A może czyta Alfreda Tennysona?
A może sam na to wpadł, jak wielu innych przed nim?
Steven GN'R kochał - i przez swój nałóg - stracił.
Ilu z nas znalazło się w podobnej sytuacji? Jasne, nikt nie grał w GN'R, chociaż... Ale czy nigdy nie straciliście, przez własny błąd, czegoś, co kochaliście?
Gdyby ktokolwiek z Was tego doświadczył, to jestem pewien, że, o ile tylko jest typem nieco refleksyjnym; bo zdarzają się przecież ludzie, którzy podchodzą do życia bezrefleksyjnie; to myślę, że żałuje tego, co się stało i chciałby cofnąć czas, by podjąć inne, lepsze decyzje.
Tyle, że czasu cofnąć się, niestety, nie da.
Ale to zrozumie tylko ktoś, to doświadczył straty tego, co kocha. A, mam takie wrażenie, że na świecie jest coraz mniej Miłości, coraz mniej empatii, za to coraz więcej ... nawet nie wiem, jak to ująć....
Ja w każdym razie życzę Stevenowi jak najlepiej - wciąż i od nowa - żeby znalazł swoją ścieżkę w życiu i nie rozpamiętywał, bo rozpamiętywanie zdarzeń, których już nie możemy zmienić, niezależnie od tego, jak bardzo zawiniliśmy w danym czasie, powoli zabija od środka. Dlatego, choć może nie do końca w to wierzę, mam nadzieję, że reunion dał Stevenowi impuls, żeby zmienił swoje życie już na dobre, już na dobre poza GN'R. Poza tym - kim jestem, żeby go osądzać, żeby go wyśmiewać, szydzić z niego i w imię czego miałbym to robić? Jeśli tylko po to, bym to ja jako ja, zawsze bezbłędny
, poczuł się przez parę sekund mniej .... , to chyba bez sensu. Tym bardziej, że, niezależnie, co o tym myślimy - Steven przecież nie czytuje NTS