Były gitarzysta Guns N'Roses, Ron "Bumblefoot" Thal udzielił niedawno wywiadu portalowi "Xsrock", w którym opowiedział między innymi o: współpracy z Scottem Weilandem, atmosferze w Art Of Anarchy, jego punkcie widzenia na współczesną scenę muzyczną, oraz o jego spojrzeniu na Guns N'Roses, oraz postać Axla:
Na samym początku chciałbym zauważyć, że w Twoim nowym zespole, Art Of Anarchy, staracie się łączyć wiele znanych osobistości w jeden twór. Mam tutaj na myśli, że przed stworzeniem zespołu wszyscy byliście znani w przemyśle muzycznym. Czy to nie powoduję jakichś zgrzytów związanych z ego?"Oczywiście, że nie! Atmosfera na naszej ostatniej trasie była tak wspaniała i zabawna, że nasz manager nie może się już doczekać kolejnych podróży z nami! Wiesz, w pewnym momencie życia zauważasz, że większość ludzi, którzy już coś osiągnęli nie mają żadnych problemów z ego, bo po prostu nie muszą nic nikomu udowadniać. Ale tak,z początku trochę się obawiałem, ponieważ to była nasza pierwsza taka długa podróż w jednym autobusie... Jednak wszystko przewyższyło moje oczekiwania, do teraz nie wierzę jak bardzo jesteśmy ze sobą związani i jak bardzo cieszymy się swoją obecnością."
W swoim życiu znajdowałeś się już w składach kilku znanych kapeli, ale jakbyś opisał uczucia związane z budowaniem zespołu od podstaw, tak jak było to z Art Of Anarchy?"Ostatnio uderzyła mnie świadomość, że AoA to tak naprawdę zespół, w którym od zawsze chciałem być, dokładnie o czymś takim marzyłem od dziecka...Jako ideał zespołu zawsze wyobrażałem sobie wtedy kilku kolesi, którzy razem podejmują decyzję, tworzą piosenki i budują wszystko od podstaw. Wiele zespołów posiada teraz takich "kluczowych członków", pod których wszystko jest dostosowywane, natomiast u nas panuje czysty drużynowy duch, którego nie doświadczyłem do tej pory w żadnym zespole. I wydaję mi się, że dzięki temu to wszystko tak wspaniale działa."
Musze przyznać, że to bardzo słychać w "Echo Of a Scream", które otwiera Wasz nowy album. Usłyszałem tam trochę Disturbed, trochę Creed i trochę GNR z czasów "Chinese Democracy"."Tak naprawdę, to nie staraliśmy się za bardzo "zamykać się" w swoich stylach. Nie mieliśmy założonych z góry planów jak ma brzmieć ten materiał i to mi się bardzo podoba na płycie. Mówiąc przenośnie, uznaliśmy, że sól będzie solą, pieprz zostanie pieprzem, a pieprz cayenne, pieprzem cayenne, wpakowaliśmy to wszystko do jednej potrawy i sprawdziliśmy jaki smak uzyskaliśmy. Bardzo cenie takie podejście wśród zespołów, które słucham. Tacy Beatlesi na przykład razem tworzyli coś niesamowitego i nigdy nie znajdzie się już podobny zespół."
Cofnijmy się może teraz trochę do przeszłości... Na Waszym pierwszym albumie na wokalu usłyszeć można było Scotta Weilanda, współpracowaliście z nim twarzą w twarz jak normalny zespół, czy rzeczywiście był tylko wynajętym wokalistą do zaśpiewania kilku piosenek?"Co do naszej pierwszej płyty, to trzeba zacząć od interesującego faktu, że to nie miał być zespołowy album. Jon i Vince chcieli razem stworzyć swój "wymarzony materiał" i z tego co pamiętam, to mieli nagrane około 10 szkieletów piosenek (perkusja+ gitara). Zaprosili mnie do studia bym wspomógł ich w nagrywaniu gitar, a następnie mieliśmy zamiar sięgnąć po kilku wokalistów, by zaśpiewali napisane już piosenki. Zaczęliśmy od Scotta Weilanda i "Till the dust has gone" i jakoś tak wyszło, że nagrał z nami całą płytę. Następnie dołąćzył do nas John na basie, podpisaliśmy umowę z managerem i mniej więcej w tym momencie zaczęliśmy być prawdziwym zespołem. Aczkolwiek Scott nagrywał poprawki i swoje dodatkowe partie w własnym studiu w L.A kontaktując się ze mną telefonicznie. Rozmawialiśmy kilka razy odnośnie tego jak widzimy przyszłość zespołu i co wybieramy na pierwszy singiel. Później nagraliśmy razem teledyski, oraz odbyliśmy kilka sesji zdjęciowych, ale Scott uznał nagle, że woli skupić się na swoim solowym zespole i zaczął się od nas dystansować. Uważam, że to wielka szkoda, że cała ta sprawa zakończyła się właśnie tak."
Jeśli nie zostałbyś muzykiem, to kim chciałbyś zostać?"Trudne pytanie biorąc pod uwagę, że jestem muzykiem od 6 roku życia, więc praktycznie całe moje życie polegało na tworzeniu muzyki. Ale jeśli coś by nie wyszło, to prawdopodobnie zostałbym nauczycielem, ale nie wiem dokładnie czego chciałbym nauczać. Prawdopodobnie prowadziłbym jakieś warsztaty muzyczne."
Co sądzisz o obecnej scenie muzycznej?"Wydaję mi się, że ostatnimi czasy zmieniła się trochę muzyczna ekonomia i podejście wytwórni stało się bardziej schematyczne, co nie zmienia faktu, że jeśli dobrze poszukamy, to możemy znaleźć wiele niesamowitych zespołów. Jeśli chodzi o moje rekomendacje, to zawsze polecam wszystkim zespół "Thank You Scientist". Grają bardzo progresywnie i tworzą niesamowite melodie, które dotykają człowieka od środka. Mogę polecić Ci też "J and the 9's". Oni z kolei grają bardziej garażowo, a ich wokalistka ma głos dokładnie jak punkowy odpowiednik Lady Gagi. Zatem, rada ode mnie: nie patrz na to co promują wytwórnie i na to co dostarcza Ci mainstream, zadaj sobietrochę trudu i samemu poszukaj czegoś dobrego."
Co powiedziałbyś ludziom, którzy Cię nie znają, by ich w jakiś sposób zaskoczyć?"Prawdopodobnie to, że nie biorę narkotyków. Wiesz, jestem bardzo otwartą osobą, więc chyba nie zostało mi zbyt dużo tajemnic."
Myślę, że ten fakt o narkotykach mógłby zaskoczyć sporo ludzi, jakby nie patrzeć jesteś w końcu gwiazdą rocka..."Możliwe, aczkolwiek muszę Ci przyznać, że zawsze byłem "czysty". Nigdy nie brałem narkotyków, nigdy nie miałem problemów z alkoholem, a co więcej, nigdy nawet nie zapaliłem papierosa. Można powiedzieć, że muzyka jest dla mnie jedynym narkotykiem, ponieważ zadowalanie ludzi na koncertach jest dla mnie najważniejsze."
Jacy artyści i zespoły zmotywowały Cię do zostania muzykiem?" Wow, jeśli miałbym zapisać wszystkich, to zużyłbym na to chyba całą rolkę papieru toaletowego..<śmiech> Dorastałem w późnych latach 70 i praktycznie od samego początku otaczała mnie dobra muzyka, ponieważ wszyscy moi znajomi mieli starsze rodzeństwo, które miało multum kaset z funkiem, punkiem, a nawet z disco. Fleetwood Mac, Queen, The Who, Led Zeppelin, Pink Floyd, KISS, AC/DC, Judas Priest, Sex Pistols, Ramones... to były wspaniałe czasy."
Teraz pytanie, które lubię zadawać zawsze, gdy przeprowadzam wywiady z muzykami... Jaka była najdziwniejsza rzecz, o którą poprosił Cie fan?"Hmm...było kilka takich dziwnych rzeczy, od ludzi, którzy prosili bym zajął się ich dziećmi, gdyby zmarli, po jedną kobietę, która błagała o możliwość powąchania mnie pod pachą po koncercie..."
Zgodziłeś się? <śmiech>"Tak, pozwoliłem jej wziąć kilka głębszych wdechów <śmiech> Pamiętam, że był też jeden koleś, który dał mi po koncercie zapakowane jądra jakiegoś zwierzęcia, oraz jedna osoba, która ugryzła mnie na po koncertowym spotkaniu tak, że do dzisiaj mam ślady zębów na brzuchu."
Wróćmy znowu do poważniejszej tematyki.. Opowiesz nam co się stało między Tobą i Guns N'Roses?"Cóż, po prostu się wypaliłem. Dawałem z siebie wszystko podczas występów, ale moje serce pragnęło nagrywania, pisania i tworzenia jakiegoś materiału. W końcu, w 2014 doszedłem do takiego momentu, że cała ta sytuacja stała się dla mnie stresująca i denerwująca, na czym cierpiałem zarówno ja, jak i zespół. Zatem, w marcu 2014 podczas przed koncertowych prób powiedziałem zespołowi, że odchodzę po tej trasie, a następnie poleciłem im kilka osób na moje miejsce."
Axl rzeczywiście jest taką trudną osobą jeśli chodzi o współpracę?"Nie, Axl jest niesamowitą osobą z wielkim sercem. Dobrze mi się z nim współpracowało i tyle. Czy wszystko było perfekcyjne? Nie. I w sumie, wydaję mi się, że to ja go wkurzałem częściej, aniżeli on mnie."
Rozmawiałeś już z nim po swoim odejściu?"Nie, znajomość między mną, a Axlem już się zakończyła. Zespół radzi sobie dobrze, ja radze sobie dobrze i tak to powinno wyglądać. Z perspektywy czasu nie żałuję odejścia, aczkolwiek cała ta sprawa mogła wyjść "gładziej" na poziomie osobistym. Jestem wdzięczny z tego, że mogłem być częścią tego świata i zadowalać ludzi na koncertach."
Na sam koniec, chciałbyś coś przekazać swoim fanom?"Dziękuję Wam za wszystko, a zwłaszcza za przeczytanie tego wywiadu."
źródło:
http://xsrock.com/interview-with-ex-guns-n-roses-and-art-of-anarchy-guitarist-bumblefoot/