Śledzą każdy krok,wszystko pamiętają
Chciałbym mieć takich zagorzałych fanów
Widać,że nagranie przez Slasha Paradise City spowodowało sporo szumu. Wiele sław wyznaje zasadę : mówcie o nas dobrze,albo źle,ale mówcie. Slash jest na takiej drodze od dawna,choć nie sądzę,żeby to on szczególnie o to zabiegał. Czy się tego chce,czy nie Slash,podobnie jak od niedawna Finck,jest częścią historii Gunsów. Jest jednym z tych,bez których nie powstałby AFD,najlepiej oceniany w historii album Gn'R.
Na tym właśnie albumie znalazł się jeden z utworów,które będą żyły wiecznie - Paradise City. PC w wersji Slasha nie przetrwa. Ludzie mogą kochać i nienawidzić tę piosenkę,częściej pewnie nienawidzić z różnych względów,bo nie sądzę,żeby wśród fanów,którzy są tu zgromadzeni
znalazła się choć jedna,która powie,że kocha PC w wersji Slasha.
Ale to nie znaczy,że takich osób nie ma. Może nie wśród fanów Gn'R,może nawet nie wśród fanów rocka,ale istnieją.
Tak,jak;choć wydaje się to nieprawdopodobne;istnieją fani obecnej działalności Chylińskiej.
W moim przekonaniu Slash "udzielając głosu" Fergie chciał pokazać,że nie jest ona tylko jeszcze jedną z pop gwiazdek,ale,że potrafi nieźle zaśpiewać w rockowym kawałku.
I to akurat jej się udało,choć naturalnie gusta są różne. Ale na ciekawą rzecz zwrócił uwagę bodajże Brokuła. Często odrzucamy jakiegoś artystę,jakąś piosenkę przed jej przesłuchaniem,z góry zakładając,że nam się coś nie spodoba.
Owszem,często mamy rację. Ale czy zawsze?
Czytam wiele opinii o nadchodzącej płycie Slasha,o tym,że będzie do niczego i.t.d. I tak,będzie do niczego dla tych,którzy od razu przyjęli takie założenie. Bo z pewnych twierdzeń bardzo trudno się wycofać.