Bach pieprzy jakieś banialuki...
Zespół rockowy to nie szkółka niedzielna, aby dobierać sobie wokalistów pod kątem potencjalnych ekscesów, czy problemów z używkami! Przecież tutaj nie o to chodzi. Wybrali Weilanda, bo wpasował się w estetykę tego, co zamierzali stworzyć. Budowanie zespołu to nie długoletni biznesplan, a pewna spójność artystycznych wizji i gustów. Jak widać na tamtą chwilę Scott był tym, którego szukali. Ja przez długi okres czasu bardzo psioczyłam na ex wokalistę VR. Obecnie spoglądam na niego z zupełnie innej perspektywy i dochodzę do wniosku, że był to utalentowany facet o nietuzinkowej osobowości artystycznej. To nie moja bajka, ale po rozpadzie Velvetów coraz bardziej uświadamiam sobie, że w swej krytyce być może byłam zbyt niesprawiedliwa
Szkoda, że ten band się rozpadł - goście mieli potencjał.