W czasach pijackiej chwały The Replacements, niewielu ludzi określiłoby basistę, Tommy’ego Stinsona jako pracowitego. Ale cóż, wtedy był ciągle nastolatkiem. Stinson (obecnie 45 lat), rozwinął w sobie sposób pracy, który jest niemal niemożliwy do pojęcia. Oprócz bycia basistą GNR i Soul Asylum na pełen etat, jakimś cudem znajduje czas na karierę solowa.
Twój nowy album solowy, „One Man Mutiny“, jest dopiero drugim Twoim albumem solowym (w 2004 wydał „Village Gorilla Head“). Miałeś duży zapas niewydanych utworów?- Tak, po prostu komponuje między innymi rzeczami i dopieszczam materiał kiedy mam czas. Nowy album jest wynikiem pracy na przestrzeni kilku lat. Trzymam materiał, który nie jest jeszcze gotowy na wydanie. Jest też wiele rzeczy, które czekały na wydanie przez lata, np. „Destroy Me“ pochodzi sprzed 19 lat, kiedy zamieszkałem w L.A. Materiał często powraca z czasem.
Kiedy w końcu nagrywałeś utwory na album, czułeś się jakoś wyjątkowo?- Tak, zdecydowanie, ponieważ nagrałem swój pierwszy duet („Meant to Be“), śpiewała na nim moja żona. Po prostu trudno było to wszystko zorganizować, kiedy układałem już wszystko do kupy, pomyślałem „Wow, naprawdę mi się to podoba“.
Przypuszczam, że podczas koncertu grasz cały album, czym dopełniasz setlistę?- Gramy trochę Bash i Pop i trochę Perfect, oraz kilka piosenek z pierwszej płyty solowej.
Kto jest w zespole?- Mam gościa z Dallas, Marca Solomona. Zounds Music to jego własność, grał w Perfect. Moja żona śpiewa wokale wspierające, a ja gram na basie. W zespole jest również mój teść, to jakby rodzinny band.
Zacząłeś grać na basie w wieku 11 lat. Miałeś jakichś idoli jako dzieciak?- Pierwszy jakiego pamiętam to Chris Squire z Yes. Mój brat (Bob) mnie na nich nakierował. Ciagle lubie słuchać Yes, przypomina mi to o nim.
Podczas ostatniej trasy GNR, śpiewałeś „My Generation“. Dobrze się przy tym bawisz?- Jestem wielkim fanem The Who i to wyszło zupełnie z nikąd. Myślę, że Axl przedstawił mnie na którymś z koncertów jakbym miał zagrać jakieś solo basowe. Zaczęlismy grać ten utwór podczas prób i przenieśliśmy to później na prawdziwy koncert. Stało sie to nawykiem, ale potem jakś od tego odeszliśmy na jakiś czas. Ciągle myślalem, dlaczego do cholery gram solo na basie w środku koncertu GNR. Znudziło mi się już granie tego i „Sonic Reducer“, więc zacząłem grać własny utwór, „Motivation“. Reszta zespołu zachęcała mnie do tego. Ciągle dziwnie się czuje, grając to w środku koncertu GNR.
Zeszłoroczna trasa GNR zebrała świetne recenzje. Biorąc pod uwage cały krytycyzm, który spadł na zespół w ostatnich latach, czy ta trasa jakby potwierdziła ważność tego składu?- Zawsze będą ci, którzy kręcą nosami. Nie można się tym zamartwiać. Obecnie, prowadze zespół grając po klubach i mamy naprawdę dobrą prasę. Dobrze się bawimy, to zabawa, koncert rockowy. Nie martwimy się tym co mówią ludzie.
Czy publika domaga się piosenek Replacements?- Na szczęście nie.
Wpływową płytą Replacements jest „Let it Be“. Album ten umieszczono w wielu rankingach na 100 najlepszych płyt wszechczasów. Przeraża Cię to?- Nigdy bym nie pomyslał ze tak się stanie, ale cóż, fajna sprawa. Ciesze się, że zostawiliśmy po sobie coś co podoba się ludziom.
Masz jakiś ulubiony album Replacements?- Byłby to „Tim“ albo „All Shook Down“. Ten drugi zawierał najlepsze utwory Paula Westenberga. Wszystkie były świetnie napisane
Utrzymujesz kontakt z Paulem i innymi członkami zespołu?- Tak, właśnie rozmawiałem z Paulem i od czasu do czasu rozmawiam z Chrisem. Paul i ja rozmawialismy tydzień temu o gitarzyście Slimie Dunlopie i o jego kiepskim obecnym stanie. Kilka tygodni miał wylew, jego stan się poprawia, ale przed nim ciągle długa droga.
Ciągle masz w planach nagrywanie i koncertowanie z Soul Asylum?- Od maja do lipca bede zajęty z GNR. Są rozmowy o ponownej trasie po USA, ale nie wiem jak to wyjdzie. Jeśli znajdę trochę czasu, chcę pograć z Soul Asylum. Kocham grać z tymi facetami. Właśnie dostałem ostateczny mix tego jak będzie brzmiał nowy album. Pomagałem w tworzeniu tej płyty i myślę że brzmi całkiem dobrze.
Jeszcze za czasów Replacements, robiliście sobie jaja z GNR?- Trochę tak, wiem - nie byłem ich wielkim fanem.
The Replacements stali się znani ze picia zarówno na i poza sceną. Czy są to opisy na wyrost?- Niestety nie, taka była wtedy nasza rzeczywistosc. Bylismy szaleni, młodzi i zafikoswani na punkcie różnych rzeczy. Ciesze się że ludzie cały czas lubią nasze płyty.
Myślisz, że pijaństwo spowodowało to że ludzie nie brali zespołu na serio?- Tak, zdecydowanie. Ale wkurzają mnie ludzie patrzący tylko na ten aspekt zespołu. Wielu ludzi podchodzi do mnie i mówi ze zagraliśmy najlepszy koncert jaki widzieli, będąc kompletnie nawaleni. Dla mnie, brzmi to trochę jakby zostali oszukani. Chcę być pamiętany za piosenki.
Źródło