patrząc na charaktery obu Panów i z moich długoletnich obserwacji (również tych na żywo)
widać, że to Axelek ma nierówno pod sufitem- nic dziwnego- doszedł do punktu w swojej karierze gdzie jest rozpoznawalny
jako marka GnR i nie ma zamiaru tej naszywki się pozbywać.
Na scenie widać że momentami zachowuje się jak dziecko, którego jedna sytuacja może wyprowadzić z równowagi i wszyscy wokół niego chodzą na paluszkach. Jak na Slasha wpadł gruby fan podczas koncertu (w Mediolanie?) to wziął nową gitarę i grał dalej. A jak podczas praskiego koncertu nie stroił fortepian, to myślałem że Axl odwoła koncert
jedna z tysiąca podobnych sytuacji.
Przecież to nie pierwsza tego rodzaju dysputa na forum gdzie możemy stwierdzić, że Axl bez nazwy zespołu sprzedałby Chinese Democracy podobnie jak Slash swoją solową płytę.
Co do wypowiedzi Slasha, to cholernie się cieszę, bo ogólny wydźwięk wywiadu odebrałem jak światełko w tunelu.
Fajnie, że Axl ma kontakt z pozostałymi członkami starych Gunsów. Może nadejdzie taki dzień, gdzie Axl w marzeniach o zapełnianiu stadionów i porządnych gitarowych solówkach na płycie pomyśli o Slashu i reszcie chłopaków i coś z tego wyjdzie.
Póki co fajnie, że zespół i wszyyyyyscy członkowie mają się dobrze.