Autor Wątek: Ron świątecznie plus recenzja  (Przeczytany 1755 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline mario78

  • Right Next Door To Hell
  • ***
  • Wiadomości: 293
  • Respect: +5
    • http://
Ron świątecznie plus recenzja
« dnia: Stycznia 04, 2011, 01:44:15 pm »
0
Przed świętami ukazała się płyta VARIOUS ARTISTS - We Wish You A Metal Xmas And A Headbanging New Year [2010]
Wydawca: Armoury Records / Eagle Rock Entertainment.

W jednym utworze pt.Frosty The Snowman,na gitarze prowadzącej zagrał Ron.

Recenzja płytyVARIOUS ARTISTS - We Wish You A Metal Xmas And A Headbanging New Year [2010]
Wydawca: Armoury Records / Eagle Rock Entertainment

We Wish You A Merry Christmas
Run Rudolph Run
Santa Claws Is Coming To Town
God Rest Ye Merry Gentlemen
Silver Bells
Little Drummer Boy
Santa Claus Is Back In Town
Silent Night
Deck The Halls
Grandma Got Ran Over By A Reindeer
Rocking Round The Xmas Tree
Happy Xmas (War Is Over)
Dysk 2:
O Christmas Tree
Auld Lang Syne
Frosty The Snowman
Rudolph The Red Noised Reindeer

Skład: Jeff Scott Soto [1]; Bruce Kulick [1, 11]; Bob Kulick [1, 10., 11]; Chris Wyse [1], Ray Luzier [1]; Lemmy Kilmister [2], Billy F. Gibbons [2], Dave Grohl [2]; Alice Cooper [3]; John 5 [3]; Billy Sheehan [3, 6, 10], Vinny Appice [3]; Ronnie James Dio [4]; Tony Iommi [4]; Rudy Sarzo [4, 11], Simon Wright [4, 11]; Geoff Tate [5]; Carlos Cavazo [5]; James Lomenzo [5], Ray Luzier [5]; Dug Pinnick [6]; George Lynch [6]; Simon Phillips [6]; Tim 'Ripper' Owens [7]; Steve Morse [7]; Juan Garcia [7]; Marco Mendoza [7, 12]; Vinny Appice [7]; Chuck Billy [8]; Scott Ian [8]; Jon Donais [8]; Chris Wyse [8]; John Tempesta [8, 9, 16]; Oni Logan [9]; Craig Goldy [9]; Tony Franklin [9, 13]; Stephen Pearcy [10]; Tracii Guns [10]; Gregg Bissonette [10]; Joe Lynn Turner [11]; Tommy Shaw [12]; Steve Lukather [12]; Kenny Aronoff [12, 15]; Doro Pesch [13]; Michael Schenker [13]; Frankie Banali [13]; Kim McAuliffe [14]; Jackie Chambers [14]; Enid Williams [14]; Denise Dufort [14]; Steve "Lips" Kudlow [15]; Bumblefoot [15]; Chris Chaney [15]; Dez Fafara [16]; Doug Aldrich [16]; Blasko [16]

Produkcja: Bob Kulick i Brett Chassen

Dwa lata temu wyszła świąteczna składanka o tytule We Wish You A Metal Xmas And A Headbanging New Year i podobno jej pierwszy nakład jest już wyczerpany. Najwyraźniej jest zapotrzebowanie na tego typu wydawnictwa, bo oto teraz wychodzi reedycja o tym samym tytule, wzbogacona o dodatkowy krążek CD z czterema utworami i oznakowana jako "Deluxe Edition".

Większość kompilacji tego typu jest niewiele warta i rzadko zdarza się, by znalazło się na nich coś ciekawego. Zazwyczaj ogrywane są znane tematy w ich mało porywających wersjach. Akurat niniejszy krążek uważam za całkiem udany i jeśli ktoś potrafi podejść do Świąt Bożego Narodzenia z dystansem i skusi go lista muzyków biorących udział w projekcie, to pomysł spędzenia tego czasu z muzyka rockową w takiej postaci może być nienajgorszy. Zestaw utworów otwiera nagranie We Wish You A Merry Christmas. Główny temat melodii z oryginału zawsze wydawał mi się głupkowaty, ale muszę przyznać, że ekipa skupiona wokół Jeffa Scotta Soto doskonale sobie poradziła z tą przeróbką i uczyniła rzecz słuchalną. Najbardziej podobają mi się tu 3 rzeczy: oczywiście solówka, brzmienie, które momentami przywodzi mi na myśl Queen z czasów Bohemian Rhapsody oraz zmyślnie wpleciony growling pod koniec ścieżki. No nieźle. Run Rudolph Run w czysto rock'n'rollowej aranżacji - świetnie spisuje się tu "zapijaczony" głos Lemmy'ego, doskonale pasują gitary Gibbonsa z ZZ Top, ba, nawet moja niechęć do pałkera dawnej Nirvany w tym wypadku znika. Rewelacja, aż ma się ochotę wyskoczyć na parkiet i pokazać, jak można się "bujać i obracać". Całe Santa Claws Is Coming To Town jest z kolei tak aranżowane, by pasowało do wokali Alice Coopera. Dobra rzecz, choć do klasycznych nagrań Alicji się nie umywa, posłuchać warto. Dochodzimy do mojego najulubieńszego kawałka z opisywanej płyty - God Rest Ye Merry Gentlemen. Szybki rzut oka na listę płac i taaak, mamy tu Dio i Iommiego, więc jak to miało brzmieć? Jak cieżkie Black Sababth oczywiście... albo jak doom metalowe Candlemass. Niesamowity klimat, mroczny nastrój, zupełnie jakby nieświąteczny, lecz jeśli za oknem macie akurat masę śniegu i zima jest sroga, numer świetnie to wszystko odda. Następne w kolejce jest Silver Bells, które brzmi tak, jakbyśmy wzięli takie W.A.S.P. i tylko podmienili wokalistów, bo za mikrofon chwycił tym razem Geoff Tate z Queensrÿche (na marginesie, jeden z moich ulubionych gardłowych). Doskonale spisuje się tu pan Cavazo serwując zresztą solówkę godną podziwu i rzadko w dziejszych czasach spotykaną. Bardzo interesowało mnie, jak zabrzmi Little Drummer Boy, kiedy tylko wypatrzyłem Lyncha za wiosłem. Nie da się ukryć, że to bardzo charakterystyczny gitarzysta, grający w specyficznym stylu i ciekawiło mnie, czy usłyszę tu coś a'la Lynch Mob czy Dokken. Jakieś podobieństwa są, ale raczej niewielkie, w dodatku wszystko w inny wymiar przenosi obsługujacy w tym przypadku mikrofon pan Pinnick. W Santa Claus Is Back In Town mamy więcej "brudnego" hard rocka i Steve Morse udowadnia, że nieprzypadkowo znalazł się w purpurowym składzie. Nieźle spisuje się Ripper, momentami nadzwyczaj udanie naśladujący manierę wokalną swego poprzednika (i następcy) w Judas Priest. Naprawdę dobra rzecz. Nie można wciąż wznosić ochów i achów, coś musiało dolać łyżkę dziegciu do beczki miodu i tym czymś jest totalnie zmasakrowane Silent Night. Growle wokalisty Testamentu nie pasują do tego repertuaru, nawet gdy jest on podawany w ostrej wersji, niestety. No, za cholerę nie podoba mi się to i koniec. Na szczęście w Deck The Halls mamy powrót do klasycznego, sabbathowskiego hard rocka. Panowie Logan, Goldy, Franklin i Tempesta dobrze się spisali, nawet mimo iż niczego odkrywczego tu nie zaprezentowali. ot, po prostu poprawna i w odpowiedni sposób odegrana kompozycja. Za to rewelacyjne jest Grandma Got Ran Over By A Reindeer, gdzie spotkali się muzycy z Ratt, L.A. Guns, plus Bob Kulick i dawna sekcja rytmiczna Davida Lee Rotha. Wokalnie wprawdzie mogłoby być lepiej, ale zapewniam Was, drodzy słuchacze, że już sama gitarowa robota potrafi du dać uszom wiele uciechy. Oczywiście rockowo będzie w Rocking Round The Xmas Tree, zaskoczył mnie tylko wybór Joe Lynn Turnera do zaśpiewania w tym kawałku, wszak jego głos lepiej spisuje się w łagodniejszych kompozycjach. Dał jakoś radę, sprostał zadaniu i w zasadzie nie można się do niczego przyczepić. Dobry, rock'n'rollowo bujający numer. Pierwszą płytę kończy jedyna w całym zestawie ballada, Happy Xmas (War Is Over). Tutaj na wokalu Tommy Shaw i tym razem wybór jak najbardziej trafny, aczkolwiek ze względu na akustyczne brzmienie gitar chętnie bym go widział tu w duecie z Ericiem Martinem. Zdecydowanie najbardziej nastrojowa pozycja z krążka i zarazem najbardziej poważna. Przyjrzyjmy się teraz, co nam dali na deser. Trochę niemieckiego akcentu w O Christmas Tree, a to za sprawą Doro Pesch (a jakże, hehe) i jednego z braci Schenkerów. Podoba mi się ten moment w piosence, kiedy po niepozornym, nieco niemrawym początku, nagle przechodzi ona w dynamiczne i skoczne granie. Na solówki Michaela też nie dam powiedzieć złego słowa. Za Auld Lang Syne życząc nam szczęśliwego Nowego Roku zabrali się członkowie Girlschool i wyszło im to całkiem nieźle, chociaż samo nagranie bardziej kojarzy mi się z jakimś Oktoberfestem i chlaniem piwa niż ze świętami ;). Ale numer wpada w ucho i już po kilku przesłuchaniach (i po paru kuflach piwa) można go wyśpiewywać razem z zespołem. Całkiem zacnie prezentuje się ekipa odpowiedzialna za Frosty The Snowman, a wyróżniłbym tu gitarową robotę Bumblefoota, nie tylko za solo, ale i za inne wplatane tu i ówdzie smaczki. No, takie bonusy to ja widzę na płytach bardzo chętnie. Ostro, hard rockowo, ale z niemal thrashowym brzmienim gitar zapodano na finiszu płyty i mamy Rudolph The Red Noised Reindeer. Zresztą nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej, skoro za mikrofonem stoi Dez Fafara z DevilDriver, tym bardziej że i Doug Aldrich lubi czasem przyłoić.

Czy plyta, na której grają muzycy z takich kapel jak m. in. Motörhead, ZZ Top, L.A. Guns, Whitesnake, Quiet Riot, Dio, Queensrÿche, Lynch Mob, MSG, Damn Yankees, Ratt czy Anvil, może być zła? Odpowiedź brzmi: nie może! Pomijając jedną wpadkę, która stała się udziałem chłopaków z Testament i Anthrax, jest to naprawdę dobry w swoim gatunku album. Na święta jak najbardziej polecam.

Utwór :http://www.youtube.com/watch?v=dBWWcgaIAQ4

Mam nadzieję ze nie było.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 04, 2011, 02:04:50 pm wysłana przez el_loko »

Offline Kurczak

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 629
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +104
Odp: Ron świątecznie plus recenzja
« Odpowiedź #1 dnia: Stycznia 04, 2011, 10:57:36 pm »
0
Mam wrażenie, że gdzieś już czytałem tę reckę... zatem przydałoby się źródło (Oczywiście jeśli jesteś autorem tylko wrzuciłeś ją gdzieś wcześniej, to zwracam honor ;) )
Co się tyczy samego utworu to całkiem ok, Ron zagrał to znakomicie, średnio zaś przypadł mi wokalista.
Patafiaństwo się szerzy...

 

Ron: "Wydaje się, że GnR odpoczywa, ale to może się w każdej chwili zmienić."

Zaczęty przez balumala

Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 7125
Ostatnia wiadomość Września 15, 2013, 10:02:27 pm
wysłana przez Emma