Autor Wątek: Ron dla antiMusic - część II  (Przeczytany 879 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Emma

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3850
  • Respect: +2360
Ron dla antiMusic - część II
« dnia: Marca 09, 2015, 10:50:06 am »
+3
photo: Kat Benzova

Wczoraj mogliście przeczytać I część wywiadu z Bumblefootem dla antiMusic. Dziś zapraszamy do lektury części II

Od dłuższego czasu jesteś nauczycielem. Czy nauczanie jest częścią projektów, które masz?
Ron: Tak, z pewnością. Uwielbiam tłumaczyć co się dzieje. Uwielbiam uczyć kogoś. Uwielbiam się uczyć. Uwielbiam dzielenie się. O to chodzi. Nauczanie i występowanie wcale się od siebie nie różnią, po prostu dzielisz się czymś, co otrzymałeś i oddajesz to.

Zmieniając temat... Dlaczego tak trudno utrzymać razem cały zespół?
Ron: Myślę, że to trochę tak, jakby zmusić 4 czy 5 facetów do małżeństwa... Jak długo by przetrwał taki związek? Życie każdego z członków zespołu idzie w różnych kierunkach i znalezienie sposobu na stworzenie zespołu jest trudne.

Współpracowałeś z różnymi ludźmi. Wolisz być TYM facetem, który jest główną postacią w projekcie, czy być częścią grupy?
Ron: Myślę, że dobrze móc robić jedno i drugie. Każde daje ci coś, czego nie da ci drugie. To ważne by mieć różnorodność, symbiozę we wszystkim co robisz, tak, żebyś nie musiał z jednej rzeczy robić tej najważniejszej, gdy coś nie gra. Kocham tworzyć solo, gdy mogę w całości wyrazić siebie, od pisania, przez wiolonczelę, to co robię na basie, aż do perkusji w wykonaniu Dennisa, poprzez solówki gitarowe, rytm, aż do śpiewu, harmonii i całego mixu. Najważniejsze uczucie dla mnie to to, że nie jestem jedynie gitarzystą. Jeśli daję ludziom siebie muzycznie, to mam zamiar dać im wszystko i to właśnie dostają w 1 z moich albumów. Mógłbym tez być w czymś, gdzie jestem tylko milczącym gitarzystą, a każdy robi swoje. Lubię być częścią zespołu, gdy jestem tylko częścią wielkiej maszyny, ale to nie ja ciągnę tę maszynę. Masz kumulację osobowości wszystkich, która staje się o wiele głębsza, gdy je połączysz. To sprawia, ze jest to głębsze i bardziej interesujące.

Zajmujesz się także produkcją... W jaki sposób znajdujesz czas na to wszystko?
Ron: Kocham produkować, gdy w ogóle mnie nie słyszysz, po prostu pomagam innym być sobą na tyle, na ile mogą. Gdy wszystko składasz, dostajesz wszystko, czego potrzebujesz i jesteś szczęśliwy i usatysfakcjonowany. Trudno znaleźć równowagę... Na pewno trudno zawsze utrzymać tę równowagę i robić coś wtedy, gdy musisz to robić. Znalezienie kompromisu i zrozumienie jak długo możesz robić jedną rzecz, zanim zwariujesz i zachcesz robić coś innego. Możesz być w trasie przez lata i to doprowadzi cię do szaleństwa, jeśli nie możesz być kreatywny i wejść do studia, pisać, nagrywać. Nie możesz codziennie na kolację jeść hot-doga.

W jaki sposób wkręciłeś się w produkowanie?
Ron: Stało się to dość powoli, tak jak wszystko, co zacząłem robić dla innych. W bardzo młodym wieku, gdy nagrywałem, inne dzieciaki z sąsiedztwa zakładały zespoły i ja zacząłem ich nagrywać, a oni zaczęli pytać mnie o opinie w różnych kwestiach i następną rzeczą jaką pamiętam, to że nagle zostałem producentem.

Kiedy zacząłeś nagrywać?
Ron: Od 6 roku życia... Nauczyłem się jak nagrywać różne rzeczy przy użyciu kilku kaset. W wieku ok. 16 lat zabrałem się za to poważniej i produkowałem też dla innych ludzi.

Mieszkałeś w Staten Island, prawda? Jak wyglądało dorastanie w najbardziej muzycznym środowisku na świecie?
Ron: Na początku na Brooklynie, potem Staten Island, a przez ostatnie 20 lat Jersey. Było dobrze. Późne lata 70., wczesne 80.... wszystkie klasyczne albumy ukazywały się właśnie wtedy. Nowe albumy Queen, the Who, Ramones... potem nagle wszystko stało się cięższe... Iron Maiden, Queensryche...

Gdzie zaopatrywałeś się w gazety muzyczne i płyty?
Ron: Było takie miejsce o nazwie Rock and Roll Heaven, gdzie chodziłem. To był pchli targ w New Jersey. Prowadziło go bardzo miłe małżeństwo, John i Masha Zazula, którzy później założyli Megaforce Records. Mieli sklep, w którym były wszystkie importowane płyty. Zawsze pokazywali mi różne rzeczy. Przedstawili mnie muzyce metalowej, gdy miałem 10-11 lat. Myślę, że to była kwestia kupienia „Killers” Iron Maiden, a potem powrócenia do sklepu i kupienia „Maiden Japan” i „Iron Maiden”, a potem już byłem oddanym fanem Maiden. Moim ulubionym zespołem metalowym jest Manowar. Jestem ich ogromnym fanem.

W jaki sposób zostałeś zaangażowany w Guns N’ Roses i czy nadal jesteś w to zaangażowany?
Ron: Staram się unikać tego tematu i nie zrozum mnie źle, ale zawsze kończy się na tym, że ktoś przekręci moje słowa. Rozmowy zaczęliśmy w 2004r. po tym, jak zostałem zarekomendowany przez Joe Satrianiego. W 2006r. mieli zaplanowaną trasę, spotkaliśmy się w Nowym Jorku, gdzie mieli próby, pograłem z nimi około 7 razy i skończyło się na 3-miesięcznej trasie.

Miałeś możliwość pisania i współtworzenia w czasie twojego czasu w zespole?
Ron: Chciałem. Napisałem fragmenty gitar na „Chinese Democracy”... Napisałem wszystko co zagrałem. Zdecydowanie jestem z tego powodu szczęśliwy.

Jakie drzwi otwarło przed tobą bycie w Guns N’ Roses?
Ron: Przede wszystkim to, że ludzie cię rozpoznają, ale... takie sytuacje mają swoje 2 strony medalu. Gdy jesteś na celowniku, nie masz wpływu na nic, świat zareaguje tak, jak będzie chciał.

Wygląda na to, że konsekwentnie poświęcasz się karierze... skąd się to bierze?
Ron: Po prostu zdałem sobie sprawę, wiesz, patrząc na to, co jest dla mnie ważne, co się liczy, że muzycy mają ogromną siłę motywowania ludzi do robienia dobrych rzeczy. Powinniśmy to robić. To ma sens. Możemy robić to, co robimy i bez zmieniania czegokolwiek, możemy pomóc innym ludziom.

CZĘŚĆ I

źródło

 

Nagroda dla "Appetite For Democracy"

Zaczęty przez Lapny

Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 2144
Ostatnia wiadomość Lutego 11, 2015, 07:57:03 am
wysłana przez Tymeg