NighTrain Station Guns N' Roses

W udzielonym niedawno telewizyjnym wywiadzie Slash wypowiedział się bardzo krytycznie na temat usług streamingowych, które w jego przekonaniu „zabiły przemysł muzyczny”.

„Streaming to zbyt obszerny temat, żeby go teraz omawiać…", powiedział gitarzysta. „Pamiętasz, co działo się pod koniec lat dziewięćdziesiątych i na początku nowego tysiąclecia? Wówczas prawie każdy dzielił się muzyką w Internecie… i to właściwie zabiło przemysł muzyczny”.

„Dzisiaj mamy do dyspozycji usługi streamingowe, ale artyści czerpią z nich nieporównywalnie mniejszy dochód niż ze sprzedaży płyt. Przemysł muzyczny doznał przez to wielkiego uszczerbku”.

„[Tego rodzaju usługi] z pewnością są wygodne dla słuchaczy, jednak nie można powiedzieć tego samego o współczesnych artystach”, podsumował Slash.





Źródło

Właśnie dlatego bierze trzy bańki zielonych za koncert, bo sprzedaż płyt już się nie opłaca. I powie Ci to każdy muzyk, który nie gra dla idei.

Slash nie odpowiada za działania Live Nation  A może jednak    Slash się sprzedał 

Ale w sumie, w jakiejś formie, już się o tym wypowiedzieli lata temu, choć mogliby uaktualnić

"You be rippin' off the fuckin' kids
While they be payin' their hard earned money"

W latach 90 też dostawali ciężką kasę za koncerty, ale dochody z płyty były znacznie większe na korzyść muzyków. Teraz pośredników jest znacznie więcej, chęć tworzenia nowego autorskiego materiału, który byłby dobrze opłacony jest mniejsza. A jednak... Slashowi w Conspiratorach to nie przeszkadza, a Slashowi w Gunsach już tak? Hm...

Ja tutaj nigdzie nie widzę, żeby Slash płakał, że mało zarabia, a chodzi ogólnie, że internet zniszczył przemysł muzyczny. Dzisiaj prawie każdy to powie, że nie opłaca się nagrywać płyt, wydawać kasy na studio, potem milionów na promocje itp. Lepiej wydawać co jakiś czas pojedynczy kawałek i wstawiać do sieci. Teraz muzyk zarabia najbardziej na koncertach.
Nie ma się też czemu dziwić, że Slash czy GN'R zarabiają miliony mając taką pozycję w świecie muzyki, wszystkie takie giganty zarabiają miliony. Ale chodzi ogólnie o muzykę, o zespoły mniej znane czy takie, które zaczynają swoją karierę. Im zapewne jest trudniej niż muzykom w dawniejszych czasach, kiedy podpisywało się kontrakt, nagrywało płyty i sprzedawało miliony egzemplarzy. O to chyba chodziło Slashowi w tej wypowiedzi.

Myślę, że Slash ma racje, żeby znaleźć jakiś nowy zespół, który fajnie gra to teraz trzeba mieć chyba jakieś szczęście, a i tak się go za darmo wysłucha na YT, a potem pójdzie na koncert giganta, który kosztuje kilka stów.

Nie wiem jak Wy ale ja nie znam jakiegoś zespołu, który zaczął grać, hmm... Powiedzmy po 2000 roku i chciałbym iść na jego koncert, zwyczajnie mi się nie chce. I wolę starocie.

Kupować ,,piosenek'' w internecie też nie lubię i to chyba jakieś niejakie...

Ktoś tu nie potrafi pogodzić się z faktem, że świat się zmienia

Dzisiaj o wiele łatwiej wydać muzykę, nie potrzeba do tego budżetu, wytwórni i producentów, nie potrzeba nawet studia nagraniowego - wystarczą instrumenty, mikrofon i dostęp do sieci. Odbiorca oceni czy mu się podoba, nie musi być karmiony papką przez promotorów, managerów i stacje radiowe. Można zdobyć sławę w bardzo krótką chwilę, ale jeśli nie jest się wystarczająco wyróżniającym z tłumu to równie szybko można popaść w niepamięć. Poza tym są programy telewizyjne przez które można pokazać się szerszej publice. Dzięki temu świat ma okazję zapoznać się z prawdziwymi talentami zamiast małego wycinka tych którzy byli wyjątkowo uparci, bogaci, mieli znajomości lub zwyczajnie farta i stali się popularni.

Według mnie teraz są złote czasy dla muzyki. Powstaje jej bardzo dużo i dzięki agregatorom online łatwiej ją kategoryzować, a następnie wyszukiwać. A najważniejsze! Można w sposób bezpośredni wspierać ulubionych twórców dzięki serwisom, które umożliwiają zorganizowane zbiórki lub sprzedaż detaliczną nośników i wersji cyfrowych płyt/utworów. Duży udział w kreowaniu otaczającej nas rzeczywistości miało Apple z iTunes i iPodem.

To jak najbardziej ma sens dla ludzi którzy ogladaja filmy ważące po 2gb na 30 calach, jak ja

Jeśli obejrzenie Irlandczyka 2 tyg temu to jest kilka miesięcy po premierze, to ok