Od czasu reunionu usłyszeliśmy koncertowe Shadow of Your Love, Hard Skool, ABSUЯD, wróciła do setu Coma, której nikt sobie raczej nie wyobrażał, wróciło DTJ, w secie pojawił się Slither. Mało, względem tego, czego oczekiwało wielu, bo nie da się ukryć, że wielu oczekiwało na płytę. Ale z drugiej strony wiele, bo od 2008 nie było żadnej nowej muzyki, a tu jednak coś nowego jest i padła zapowiedź, że będzie więcej. Oczywiście czas zweryfikuje to, co faktycznie się wydarzy, ale pomijając już obecność Slasha i Duffa w Gunsach, która dla wielu sama w sobie jest wartością przegrupowanie może być uznawane za sukces lub za klęskę w zależności od indywidualnego podejścia. Dla mnie nie jest ani tym, ani tym, bo choć przyniosło wiele dobrego, to, na ten moment, nie spełniło w znacznym stopniu moich oczekiwań. Ale może po prostu oczekiwania były za duże? Nie lekceważę też czasu covidowego. Może plany były inne, a coś się pozmieniało i w związku z tym opóźni? Kto wie. Przecież mowa o nowej płycie Gunsów, poreunionowej, już była. Ale koncepcja na cokolwiek, zwłaszcza w świecie Gunsów, mogła zmienić się wiele razy przecież. Póki co mam nadzieję na trasę, a co wydarzy się po niej, to tylko Axl wie.
Przypomniały mi się pewne nieparlamentarne słowa Tommy'ego Stinsona w temacie Gunsów. I tego się trzymam.