Konflikt w sprawie miejsca pochowku wcale nie jest wykreowany. Nie sledze bacznie mediow, malo slucham czyis opinii, interesuja mnie glownie fakty. Jak dowiedzialem sie o Wawelu do wziela mnie wscieklosc. Glownie dlatego, ze ktos bezczelnie wykoszystal czas zaloby i kulture ludzi, ktorzy chca ja jednak uszanowac, gdzie cos takiego jak takt jest jeszcze bardziej czestsze niz na codzien. Ta osoba, czy te osoby, ktore postanowily o takim a nie innym pochowku jak dla mnie przyjely, ze moge sobie zadecydowac jak tylko chca, bo nie wypada im sie sprzeciwic w czasie zaloby. Ja sie z tym nie zgadzam i nie mam zamiaru dawac robic sie w konia. Jak mialem szacunek dla Dziwisza, tak teraz nie mam tego szacunku, jest dla mnie obojetny, m.in. on podzielil spoleczenstwo i uwazam, ze jest to bardziej powazne osobiscie niz to sie wydaje. Wstyd mi za to. Nikt o zdrowych zmyslach nie pochowal by Kaczynskiego na Wawelu w innej sytuacji. Okolicznosci smierci w zaden sposob nie powinny czynic go nagle 'wielkim czlowiekiem', nie rozumiem tej retoryki. Nic a nic nie przemawia za pochowkiem w Krakowie, miejscu jak bardzo symbolicznym, skarbnicy narodowej. Jakby tego bylo malo to wszystko w sasiedztwie bezposrednim z Pilsudskim... Rece mi opadaja i bierze mnie cholera od tej zbiorowej paranoi.