Tuż po zakończeniu dużej trasy koncertowej w Australii, Richard Fortus - gitarzysta Guns N' Roses i The Dead Daisies - znalazł chwilę aby porozmawiać z nami o tym, co myśli o nazywaniu TDD supergrupą, co się u niego, jako u artysty solowego i członka zespołu, dzieje, a także o tym, jak materiał zespołu sprawdził się na scenie.
Coraz częściej nazywa się Was "supergrupą" ... Co sądzisz o tym określeniu w stosunku to The Dead Daisies? W pełni się z tym zgadzam, z pewnością jesteśmy super grupą. Właściwie to powiedziałbym nawet, że jesteśmy spektakularną grupą!
Co Ci się najbardziej podobało w australijskiej trasie? I na co liczysz w związku z nadchodzącymi koncertami? W mojej dotychczasowej karierze muzycznej nie miałem nigdy okazji zagrać w słynnych australijskich pubach, przed tamtejszą publicznością. To było moje pierwsze takie doświadczenie i spełniło wszystkie moje oczekiwania. Jednakże, zastanowiłbym się przed wyruszeniem w taką trasę z mniej znanym zespołem.
Wydaliście album "The Dead Daisies" w Australii. Jak zareagowali na niego fani i jak Wy czujecie się po premierze? To dla mnie trudne pytanie, ponieważ płytę nagrali Jon Stevens i David Lowy. Tak naprawdę zespół powstał krótko po jej nagraniu. Od tamtego czasu napisaliśmy wspólnie dużo utworów i wydaje mi się, że część z nich jest naprawdę dobra. Nie mogę się doczekać ich oficjalnego wydania. Nowe piosenki bardzo różnią się od wydanego albumu. Są dużo cięższe i bardziej skoncentrowane na riffach, a także przypominają to, jacy jesteśmy na koncertach.
Jesteście muzykami z różnych znanych zespołów, pochodzicie z różnych stron świata. Planujecie grać utwory tych grup, czy tylko piosenki The Dead Daisies? Traktujemy tę grupę jako coś nowego i nie wykonujemy innego materiału, niż nasz. Gramy natomiast kilka coverów piosenek tych zespołów, którymi się inspirowaliśmy oraz parę nowych kawałków, które napisaliśmy odkąd powstało TDD.
Każdy z Was zna przemysł muzyczny od wielu lat i grał w swojej karierze na wielu festiwalach. Jak zmieniła się festiwalowa scena muzyczna? Nie wiem, czy to festiwale się zmieniły, czy tylko mój sposób patrzenia na nie. Kiedy grasz na tak wielkich imprezach na początku swojej kariery, jest to dość przytłaczające. Wydaje mi się, że obecnie reszta świata dogoniła Europę w organizacji i prowadzeniu festiwali.
Graliście razem na kilku kontynentach - jak Was odbierano w różnych częściach świata i jak to się ma do tego, co zobaczyliście w Australii? W Europie było super, a Izrael przebił wszystko. Wydaje się, że zespół świetnie się tam przyjął, podczas koncertów czuć było podekscytowanie tej niesamowitej i energetycznej publiczności. Ciekawym doświadczeniem była też trasa letnia po USA. Gram w tym kraju odkąd skończyłem 15 lat, ale nie byłem pewny jaki będzie odzew widowni.
Byłem pozytywnie zaskoczony tym, jak przywitała nas publiczność. Jesteśmy głęboko zakorzenieni w klasycznym rocku, graliśmy przed fanami czekającymi na takie zespoły jak Alice In Chains, Jane's Addiction i Coheed and Cambria. To tylko dowód na to, jak ludzie spragnieni są klasyki, i że jest tam luka do wypełnienia. Jestem pewien, że Daisies wpasują się w nią znakomicie!
Jakie są najbliższe plany zespołu? Obecnie jestem w LA, gdzie wraz z Guns N' Roses przygotowujemy się do trasy po Ameryce Południowej, a następnie do trzytygodniowego pobytu w Las Vegas. Potem wraz z Dead Daisies dokończymy kilka nowych utworów, a z Guns N' Roses będziemy kontynuować pracę nad następnym albumem.
źródło