Autor Wątek: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.  (Przeczytany 3594 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline mikus666

  • Moderator
  • Knockin On Heavens Door
  • *****
  • Wiadomości: 423
  • Respect: +441
Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« dnia: Grudnia 12, 2014, 04:33:13 pm »
+4



LRI: Cześć Michelle, jak się masz?
Michelle: Świetnie, a Ty John? Chciałam Cię z góry przeprosić, jeśli usłyszysz jakieś hałasy w tle to moi synowie. Żyję w małym mieszkaniu, więc daję Ci znać gdyby przeszkadzali.

LRI: W porządku, często zdarza mi się to podczas wywiadów, tylko to moje dzieci robią wtedy raban.
Michelle: (śmiech) ok!

LRI: Chciałem zacząć pytaniem o całą tę grupę otaczającą GNR. Wiele dowiedziałem się nie tylko z rozmów z muzykami, ale też z ludźmi takimi jak Marc Canter, Vicky Hamilton czy Alan Niven itp. Wszyscy z nich byli niezwykle mili i łatwi w rozmowie. Sam zespół kojarzył się raczejz ciemną stroną, z gniewem, hedonizmem, ale wszyscy ci ludzie byli jak bardzo miła rodzina. Czy zawsze tak było?
Michelle: (śmiech) Ta, możliwe....Ciężko mi cokolwiek powiedzieć o ludziach, których wspomniałeś ponieważ znam ich od długiego czasu i są tak uprzejmi jak mówisz. Slash, Steven i Duff byli mili zarówno przed i po sukcesie zespołu. Izzy był fajny, a Axl to po prostu Axl. Dla mnie w ogóle się nie zmienili. Nie byli złymi ludźmi, chociaż bywali obrzydliwi. Więc to nie dziwne, że otaczali ich fajni ludzie.

LRI: Przyjaźniłaś się z tą świtą, np z Markiem, Vicky, Delem Jamesem, czy Jackiem Lue?
Michelle: Nadal przyjaźnie się z Markiem i jego żoną Leisą. Jack zawsze robił zdjęcia w tamtych czasach, Marc zresztą też. Zawsze lubiłam Vicky, która kręciła się wtedy wokół zesopłu, ponieważ była bystra i utalentowana. Nadal uwielbiam Dela, chociaż w ogóle go nie widuję. Z drugiej strony widuję tak naprawdę tylko Marca i Leise, ale za każdym razem kiedy uda mi się zobaczyć z którąś z tych osób jest naprawde miło.

LRI: Jak poznałaś Slasha?
Michelle: Chodziliśmy razem do szkoły, był klasę wyżej ode mnie. Byliśmy w grupie składającej się może z 10 osób, praktycznie nierozłącznej. Wszędzie chodziliśmy razem, na imprezy, na plażę itp. W ten sposób poznałam właśnie Slasha i Stevena.

LRI: Znałaś też Traciego Gunsa? Mówiło się o rywalizacji między nim a Slashem, byłaś tego świadkiem?
Michelle: Tak, Traciego też znałam ze szkoły. Wiesz, chciałabym więcej pamietać z tych czasów, ale niestety tak nie jest. Pamiętam po prostu kiedy Tracii nie był już w zespole. Wydawało mi się, że był to niemal jeden dzień kiedy Tracii i Rob opuścili zespół i nagle pojawili się Duff, Izzy i Axl. Nie pamiętam nawet poznania Axla, pamiętam, że pewnego dnia przyszłam do Slasha i Axl tam był.
 
LRI: Cofnijmy się nieco...kiedy byłaś w owej grupie przyjaciół, zauważyłaś w którymś momencie, że Slash i Steven na poważnie myślą o zajęciu się muzyką?
Michelle: Zawsze było widoczne, że Slash bierze to na poważnie bo wszędzie brał ze sobą gitarę. Zawsze miał ze sobą gitarę, fajki i butelke Jacka. Chyba zagrali kilka koncertów na imprezach gdzieś w Hollywood i myślałam, że fajnie brzmią, ale potem zobaczyłam ich po raz pierwszy jako GNR w Troubadour i wiedziałam, że coś z tego będzie.

LRI: Historia z „My Michelle“ jest ponoć taka, że jadąc z Axlem samochodem sluchaliście
„Your Song“ Eltona Johna i stwierdziłaś, że zawsze chciałaś żeby ktoś napisał piosenke dla Ciebie, tak to było?

Michelle: (śmiech) Tak, tak wyszło. Jechaliśmy na koncert i chyba powiedziałam „To taka piękna piosenka, chciałabym żeby ktoś napisał piosenke o mnie“.

LRI: Axl napisał wcześniej inna wersję, ale ponoć była zbyt przesłodzona i napisał nowe słowa, a sam utwór został ponownie zaaranżowany. Jak wszyscy wiemy na samym końcu utwór idzie trochę w „słodką“ stylistykę. Słyszalaś kiedyś tę pierwotną wersję?
Michelle: (śmiech) Nie, nigdy nie miałam okazji.

LRI: Widziałaś chociaż oryginalne słowa?
Nie nie, nie było mi dane ich przeczytać w jakiejkolwiek wersji.


LRI: Czy wykonanie na żywo było pierwszym razem kiedy usłyszałaś utwór?
Michelle: Nie, pierwszy raz było to w domu mojego ojca. Byłam w swojej sypialni. Pamiętam, że to był dzień i zadzwonił Slash. Powiedział coś w stylu „Axl chce z Tobą rozmawiać“ lub „Axl do Ciebie zadzwoni Michelle“. Nie wiem czy byli wtedy obok siebie, ale pamiętam, że to Slash zadzwonił pierwszy i powiedział „Proszę bądź szczera, naprawdę się boję“ itp. Potem zadzwonił Axl. Zawsze dzwonił do mnie i śpiewał nowe utwory wyklaskując rytm na kolanie, chciał znać moją opinię. Więc kiedy znowu zadzwonił powiedziałam „ok, dawaj“, zaśpiewał utwór i zapytał „co myślisz?“ i wiesz....poczekaj chwilę, nie chcę rozmawiać przy dzieciach...

LRI: Ok, nie ma problemu
Michelle: Musiałam odejść na chwilę ponieważ nie chcę rozmawiać przy synu, ale w tamtych czasach byłam non stop naćpana więc kiedy usłyszałam słowa powiedziałam „ok, jest w porządku, róbcie co chcecie“. Tak naprawdę w ogóle o to nie dbałam. Nie sądziłam, że album osiągnie tak wielki sukces i że ten utwór w ogóle się na nim znajdzie.

LRI: Teraz to legendarny utwór na jednym z najlepiej sprzedających się albumów wszechczasów, ale kto by wtedy przypuszczał?
Michelle: Dokładnie. Pomyślałam, że nawet nie zostanie w ogóle nagrany. Nie sądziłam, że będzie miał taki wpływ na moje życie jaki miał. Bardzo lubie patrzeć jak ludzie cieszą się tym utworem, ale miał dziwny wpływ na moje życie. Niesamowite było patrzeć jak ludzie machają zapalniczkami w czasie intro, a potem szaleją w rytm zwrotki, a ja mogłam zupełnie anonimowo patrzeć na to z dystansu. To było naprawde wyjątkowe i fajne, ale w momencie kiedy utwór wyszedł na krążku to była niemal klątwa.

LRI: Na Wikipedii, która jak wiadomo jest bardzo wiarygodnym źródłem, jest napisane że byłaś bardzo zadowolona ze słów i ich szczerości.
Michelle: (śmiech) Tak jak powiedziałam, niewiele pamiętam z tamtych czasów, to było bardzo dawno temu. Pewnie mi sie podobały...z racji bycia non stop na haju, ale w pewnym momencie pojawiły się pewne reperkusje, z braku lepszego słowa.

LRI: Właśnie rozmawiałem ze swoją żoną Michelle o tym jak brutalny jest pierwszy wers. To może być jeden z bardziej nietaktownych wersów, Panie Rose...
Michelle: Tak. Wiesz, cała sprawa zasadza się w tym, że te słowa są prawdziwe i nieprawdziwe jednocześnie. Mój ojciec faktycznie zajmował sie dystrybucją filmów dla dorosłych, więc nie „robił w pornobiznesie“. Moja mama faktycznie umarła , ale nie z powodu heroiny, ale przedawkowania leków, chociaż była uzależniona od heroiny. Więc jest tam trochę prawdy i trochę wyolbrzymiania. Wiesz, jest jak jest i nie mogę tego cofnąć, ciesze się że ludzie nadal lubią ten utwór. Zrozumiałam również, że ten kawałek nie MUSI mieć złego wpływu na moje życie, ja po prostu mu na to pozwoliłam.

LRI: Ludzie często gadają bzdury, ale rozumiem teraz jak łatwo kawałek mógł stać się samospełniającą przepowiednią zwłaszcza w obliczu tego jaki sukces odniósł album. Chodziło o to jak utwór Cie przedstawia, czy w jaki sposób traktują Cie ludzie z jego powodu?
Michelle: I to i to. Nagle każdy chciał być moim przyjacielem, wszyscy chcieli być bliżej zespołu. Myśleli, że przyjaźniąc się ze mną lub dając mi darmowe prochy będą mogli poznać zespół, ponieważ w utworze jest mowa o tym, że znowu dostałam prochy za darmo co z kolei również nie jest prawdą. Nigdy tego nie robiłam, nikt nie da Ci niczego za darmo. Potem orientujesz się, że ludzie biorą piosenki na poważnie i myślą, że naprawdę taka jestem. Poznają mnie i okazuje się, że nie odpowiadam ich wyobrażeniom o mnie. Mówią:
„Myślałem, że będziesz albo ubrana cała na czarno + czarna szminka, albo wyglądała jak Barbie“. Są zaskoczeni, że wyglądam jak normalna dziewczyna.

LRI: Mówiłaś, że brałaś narkotyki kiedy utwór powstał, ale potem w piosence jest „Now you’re clean and so discrete, I won’t say a word“. Jak to przyporządkujesz?
Michelle: Tak, faktycznie. Nie wiem dokładnie dlaczego dopisał ten wers. Przeszłam odwyk i nadal brałam udział w programie, ale był Sylwester i Axl był na imprezie u Wesa Arkeena. Poszłam tam, znowu dałam w żyłę i powiedziałam Axlowi „nie mów nikomu“ i może stąd te słowa. Moja ulubioną częścią utworu jest początek, ponieważ jest tajemniczy i odzwierciedla tamte czasy, nigdy nie wiesz co się będzie działo za chwilę i dokąd to zmierza - dokładnie tak było wtedy w Hollywood.


LRI: Użyli Gibsona SG by wykreować to złowrogie brzmienie i intro ustawia cały nastrój utworu.
Michelle: Naprawdę to lubie i pokazuje to jaka wtedy byłam. Na początku jest tajemniczo, a potem jakby eksploduje i taka właśnie wtedy byłam.

LRI: A co z miłosnym aspektem utworu, gdzie mowa o zakochaniu się i znalezieniu kogoś? Czy ktoś z tamtego grona był wtedy w Tobie zakochany?
Michelle: No cóż, był pewien....romans. Staram się to lepiej ubrać w słowa (śmiech). Było między nami pewne miłosne zaangażowanie przez wiele lat. Zrywaliśmy to i wznawialiśmy przez wiele lat, na pewno można to nazwać burzliwym związkiem.

LRI: Przez lata?
Michelle: Tak, przynajmniej 6-7 lat. Nawet po „November Rain“ i ówczesnych albumach miewaliśmy spotkania. Głównie dlatego, że byliśmy dobrymi przyjaciółmi i kilka razy w roku po prostu chodziliśmy do łóżka.

LRI: „My Michelle“ to jedna z wielu piosenek na AFD, która charakteryzuje się zmiennością tempa i nastroju. Wszyscy słyszeli plotki o tym, że Axl cierpi na zaburzenia dwubiegunowe i że miał ciężkie przeżycia w dzieciństwie. Myślisz, że różnorodność AFD to odzwierciedlenie jego rzeczywistości?
Michelle: Tak, na pewno. Ale myślę, że to charakteryzuje wielu artystów, nie tylko Axla.


LRI: Na albumie „Live Era“ Axl zmienia słowa z „Party til your connection calls” na “FUCK til your connection calls” i nazywa Cię nawet „little bitch“ w refrenie. Co myslalaś sluchając tej wersji?
Michelle: Pewnie był na mnie zły w tamtym czasie, ponieważ tak jak mówiłam była to bardzo burzliwa relacja nawet jeśli nie widywaliśmy się dłuższe okresy czasu. Musiał być na mnie zły, ale nie pamiętam nawet o co bo non stop wkurzał się okropnie o różne rzeczy. W jednym momencie mówił „Michelle jest taką dobrą przyjaciółką, uwielbiam ją, utwór jest o niej“ by następnym razem rzucić „ta jebana ***** nie pokazała się na moim koncercie bo bierze kwas ze znajomymi, nienawidze jej“ i tak faktycznie się zdarzyło. Załatwił bilety dla moich małych kuzynów i miałam się z nim spotkać, to było chyba Anaheim. Moi kuzyni tam poszli i po powrocie powiedzieli „O boże Michelle, Axl tak na Ciebie najeżdżał“, tylko dlatego że się nie pojawiłam. Powiedziałam mu „Nie mogę Axl, jestem na kwasie“ i tak było (śmiech) ale nie myślałam, że tak zareaguje. Nocował przecież tyle razy u mnie, woziłam go na koncerty i wszędzie gdzie chciał ponieważ sam nie prowadził. Czekałam na niego kiedy się przygotowywał i wytrzymywałam jego fochy, więc wersja z „Live Era“ mnie nie zaskakuje.

LRI: Czy byłaś zaskoczona słysząc doniesienia o problemach Axla w relacjach z Erin Everly czy Stephanie Seymour?
Michelle: Nie, Erin dzwoniła do mnie płacząc kiedy kłócili się z Axlem. Nawet rozmawiałam z kimś o tym kilka dni temu. Generalnie jeśli chodzi o Axla to nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Jeśli mógł zawieść 90tys fanów bo nie chciało mu się wyjść na scenę to nie zaskoczy mnie fakt, że zawiódł kobięte na której mu zależało.

LRI: Skrzywdził Cię kiedykolwiek?
Michelle: Och nie, żaden facet nigdy mnie nie uderzył. Nigdy bym tego nie tolerowała, a w tamtym czasie żyl jeszcze mój ojciec, który na pewno by go zabił. Nigdy nie widziałam jego ciemnej strony. Nigdy nie było nawet sygnału, że mógłby coś zrobić. Zawsze był porywczy, ale bez przemocy.

LRI: Kiedy rozmawiałem z Markiem Canterem, to mimo że był najlepszym kumplem Slasha, stwierdził że ma mase, po prostu mase dobrych rzeczy do powiedzenia na temat Axla. Umiesz zrozumieć ludzi, który szczerze go uwielbiają i widza w nim dobro poza oczywistymi wadami?
Michelle: Tak, Axl jest bardzo ujmujący. Nie mogę tak naprawdę powiedzieć o nim niczego negatywnego. Każdy jest jaki jest i nie mam z tym problemu. Współczuje mu, że nie czuje się komfortowo we własnej skórze i że przez to czasem ludzie wokół niego cierpią. Mam nadzieję, że to co słyszałam jest prawdą i że ostatnio idzie mu dużo lepiej i jest ta osobą jaką chciał być. Potrafię zrozumieć jak trudny to był proces dla dzieciaka z Indiany, by przyjechać do Hollywood i nagle stać się jedną z najsławniejszych osób na świecie. To dość dużo dla jednej osoby jesli o tym pomyśleć. Wierze, że cierpiał z powodu zaburzeń dwubiegunowych i słyszałam, że miał doświadczenia jak Brian Wilson tzn. wrócił do swojej strefy komfortu gdzie czuje się bezpiecznie. Tak naprawdę nie mogę się o tym wypowiadać, ponieważ nie wiem jaki Axl jest teraz, ale mam szczerą nadzieję że jest lepszym człowiekiem.

LRI: Dobrze mu życzysz w takim razie?
Michelle: Oczywiście. Widzisz, pojawia się na scenie o czasie, trasy odnoszą sukces, ma nowy zespół więc jest ok. W końcu wszyscy jesteśmy starsi i powinno być lepiej. Axl mial dużo czasu i dużo opcji pomocy by wyklarować sobie pewne kwestie kiedy miał przerwę w działalności.

LRI: Więc prowadzisz spokojne, szczęśliwe zycie ze swoimi synami. Wiemy, że upłynęło trochę czasu zanim zgodziłaś się udzielić wywiadu, czy czujesz się dziwnie opowiadając o tamtych czasach?
Michelle: Tak, zwłaszcza w związku z ostatnimi wydarzeniami. Zaczęłam udzielać się na FB i byłam zdumiona jak wielu, zwłaszcza brazylijskich, fanów zespołu zaczęło się do mnie odzywać. Zaczęłam się też kontaktować z osobami, które kręciły się wokół zespołu, spędzać więcej czasu z Leisą i Markiem. Nadal wydaje się, że to było całe wieki temu. W tym momencie mam inne życie, nowy rozdział, ale ludzie nadal pytają o tamte czasy.
Nie jestem zaskoczona, ponieważ zespół odkrywają nowe pokolenia fanów. Nie mogę ich winić i ciesze się, że uwielbiają ten zespół.

LRI: Ostatnie pytanie, zanim nasze dzieciaki znowu nam przeszkodzą. Zapytałem Stevena i Matta o ich doświadczenia z RNRHOF i chciałem zapytać o Twoją perspektywę na ten temat. Bylaś zaskoczona, że Axl i Izzy się nie pojawili? Współczułaś reszcie zespołu?
Michelle: Wyszło tak jak tego oczekiwałam. Byłam zawiedziona, jak wielu ludzi, ale trzeba pamiętać że pewne priorytety u chłopaków mogły ulec zmianie. Co jest ważne dla jednej osoby niekoniecznie może takie być dla innej i trzeba patrzeć na całość sytuacji. Fani mają swoje oczekiwania, a to co czują poszczególni członkowie zespołu to inna sprawa. Odnośnie Izzy’ego to zorientowałam się, że od kilkunastu lat raczej się nie wychyla, w końcu to on pierwszy z nich wszystkich się pozbierał. Myśle, że to po prostu bardzo skryty człowiek, który zajmuje się muzyką kiedy chce i jak chce i bardzo dobrze, jeśli to go uszczęśliwia.

LRI: Dziękie jeszcze raz Michelle, to było bardzo miłe z Twojej strony.
Michelle: Dziękuje Tobie również, pozdrów swoją żonę i całą rodzinę.


http://www.legendaryrockinterviews.com/2014/11/10/well-well-well-you-never-can-tell-an-interview-with-guns-n-roses-insider-my-michelle-young/
« Ostatnia zmiana: Grudnia 15, 2014, 10:18:28 am wysłana przez mikus666 »

Offline lewyism

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 881
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +136
Odp: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 13, 2014, 02:57:33 pm »
0
Bardzo ciekawy wywiad, dzięki za tłumaczenie :) Spodobała mi się bardzo ta opinia o zespole, że chociaż bywali odrażający, to byli dobrymi ludźmi, przez co przyciągali do siebie innych dobrych ludzi. "Ciekawe" miała życie z gnr, chociaż teraz mało co z tego pamięta ;)

Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 13, 2014, 07:03:07 pm »
0
Chyba większość otoczenia jak i sami Gunsi "mało co pamiętają" z tamtego okresu. Szacunek za tłumaczenie tak obszernego wywiadu. Uwielbiam te materiały opowiadające o czasach Gunsów z AFD.

Offline Nata

  • Zasłużeni
  • Atittude
  • *****
  • Wiadomości: 1711
  • Płeć: Kobieta
  • Respect: +203
Odp: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 15, 2014, 09:40:06 am »
+3
Mikuss jak zwykle świetna robota tłumaczeniowa. Bardzo lubię ten wywiad, zresztą chyba nie dziwne jako fanka Axla ;) . Michelle jest dla mnie bardzo pozytywną i miłą osobą (wnioskując z tego co można powiedzieć o kimś kogo zna się tylko z FB) i pomimo tych wszystkich dzikich doświadczeń w młodości dzięki bogu życie jej się jakoś pookładało w miarę "normalnie". Podoba mi się w niej to, ze ona nie ma pretensji do całego świata, ze nie dane jej było odciąć sobie kawałek z tortu GNR, jak to mają w zwyczaju dawni zaznajomi składu AFD. 

Offline lewyism

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 881
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +136
Odp: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 15, 2014, 05:36:46 pm »
0
I tak normalnie o tym wszystkim opowiada. Nie ma żadnych żali i pretensji, ale też nie przesadza i nie wyolbrzymia tego wszystkiego ;)

Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: Well, well, well...mówi "My Michelle" Young.
« Odpowiedź #5 dnia: Grudnia 15, 2014, 08:50:26 pm »
0
W końcu marzyła żeby mieć piosenkę o sobie i dostała prezent od Axla i to jaki.  ;)

 

Dlaczego nie jestem wiecznym optymistą - mówi Duff

Zaczęty przez Zqyx

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 1893
Ostatnia wiadomość Kwietnia 17, 2009, 08:25:54 am
wysłana przez Zqyx