Masz naprawdę świetny zespół. Co najbardziej lubisz w tej atmosferze gangu?Faktycznie, to bardzo przypomina bycie w gangu. To zabawne, bo praktycznie wyjąłeś mi te słowa z ust. Bycie w zespole jest czymś do czego dążyłem od momentu kiedy chwyciłem gitarę. Nawet nie wiem do czego to porównać, nigdy nie bylem w zespole footballowym, czy czymś w tym stylu. To po prostu grupa ludzi, którzy myślą podobnie i wzajemnie się napędzają tworząc muzykę, a w niektórych przypadkach lubicie swoje towarzystwo i to jest fajne. W tym zespole tak właśnie jest, wszystko idzie naprawdę dobrze.
Co jest dla Ciebie najlepsze w tym, że klasyczne utwory Guns N’ Roses są niemalże integralną częścią życia tak wielu ludzi?Jestem naprawdę dumny, ciężko to wyjaśnić. Kiedy byłem dzieciakiem, poznawałeś ludzi i pierwsze po czym ich ocenialeś to kolekcja ich płyt - po tym można było poznać z kim ma się do czynienia. Sama myśl o tym, że płyty GNR są częścią kolekcji wielu ludzi jest niesamowita. Jestem naprawdę dumny z tego, że byłem częścią tego zespołu. Gdybym nie był w tym zespole, to z pewnością byłby moim ulubionym. Tak naprawdę ciezko jest osobiście przyjąć do wiadomości, że mieliśmy aż taki wpływ. Po prostu robiliśmy swoje i wszystko przyszło naturalnie. To, że tak bardzo wpływaliśmy na ludzi jest wręcz nie do pomyslenia. Jestem tego świadom i jest to naprawdę fajne.
World on Fire to Wasz wielki sukces. Czytałem, że pracujesz już nad muzyką na kolejną płytę.Tak, najlepszym okresem by pracować jest dla mnie bycie w trasie. Z muzycznego punktu widzenia niewiele rzeczy mnie wtedy rozprasza. Jesteśmy wręcz otoczeni przez muzykę. W związku z tym, zawsze mam ze sobą gitarę i nikt nie mówi mi co mam robić. Kiedy nie jestem na trasie, ciezko mi się skupić tylko i wyłacznie na muzyce, zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza. Z reguły gromadzę materiał kiedy podróżujemy, zawsze coś tam plumkam. Słyszę pewne pomysły w głowie, mam ze sobą gitarę i tak to jakoś leci. Potem schodzimy z trasy, idziemy do studia i zaczynamy to przelewać na taśmę.
Kiedy nie jesteś w trasie lub nie nagrywasz, w jaki sposób dbasz o swoją muzykalną stronę?To część mnie. Niezależnie od tego co robię, zawsze myślę o muzyce i pisze rzeczy w głowie. Mogę jechać do sklepu i zawsze coś mi gra w środku, to integralna część mojej osoby. Ale musisz też robić inne rzeczy. Nie zawsze możesz mieć gitarę przy sobie...chociaż w sumie mógłbyś, tak przypuszczam. Mógłbym zabrać gitarę do sklepu (śmiech).
Nagrywasz jakieś riffy na telefonie?Wszystko mam na telefonie.
Słyszałeś o tym, jak Kirk Hammett zgubił swój telefon? Przytrafiło Ci się kiedyś coś takiego?Nie, ale powinienem częściej robić kopie zapasowe. Jestem raczej ze szkoły pt. „jeśli jest dobre, to to zapamiętasz“. Ale kiedy jesteś w trasie i grasz godzinę, czy dwie to jakikolwiek riff jaki wymyśliłeś wcześniej może Ci się zwyczajnie wymieszać z innymi rzeczami, niezależnie od tego jak jest dobry, więc warto wszystko nagrywać.
DVD z zeszłorocznego koncertu w Roxy wychodzi w czerwcu. Byłem na tym koncercie i niesamowitym było zobaczyć Cie grającego na Sunset Strip. Jak czułeś się grając tam ponownie?Było świetnie. Pomysł był taki, żeby wrócić i zagrać w miejsach w których się zaczynało. Zagraliśmy więc w Troubadour, The Roxy i The Whisky. Była masa zabawy. Zwłaszcza koncert w Troubadour, ponieważ nie grałem tam jakies 20 lat. Super było rozbujać znowu tę budę. Dobrze, że nagraliśmy też występ w Roxy, bo wiele tam przeżyłem. Mam nadzieję, że uchwyciliśmy na taśmie energię tego wieczoru. Zobaczymy co ludzie o tym sądzą.
http://loudwire.com/slash-guns-n-roses-legacy-returning-to-sunset-strip-more/