Z tym pechem Slasha do frontmanów bym nie przesadzał. Bo tak naprawdę artysta musi być kontrowersyjny. Wymieńcie mi jednego znanego wokalistę rockowego, który jest zwykłym ulicznym szaraczkiem.
Także moim zdaniem Slash miał ogromne szczęście, że trafił na Axla i Scotta. A,że się potoczyło jak potoczyło? Cóż, takie jest ryzyko. Za argument niech służy fakt, że VR do tej pory nie może znaleźć nikogo podobnego pokroju, a inne zespoły Slasha nie mają moim zdaniem tej iskierki geniuszu.
P.S. Dobije mnie to pisanie z telefonu.