NighTrain Station Guns N' Roses

Właśnie wróciłem. Było przezajebiście. Pokłony. Super set, energia, atmosfera, brawo, brawo brawo:) Dobranoc:D

A ja powiedziałam Slash'owi "cześć" i będę się tym jarać do końca życia! Koncert był świetny, niestety już mnie dopada po-koncertowa deprecha.

BYŁO EXTRA! co tam, że musiałam jeszcze przed Anti Tank Nun wycofać się spod sceny, bo prawie zemdlałam   Było magicznie, set prawie idealny! No i mam zdjęcia z Toddem i Brentem  

Według mnie koncert był fenomenalny. Slash, Myles i Konspiratorzy spisali się znakomicie. Najchętniej przeżyłabym to wszystko jeszcze raz. W sumie to nadal nie mogę uwierzyć, że byłam częścią tego wszystkiego. Flaga z góry wyglądała cudownie, a set był przegenialny. Robiłam nawet trzyosobową falę w sektorze. Ogółem mam po tym koncercie niezapomniane przeżycia. Nawet mi nie przeszkadza to, że najwcześniejszy pociąg pojawił się 4 godziny po koncercie, a do domu wróciłam po 8 rano - myślę, że zdecydowanie było warto. Przynajmniej stałam z sympatyczną, 50-osobową grupą, z której chyba wszyscy wracali właśnie z koncertu.   Dziękuję wszystkim uczestnikom koncertu za tak fantastyczną atmosferę!

Było magicznie. Nigdy tego nie zapomnę, choć nie umiem opisać tych emocji. W niektórych momentach blisko sceny to była walka o życie, ale wszyscy w moim otoczeniu świetnie się zachowywali, skakali, śpiewali, machali łapmi, klaskali - łącznie ze mną oczywiście. Flagi nie sięgnęłam, ale  przeszła bardzo blisko mnie. "Śpiewałam" wszystko, dzisiaj prawie nie mówię. Nigdy jeszcze nie wypruwałam z siebie wnętrzności tak bardzo. Serio, nawet największemu wrogowi nie życzę, żebym krzyczała na niego tak, jak darłam się wczoraj. A confetti na Paradise City dało taki efekt, że skumulowane emocje wybuchły i jak zahipnotyzowana skakałam mając nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie. Nadal nie wierzę, że to był TEN Slash, TEN Myles i CI Konspiratorzy.

A Dammit jak się uśmiechał w naszym narożniku. Według mnie pięknie zaśpiewał wszystkie 3 piosenki, jego wykonanie WTTJ będzie mi się śniło po nocach!

Najbardziej fascynuje mnie fakt, że jako osoba neurotyczna, panicznie bojąca się tłumów, nie miałam problemu z wytrzymaniem koncert na płycie, wśród takiej ilości ludzi dookoła i z taką ilością ludzi za plecami na trybunach. Magia. Slash...

Canis, w którym miejscu na płycie stałaś? Stali za mną przez chwilę ludzie, którzy powiedzieli coś w stylu "Luna wylądowała gdzieś z tyłu, szkoda, wyślemy jej zdjęcia z naszego miejsca". Zastanawiałam się czy to nie był ktoś z forum i czy nie chodziło o Ciebie.

Jeszcze do końca nie doszłam do siebie. Boję się oglądać Made In Stoke albo słuchać AL, żeby się z nie poryczeć. Też mnie łapie pokoncertowa depresja...

Fakt publiczność mega szalała, choć spodziewałam się że płyta co do jednego centymentra będzie zajęta, a tutaj tyle luzu było )

Mieliśmy miejsca na trybunach i jakiś taki dyskomfort miałam z tym siedzeniem .... hehe koncert na siedząco to nie to samo, usiłowaliśmy się bawić i ruszać ale to dość wyczynowe było niemogąc wstać. Na szczęśćie na koniec udało się wstać i porządnie poruszać!

Koncert fajny, tylko ludzie nie potrafią się zachowywać.