Ponad rok mnie nie było, a tu wciąż ten sam temat
Słowa Reeda traktuję z przymrużeniem oka, bo musi tak mówić. W kontekście nazwy oczywiście ma rację - to jest zespół o nazwie Guns N' Roses i to oni mu płacą.
Zabawna jest jednak zupełnie inna kwestia. Dizzy mówi do krytyków obecnego składu najemników, że "ludzie mogą wybrać życie przeszłością". Ale przecież on i to całe "nowe" Guns N' Roses żyją praktycznie wyłącznie przeszłością!
Nie nagrywają nowej muzyki, a jedynie grają koncerty pełne klasycznych utworów. Gdyby wydali kilka płyt i posiadali własne kultowe piosenki to jeszcze spoko. Tymczasem jedna jedyna "Chińska Demokracja", zrodzona w bólach przez ludzi, którzy na przestrzeni lat przewijali się przez skład, nie stwarza podstaw, żeby tak mówić. Pomijając kwestie jakieś "zespołowości" to album po prostu nie zawiera kawałków, które mogą konkurować z klasykami.
Także Panie Dizzy, nie zaklinaj pan rzeczywistości - ludzie chodzą na wasze koncerty po to, żeby usłyszeć kawałki z AFD i "Iluzji", a nie z ChD. To właśnie Axl i jego obecna brygada wybierają życie przeszłością i odcinanie kuponów od tego, co
inni ludzie stworzyli dawno temu. Niestety szkoda, że nie pod nazwą Axl Rose. To już jest jednak kwestia nie tyle gustu i interpretacji historii, co wyrachowania wokalisty, który przecież ma świadomość, że nazwa jest najwięcej warta z tego, co zostało po starych Gunsach.