Na łamach Vogue ukazał się artykuł, którego bohaterkami są żona i starsza córka Duffa.
Zapraszam do lektury. Jej mama jest top modelką, a tata gwiazdą rocka.
Dlaczegóż więc Grace McKagan nie miałaby połączyć tych dwóch rzeczy? Wyrażenia „zaje***ista mama” i „zaje***isty” tata są ostatnio w modzie. Jednakowoż niewielu jest takich, którzy mogliby przebić pod tym względem Grace McKagan.
Jej siostra, Mae, studiuje na uniwersytecie, jest modelką i stylistką.
Jej ojciec, Duff McKagan, gra na gitarze basowej w Guns N’ Roses… słyszeliście o nich chyba? Co więcej, kiedy GNR nawiedził kryzys, a rockandrollowy styl życia zaczął Duffa przerastać, McKagan poświęcił się sztukom walki, studiom ekonomicznym, napisał dwie bestsellerowe książki i zaczął pomagać muzykom właściwie gospodarować pieniędzmi. Nie dość na tym, nagrał świetne płyty solowe, a teraz, pod długiej przerwie spowodowanej pandemią, przygotowuje się do tego, aby wraz z kolegami z zespołu wyruszyć w kolejną trasę.
Matka Grace, Susan Holmes McKagan, jest top modelką, które zaprezentowała się na niejednym wybiegu i… na okładce niejednego czasopisma na świecie. Ona również napisała książkę, a część przychodów z jej sprzedaży przekazuje na rzecz MusiCares Foundation – fundacji zajmującej się wspieraniem ludzi ze środowiska muzycznego. Za namową bliskich przyjaciółek, modelek Kate Dillon i Tyry Banks – ta pierwsza ukończyła studia na Harvardzie, a druga zdobywała wykształcenie w Harvard Business School – zapisała się na studia (ojciec Susan pracował naukowo, matka nauczała angielskiego).
„Mam wrażenie, że pracując jako modelka i zjeżdżając świat, straciłam mnóstwo czasu”, twierdzi dzisiaj. „Teraz staram się to nadrobić. Wiele się o sobie nauczyłam, skończyłam studia. Jestem z siebie dumna!”
Grace podtrzymuje rodzinną tradycję. Śpiewa, odkąd miała trzy lata. Występowała w musicalu, a jako zaledwie piętnastolatka założyła własny zespół, Pink Slips. Dziś ma dwadzieścia trzy lata i kiedy nie uczęszcza na kursy kreatywnego pisania ani nie bierze udziału w pokazach mody, pracuje nad własnym brzmieniem i nagrywa solowe single (najnowszy nosi tytuł „So Hyper”).
Kiedy pytam, dlaczego jej brzmienie ewoluuje, boleśnie jasno daje mi do zrozumienia, że byłoby rzeczą dziwną, gdyby było inaczej.
„Moja muzyka zmienia się i dojrzewa wraz ze mną”, mówi. „Zaczęłam od pisania beztroskich kawałków, bo faktycznie nie miałam wówczas żadnych trosk. Po prostu dobrze się bawiłam. Wraz z biegiem lat wiele się o sobie dowiedziałam. W tworzeniu zawsze pomagali mi Isaac Carpenter – mój najlepszy przyjaciel, tudzież bębniarz Awolnation – i mój chłopak, Blues [Williams]. Świetna z nas ekipa. Znaleźliśmy to, czego w tym momencie najbardziej nam potrzeba.
Dlaczego zdecydowałam się na karierę solową? Cóż, w pewnym sensie pomogła mi pandemia. Pink Slips byli dość szczególną grupą ludzi, działającą w dość szczególnym czasie. Nadeszła jednak pora, abym poszła swoją drogą”.
Największym źródłem inspiracji są dla Grace Kills, Peaches, Yeah Yeah Yeahs i Nine Inch Nails.
„Kiedy tworzę, staram się nikogo nie naśladować”, twierdzi panna McKagan, „raczej usiłuję podchwycić określony klimat”.
Susan zbliża się już do pięćdziesiątki, ale nie osiada (nigdy zresztą nie osiadała) na laurach. Nadal pracuje, pisze, pojawia się na wybiegach.
„Myślę, że zarówno świat mody, jak i społeczeństwo w ogóle wciąż stara się wyjść poza stereotypy dotyczące tego, czym jest piękno. I jak ma się do niego wiek”, mówi.
„To samo dotyczy przemysłu muzycznego”, Grace przychodzi w sukurs słowom matki. „Czy to, że kobieta przekroczyła trzydziestkę, oznacza, że nie może być seksowna? Spójrz na Debbie Harry: myślę, że miała dwadzieścia siedem lat, zanim w ogóle wydała jakiś album. Teraz ma siedemdziesiąt pięć lat i wciąż jest piękna. Talent dodaje kobiecie urody!”.
„Jest lepiej niż kiedyś”, dodaje Susan. „Maye Musk [siedemdziesięciotrzyletnia modelka, matka Elona Muska] występuje w reklamie CoverGirl. Takie postacie jak Lauren Hutton czy Isabella Rossellini od dawna kpią sobie w wiekowych ograniczeń. Europa wciąż w stosunku do nas o krok do przodu, ale i my robimy postępy”.
W czasach, gdy pandemia Covid-19 praktycznie sparaliżowała świat na rok, krzepiąca jest świadomość, że są jeszcze tak tradycyjne w dobrym tego słowa znaczeniu rodziny jak McKaganowie: wieczory w przymusowym zamknięciu upływały im na karaoke czy grze w Scattergories.
Teraz, kiedy wszyscy są już zaszczepieni, wybrali się na rodzinną wycieczkę do Meksyku, gdzie Susan i Grace mogły „odkurzyć” swoje zamiłowanie do zakupów vintage.
„Jeżeli chodzi o styl, to moimi ikonami są Nancy Sinatra i Brigitte Bardot”, wyjawia Grace.
„Uwielbiam modę z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych”, dodaje Susan. „Ale niedoścignionym wzorem jest dla mnie Tina Turner, ze swoimi nogami i rozwichrzonymi włosami. Jednak pod koniec dnia jestem przede wszystkim mamą i lubię wygodne ciuchy”.
„Uwielbiam czarne buty Converse”, śmieje się Grace.
„Cała nasza rodzina je nosi”, wtóruje jej Susan. „Mae, Duff… nawet Boots, pies Grace, ma zabawkę w kształcie tych butów. To u McKaganów klasyka”.
Źródło