Generalnie chodziło mu chyba bardziej nie o ten kontakt, co o to, że jak ktoś gra, wpada w letarg, siedząc przy kompie i tylko naciskając klawisze klawiatury, zamiast, nie wiem, pójść na spacer. Dlatego sądzi, że GH jest przynajmniej rozwijające pod względem zdobywania umiejętności i tego, że może zachęcać do prawdziwej gitary.
Nie zgadzam się z taką opinią do końca, bo gry w większości przypadków imho są rozwijające. Jasne, że może coś z tego letargu ma miejsce, ale chyba tylko wtedy, jeśli ktoś bębni w nie godzinami i świata poza nimi nie widzi. To, jak ktoś z nich korzysta, to już jego, a nie gry sprawa. A samo wspomnienie gier muzycznych w obliczu faktu, że w nich występuje, jest, no... hmh