Na szybko: dzięki za towarzystwo dla wszystkich Was, w szczególności dla moich opiekunów
@Bender i Krzycha, który zabrali spod domu i odwieźli w to samo miejsce.
Super, że w końcu mogłem zbić piątkę z
@Zqyx bo do tej pory tylko raz sobie zamachaliśmy chyba też na Slashu w 2011 roku...
Super też, że udało się zamienić kilka słów z
@mafioso oraz
@pompon, choć widujemy się raz na kilka lat to jednak macie specjalne miejsca w moim serduszku, jakkolwiek by to słabo nie brzmiało
Dla mnie był to 3 solowy koncert Slasha, opuściłem Kraków jak w 2014 roku bo miałem posiedzieć sobie wtedy trochę w szpitalu... a z tych trzech koncertów to jednak chyba sam gig był najsłabszy choć będąc szczerym to wydaje mi się, że te koncerty niewiele się od siebie różniły. Bardziej szczegóły tutaj decydowały.
Z plusów:
-> Todd i "jego kawałki" -> było ich sporo i każdy z nich świetnie bujał na czele z "Don't Damn Me" (nie wierzyłem, ze kiedykolwiek usłyszę to na żywo) czy "Always on The Run". Miodzio.
-> Spodek. Wspaniale jest stać z tyłu i być blisko. Gdybym mógł to chciałbym na wszystkie koncerty chodzić do Spodka. Pani z ochrony mówiła, że na płycie było ok 6000 ludu.
-> Mammoth -> lubiem. Choć nie ma tutaj niczego wielce odkrywczego to miło się tego słucha. Szkoda, że tylko 6 kawałkow poleciało, wrzuciłbym do setlisty więcej z pierwszego albumu Wolfganga.
-> Merch. Choć nic nie kupiłem to jednak obiektywnie muszę stwierdzić, że nie było tak drogo jak już wiem, że może być. 190 zł za koszulkę to nie jest tragedia. Ale jednak estetyka Slasha to nigdy nie była moja estetyka wiec podarowałem sobie.
Z minusów:
-> mały pogłos / echo z głośników. Mam wrażenie, że było to słyszalne jedynie jak Myles śpiewał.
-> kawałki z nowej płyty. Dalej uważam, że to crap z kilkoma wyjątkami. No i po koncercie musze dziś puścić mojemu psiakowi Fill My World :]
Miło było. Do zobaczenia przy kolejnej okazji