Nie wiem,czy miałeś w rękach książkę człowieka,którego w tej chwili nie pamiętam,ale który pisał między innymi o stosunkach homoseksualnych między Axlem,Izzym i Slashem. Nie robi wrażenia?
ja ja mam, ksiazka to za duzo powiedziane, broszura Brian B. Ford "W. AXL ROSE spluwy i róże", martingun specjalnie dla ciebie jej fragmenty:
— Jak się chcesz nazywać? — spytał go Axl niespodziewanie któregoś dnia przy piwie.
— Nazwij mnie... Izzy Stradlin — odparł tamten po chwili namysłu.
— A dlaczego właśnie tak? — męczył go potem kumpel.
— Bo tak mi się podoba.
...
Pewnego razu podszedł do nich szczupły blon-dyn i przedstawił się jako Duff. Sprawiał wrażenie, jakby się w Axlu zakochał. Naprawdę nazywał się Michael McKagen i podobnie jak oni pochodził z biednej rodziny. Urodził się w Seattle jako najmłodszy z siódemki rodzeństwa. Zaczynał jako kucharz w jakimś lokalu. Chociaż był o trzy lata młodszy od Axla i Izzy'ego, zdążył zmienić po drodze trzydzieści jeden zespołów, zanim trafił na tych, z którymi współpraca zaczęła mu naprawdę odpowiadać. Był tak samo ładny, nadwrażliwy i kolczasty jak oni. Tak więc kolejna „róża", a w dodatku dobry basista.
To właśnie Duff wprowadził Izzy'ego i Axla w świat muzyki profesjonalnej i liczących się muzyków. Jak na razie bowiem, mimo dobrych chęci i pomysłów, brakowało im prawdziwie profe¬sjonalnej podbudowy tych, którzy byliby napraw¬dę wystrzałowymi pistoletami dla zespołu. Dopiero kiedy do tworzącej się kapeli doszli, za namową Michaela, drugi gitarzysta Saul Hudson, zwany Slash, oraz jego kolega, perkusista Steven Adler, narodził się zespół „Guns N'Roses".
...
Nieudanym małżeństwem mógł poszczycić się także Duff McKagen. Jego związek z niejaką Mandy Brix rozchwiał się po niecałych dwóch latach i zakończył w 1990 roku. Duff popadł w alkoholizm, podobnie jak jego ukochany Axl. Ten ostatni zresztą wywołał straszliwą bójkę w przydrożnym motelu, kiedy próbował go za¬czepić jakiś homoseksualista. Nie przeszkodziło to gejom z Los Angeles i całych Stanów w fabry¬kowaniu różnych plotek oraz wyrażaniu głośno i wielokrotnie zdziwienia, po co w ogóle tacy dwaj dobrze pasujący do siebie chłopcy zawracają sobie głowę jakimiś babami. Na to pytanie mogli już jednak odpowiedzieć tylko sami zainteresowani, aczkolwiek tego nie uczynili.
....
Na miejsce Adlera „Guns N'Roses" przyjęli byłego perkusistę „The Cult", Matta Soruma. Ten silny, rozsądny mężczyzna bardzo wzmocnił grupę i wprowadził znów atmosferę intensywnej pracy. Duff McKagen zaprzyjaźnił się z nim do tego stopnia, źe zaczął przebywać prawie wyłącznie w jego towarzystwie, nie licząc oczywiście towarzy¬stwa „goryli". Matt otoczył wszystkie rozbite psy¬chicznie „spluwy i róże" prawdziwie ojcowską opieką. „Poszliśmy z nim do przodu — stwierdził Axl. — Nie tylko muzycznie, ale i prywatnie pasuje do nas doskonale".