyłbym w to jako rzeczywistość, której - bez obrazy dla nikogo - nie widziałem przez tyle lat, robilibyśmy ten wywiad , delikatnie mówiac w innych okolicznościach.
Nie jest to miejsce do którego dążę, lub mam interes bycia w nim. Jeśli wierzyłbym w to w odniesieniu do muzyki, a nie do tego jakie odczucia to u mnie powoduje, byłaby to może inna historia. Nie staram się pod żadnym pozorem obrażać tu kogokolwiek, ale mam prawo do własnych odczuć tego co mnie inspiruje mnie, a nie kogoś innego. Poza wyjątkami, nie robie piosenek dlatego że ktoś inny je lubi.
Jest jeszcze ta możliwość że biorąc pod uwagę jego zakorzenione intencje w stosunku do mnie, osobistą niechęć dla partii na AFD innych niż jego i Duffa, Slash albo w ogóle nie powinien być w Gunsach albo powinien odejsć po Lies. W skrócie, uważam go za raka, którego lepiej usunąć, unikać - im mniej słyszymy o nim, lub jego zwolennikach, tym lepiej.
Nie mówiłeś w 2006, że go „uwielbiasz“?
Nie, mialem na myśli czas przeszły. Przekręcil to dziennikarz, którego mylnie wziąłem za fana.
Uważasz, że potrafi grać na gitarze?
Generalnie, preferuję słuchanie innych, zwłaszcza tych którzy zmuszają się do rozwoju na poziomie, który rzadko słyszałem przez lata u niego. Nie próbuje mu niczego odebrać, ale mam wrażenie, że z jakichś powodów od długiego czasu nie ma u niego w kwestii gitary takiej pasji i oddania jakie wykazuje w parciu na szkło. Dla mnie to smutne. Dokąd to zmierza? To świadomy wybór? Clive Davis dał się na to nabrać.
Który z perkusistów z którymi pracowałeś, jest Twoim ulubionym?
Podobają mi sie elementy, które wniósl każdy z nich. Josh, Brian i Frank to ludzie z którymi łatwo się dogadać na płaszczyźnie muzycznej i prywatnej. Uwazam, że wszyscy trzej byli odpowiednimi bębniarzami na ten album. Próby z Dave’em Abruzzessem i Podem były naprawde fajne; szkoda, że to nie wypaliło, ale Josh wydawał się wtedy najlepszą opcją. W odniesieniu do starego składu, nie słucham zbyt wiele - bardziej z powodu bębnów niż czegokolwiek innego.
Z AFD, partie, timing, wszystko jest doskonałe i odpowiadające temu co czułem w tamtym momencie. Mając to na uwadze, dźwięk bębnów, które w tym czasie w naszej niszy były dość śmiałym posunięciem i mimo wszystko udaną próbą zmiany ówczesnych trendów, dla mnie osobiście te bębny brzmią teraz dość archaicznie.
Dla mnie, chodzi tu o konkretna energię i feeling i nie zajmuje się zbytnio starymi nagraniami włąśnie głównie z powodu perkusji. Ludzie nie mają pojęcia co działo się z partiami Stevena, a był to, bez wyolbrzymiania, koszmar którego nie mogłem znieść ani ja, ani Izzy - w końcu inni też, chociaż z różnych powodów wytrzymali dłużej.
Co myslisz o obecności Stevena w programie VH1 Rehab?
Życze mu wszystkiego najlepszego, niestety wszyscy widzimy jak Steven sobie radzi. Mam nadzieje, że ludzie są zdolni zdobyć potrzebne odpowiedzi, pomoc itp. Tak czy siak, nie jestem wielkim fanem programu.
Kto jest obecnie w zespole?
Mamy pewien mix tego kto jest aktualnie w zespole i kto jest na albumie, będziemy się tym martwić potem i przygotowywać do trasy
Czy Robin jest w zespole?
Z tego co wiem, chciał z nami koncertować, ale nie mogę stwierdzić niczego z pewnością. W naszej opinii, za jego sprawą pewne sprawy publicznie się nieco pokomplikowały, ale taki już jest.
Czy Brain jest w zespole?
Brain pracuje nad kilkoma rzeczami z GNR ze swojego domu, lub ze studia.
Więc macie dwóch bębniarzy, obydwoje pojadą w trasę?
Tak i kto wie?
Kiedy następny album?
Nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to. Mam nadzieję, że trochę pokoncertujemy z CHD. Oczywiście dalej krzyczą ci sami idioci, którzy zawsze domagają się dat.
Ile masz materiału?
Nie tak dużo jak Sebastian myśli, że mam. Tak naprawdę, to nie ma znaczenia. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to w jakims momencie chcielibyśmy wydać kolejną płytę.
Czy materiał jest skończony?
Zależy jak na to patrzysz.
A jakie jest Twoje spojrzenie?
Nie jak na coś, na czym bym sie specjalnie skupiał.
Nie mówisz zbyt wiele.
Prawda? Mogę powiedziec tyle, że jeśli nie podoba Ci się ten album, nie spodoba Ci się następny. Ci sami ludzie, dużo więcej kombinowania, w pewnych miejscach ciężej i mroczniej. Robin gra naprawdę świętne solo a’la Stevie Ray Vaughan na jednym utworze.
Slash powiedział, że sesje, które grali z Izzym tuż przed Velvet Revolver to najlepszy album Gunsów w historii. Co o tym myślisz?
Polityka.
W jakim sensie?
Promocja starego składu.