Dizzy Reed z Guns N’ Roses powiedział w udzielonym niedawno Loudersound wywiadzie, że Axl Rose zawsze był fałszywie przedstawiany w mediach. Dizzy podkreślił też wielkie poczucie humoru Axla i wyznał, że nigdy nie postała mu w głowie myśl o opuszczeniu zespołu – nawet w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to Rose jako jedyny ostał się z klasycznego składu GNR.
„Axl jest wielkim człowiekiem”, powiedział Reed. „To jedna z najbardziej zabawnych osób, jakie znam. Za każdym razem, gdy mamy wyjść na scenę, opowiada nam dowcip. I zazwyczaj jest to dobry dowcip”.
„Nikt też nie przykłada się do pracy bardziej niż on”, dodał Dizzy. „Jego obraz w mediach jest wypaczony. Naprawdę smutne jest to, co ludzie potrafią wymyślić, byle tylko sprzedaż wzrosła”.
Reed, który dołączył do zespołu w roku 1990, jest drugim pod względem “stażu” członkiem GNR.
„Axl i reszta zespołu dali mi wspaniałą szansę, kiedy byli u szczytu sławy”, stwierdził Dizzy. „Mam u nich za to dług wdzięczności. Czegokolwiek będą ode mnie potrzebowali, dostaną to”.
To nie znaczy, że ich wspólna droga zawsze była usłana różami. Szczególnym wyzwaniem było dla Dizzy’ego nagrywanie jego pierwszej piosenki z Guns N’ Roses, „Civil War”. Nad postępem prac czuwała wtedy „trójka z piekła rodem” – Axl Rose, Slash i Duff McKagan.
„Wszyscy naraz mówili mi, co mam robić. Ale jakoś dałem sobie radę”.
Dizzy przyznał, że w latach dziewięćdziesiątych dopuszczał się wraz z kolegami z zespołu ekscesów, ale dodał też, że „bez narkotyków wszyscy jesteśmy lepsi”.
Źródło