Rołzi,zgadzam się z Tobą,choć nie do końca. Fakt,nazwa jego zespołu i sprzedawanie pamiątek ściśle związanych z Gn'R nie były najlepszym pomysłem. Ale trza oddać Stevenowi to,że przez ten czas zagrał sporo koncertów,fakt,że z coverami,ale to także jego piosenki,mało tego,nagrał Epkę. O jej poziom można się spierać oczywiście,ale to i tak więcej niż na razie zrobili Gunsi,którzy zamiast ruszyć cztery litery od czasu do czasu koncertują. I w zasadzie,jakby na to nie spojrzeć też grają covery
Duffowi,Slashowi,Izzy'emu i Axlowi udało się przetrwać zabójcze czasy,Steve został wykopany z zespołu,w dużej mierze na własne życzenie. Pomyślcie,czy gdybyście wiedzieli,że straciliście przez własną głupotę - nałóg,coś co było dla Was najważniejsze na świecie nie żałowalibyście tego do końca życia? Jestem pewny,że Steven żałuje,bo naprawdę kocha grać. Ale jest niestety zbyt słaby... Dlatego wciąż sięga po narkotyki,wciąż żyje przeszłością. I choć tego nie pochwalam,to rozumiem. Czasem człowiek po prostu nie ma sił,żeby się z czymś zmierzyć. Nie wiemy,jaki jest,łatwo nam przychodzi potępienie,ale czy w jego sytuacji mielibyśmy dość siły,żeby z tym skończyć? Adler nie jest człowiekiem sukcesu,a np. Steven Tyler jest,a mimo to ten drugi był całkiem niedawno w klinice,tyle,że leczył się z lekomanii. Nałóg to nałóg.Podstawą do wyjścia z niego jest silna osobowość i motywacja. Czy Steven ma motywację? Jaką może mieć? Nie sądzicie,że reunion byłby dla niego sporą motywacją?
Mimo to zawsze będę pamiętał,że najlepsze piosenki Gunsów współtworzył właśnie on. Niezależnie od tego,co się z nim teraz dzieje.
Mam nadzieję,że Stevenowi się powiedzie.