Koncert fajny, ale bez fajerwerków. Piąty raz widziałem Slasha, ale teraz najbliżej w drugim rzędzie. Szkoda tylko, że na każdym koncercie SMKC jest organizowana akcja od fanów z inicjatywy
@cravenciak 'a, a zespół nie może nas docenić żadnym ekstra kawałkiem. Naprawdę te 4-5 minut by ich nie zbawiło. Nie ma też co wyciągać ręki po setlistę, bo ją i tak dostała Tako, która fotografuje na swoim instagramie każdy ich koncert, jak i również GN'R. Jedynie przed rozpoczęciem koncertu Todd pokazał, że pomysł z maskami wygląda super, mam też foto jak Myles przyłożył jedną do twarzy.
Wydaje mi się, że MetalMind trochę się przeliczył z frekwencją - 6 koncertów Slasha w ciągu 6 lat, w tym dwa Gunsowe, muzyk mógł się trochę znudzić, a w Łodzi zostali najwytrwalsi i ci, co nie mogli być na poprzednich. Długo będę się zastanawiał nad kolejnym koncertem The Conspirators, bo jak
@Śpiochu słusznie zauważył ta płyta to odrzuty, która ma swojej momenty. Co ciekawe młoda publika w wieku 12-15 lat najlepiej bawiła się przy nowych kawałkach, więc widać, czego najczęściej słuchali przed koncertem.
Zastanawia mnie jedno - podczas Not in This Lifetime Slash potrafił latać po całej scenie jak oszalały, a na swoim projekcie solowym trzymał się prawego rogu sceny, a lewą stronę (z której byłem) odwiedził ze trzy razy. Potencjalna kolejna płyta musiałaby być naprawdę dobra, abym pojechał zobaczyć ponownie chłopaków.